piątek, 18 marca 2022 12:20

"Dyrektorzy szkół specjalnych mają związane ręce". Kraków postuluje pilne zmiany w specustawie

Autor Marzena Gitler
"Dyrektorzy szkół specjalnych mają związane ręce". Kraków postuluje pilne zmiany w specustawie

– Dzisiaj dyrektorzy szkół specjalnych mają związane ręce. To, że oni nie są w stanie przyjąć dziecka niepełnosprawnego do oddziału przygotowawczego nie wynika z ich niechęci. Po prostu jest brak jest do tego podstaw prawnych - mówiła wiceprezydent Krakowa. Ukraińscy niepełnosprawni uczniowie nie mogą być przyjmowani do szkół specjalnych. Potrzeba pilnej nowelizacji specustawy, co postuluje właśnie prezydent miasta Krakowa, Jacek Majchrowski. Przed jakimi wyzwaniami stoi miasto, jeśli chodzi o edukację dzieci uchodźców?

Już co czwarty mieszkaniec Krakowa to Ukrainiec. Przed jakimi wyzwaniami stoi miasto, jeśli chodzi o edukację dzieci uchodźców? Okazuje się, że konieczne jest wsparcie finansowe i zmiany w specustawie, bo pominięto w niej sytuację dzieci niepełnosprawnych, które przed wojną w Ukrainie uciekły do Polski.

Pierwsze podsumowanie skali uchodźców, którzy trafili do Krakowa i problemów, przed którymi stanął samorząd miało miejsce w piątek, 11 marca. Jak wyliczał prezydent Jacek Majchrowski w mieście przed wojną było już ponad 90 tysięcy Ukraińców, a teraz doszła ponad setka tysięcy uchodźców. - Sytuacja jest naprawdę nadzwyczajna. Ja chciałem tylko państwu, pokazując skalę problemu, zwrócić uwagę, że kilka lat temu była cała olbrzymia fala imigracji, którą Europa przyjmowała. Przyjmowała milion uchodźców w ciągu 2 lat. W tej chwili mamy 1,5 miliona uchodźców w ciągu 2 tygodni - mówił prezydent na briefingu. - My mieliśmy do tej pory w Krakowie, według różnych szacunków, od 60 do 70 tysięcy Ukraińców legalnie przebywających w Krakowie plus z tego, co mówił mi konsul ukraiński, około 30 tysięcy powiedzmy sobie pół legalnie lub nielegalnie. W tej chwili doszło nam do tego więcej niż dwa razy tyle. To jest olbrzymia ilość mieszkańców miasta, więc zdajecie sobie państwo sprawę ze skali tego problemu - mówił Jacek Majchrowski.

Olbrzymia liczba uchodźców, w większości kobiet z dużą liczbą dzieci, to wyzwanie dla miasta, którego zadaniem jest zapewnić miejsca w żłobkach, szkołach i przedszkolach. O tym, jak wielka jest skala wyzwań w związku z falą uchodźców, jaka dotarła do Krakowa, mówiła na briefingu Anna Korfel-Jasińska, zastępca prezydenta Krakowa ds. edukacji, sportu i turystyki.

Wiceprezydent poinformowała, że miasto dysponuje 8 tys. miejsc dla uczniów szkół podstawowych i 2 tys. miejsc w szkołach średnich. Jednak przyjęcie uczniów z Ukrainy będzie rodziło dużo problemów. - Należy pamiętać, że jeżeli mamy miejsce w szkołach ponadpodstawowych w technikach, to niekoniecznie uczeń, który kształci się w zawodzie informatyka na Ukrainie, w tej szkole znajdzie takie miejsce. To będzie naprawdę ogromne wyzwanie, zwłaszcza w szkołach ponadpodstawowych - mówiła Anna Korfel-Jasińska.

Największym wyzwaniem dla samorządu będzie zapewnienie miejsc w przedszkolach. - Dysponujemy ponad 400 miejscami, chociaż ta oferta się zwiększa. Jak państwo wiecie, minister podpisał rozporządzenie zwiększające limity miejsc zarówno w przedszkolach, jak i w klasach 1-3 szkół podstawowych, co pozwala uzyskać dodatkowo 2 tys. miejsc w szkołach podstawowych w tych najmłodszych klasach oraz dodatkowe prawie 2 tys. miejsc w przedszkolach.

Kolejna kwestią jest konieczność zatrudnienia asystentów, którzy pomogą dzieciom uchodźców przystosować się do polskiej szkoły.  - Mamy świadomość tego, że musimy zatrudnić asystentów albo pomoce nauczyciela do dzieci, które do nas przychodzą, zwłaszcza nie władających językiem polskim - mówiła wiceprezydent.

Jak poinformowała, w krakowskich szkołach jest blisko 140 nauczycieli w 82 placówkach edukacyjnych, władających językiem ukraińskim czy rosyjskim. To dzięki temu, że w Krakowie mieszka wielu Ukraińców, którzy przybyli tu na kilka lat przed wojną. - Przecież już od wielu lat przybywają do nas osoby z Ukrainy, które nie były nazywane uchodźcami wojennymi, ale 2014 - 2015 rok (po zajęciu przez Rosje Krymu i rozpoczęcie wojny w Donbasie - przyp. red.) to był ten czas, kiedy przyjechało do nas bardzo dużo osób z Ukrainy, również z dziećmi i z młodzieżą. I wtedy właśnie pan prezydent podjął decyzję o bardzo wysokim dofinansowaniu studiów kwalifikacyjnych dla nauczycieli polonistów z zakresu nauczania języka polskiego jako obcego. Mamy potencjał - prawie 300 nauczycieli, którzy mają te formalne kwalifikacje i potrafią nauczać cudzoziemców języka polskiego. Oni są tym zasobem kadrowym, z którego będą korzystać dyrektorzy, którzy zgłosili chęć i gotowość otwarcia oddziałów przygotowawczych - mówiła Anna Korfel-Jasińska.

Ważną informacją jest też to, że już w bazie ofert Wydziału Edukacji jest zgłoszonych ponad 120 ofert nauczycielek ukraińskich, które zgłosiły chęć pracy w krakowskich szkołach i placówkach edukacyjnych. - Niestety, tylko 10 proc. z tego z tego zasobu kadrowego posługuje się biegle w mowie i piśmie językiem polskim. Cała reszta osób oczekuje, że będą zorganizowane szkolenia językowe i my te kursy przygotowujemy. Teraz jest jest opracowywany program i w najbliższym czasie zostaną one uruchomione. Ci nauczyciele to jest potencjał do zatrudnienia w charakterze asystenta nauczyciela, a po nostryfikacji dyplomów - nauczyciela.

Wiceprezydent przypomniała o specyfice nauczania, z którego teraz będą w Polsce korzystać ukraińscy uchodźcy. -  Przepisy, nie tylko oświatowe, były tworzone na czas pokoju a nie na czas wojny, która toczy się za naszymi granicami i dziecko ukraińskie, wchodząc do systemu edukacji w Polsce, uczy się historii Polski i geografii Polski. Tylko mniejszość narodowa może korzystać z zajęć z historii kraju pochodzenia i geografii kraju pochodzenia oraz języka kraju pochodzenia. Pan prezydent zadecydował, że zaoferujemy takie zajęcia w formule zajęć dodatkowych z historii i geografii Ukrainy, jeżeli tylko przygotujemy te panie nauczycielki, które uczyły historii i uczyły geografii w Ukrainie, dzisiaj zgłosiły chęć pracy, tylko wymagają jeszcze kursu językowego, więc się do tego przygotowujemy - mówiła Korfel-Jasińska.

W Krakowie blisko 40 dyrektorów szkół zgłosiło gotowość utworzenia oddziałów przygotowawczych. Już takie zgody zostały wydane w ośmiu szkołach na 12 oddziałów. - To nie są oddziały przepełnione. W tych oddziałach są wolne miejsca, w oddziałach przygotowawczych jest kilkudziesięciu uczniów - mówiła wiceprezydent.

Podczas briefingu padła informacja, że w krakowskich szkołach było już 1500 uczniów z Ukrainy. Po tygodniu ta liczba się podwoiła - według danych z 17 marca jest ich już 3200. Anna Korfel-Jasińska mówiła jak taka rekrutacja i przyjęcie się odbywa. - Większość rodziców, po rozmowie głównie z mamami, decyduje o przyjęciu czy zapisaniu dziecka do oddziału ogólnodostępnego, ale ci uczniowie nie trafiają w próżnię, bo przecież dzieci cudzoziemskich w krakowskich szkołach mamy ponad 5 tys., a najliczniejsze grono to są właśnie dzieci ukraińskie. Jeżeli więc dzisiaj przyjeżdża dziecko ukraińskie z traumą wojenną, ono w szkole spotka koleżankę, kolegę z Ukrainy, którzy przyjechali wcześniej, Są tutaj, władają już biegle językiem polskim i będą również naturalnymi przewodnikami po szkole i po mieście dla tych dzieci - zauważyła wiceprezydent.

Miasto realizuje również cykl szkoleń dla pedagogów, psychologów, wychowawców, psychologów, ponieważ nikt ich nie przygotował na pracę z dziećmi, które przeżyły traumę wojny.

W Wydziale Edukacji Urzędu Miasta Krakowa do kontaktów z rodzicami - uchodźcami oddelegowano dwie osoby, które władają biegle językiem ukraińskim.

Dużym wyzwaniem dla samorządu Krakowa będą środki finansowe na edukację, zwłaszcza na stworzenie miejsc w przedszkolach. - Pamiętajmy, że przedszkola to jest zadanie własne gminy. To zadanie jest raptem w 15 proc. finansowane dotacją z budżetu państwa, w 85 proc. finansowane z dochodów własnych gminy, więc na każde dziecko ukraińskie, które jest zapisywane do szkoły, zgodnie z dzisiaj obowiązującymi przepisami, muszą się znaleźć pieniądze w budżecie miasta. Chociaż liczymy, że jednak będzie możliwość pozyskania środków dedykowanych dla uchodźców z Ukrainy - mówiła Korfel-Jasińska.

Bardzo dużym problemem jest stworzenie oddziałów przygotowawczych w szkołach specjalnych. Wynika to z obowiązujących w Polsce procedur, które przewidują, że do takich placówek mogą trafić dzieci z orzeczeniem o niepełnosprawności. Tymczasem uchodźcy przyjechali do Polski często bez takich dokumentów czy dokumentacji medycznej. - Oddziały przygotowawcze zgodnie z prawem dzisiaj obowiązującym, mogą funkcjonować tylko w szkołach ogólnodostępnych. Natomiast wśród dzieci, które przyjeżdżają do nas, są też dzieci niepełnosprawne i trudno sobie wyobrazić, że rodzic, uciekając przed wojną, zabiera całą dokumentację dotyczącą niepełnosprawności dziecka, a wydanie orzeczenia przez poradnie to jest decyzja administracyjna i  jest dosyć skomplikowanym działaniem, ponieważ zespół orzekający zanim takie orzeczenie wyda, musi zrobić staranną diagnozę dziecka. Pamiętajmy, że te dzieci w większości nie władają językiem polskim. Diagnoza musi się odbyć w obecności tłumacza, wiec proces uzyskiwania orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego, czyli dzisiaj formalnego dokumentu, który pozwala zapisać dziecko do szkoły specjalnej, będzie bardzo długi.

Miasto ma pomysł jak rozwiązać ten problem i prezydent Majchrowski wystąpił z tym już do ministra edukacji, postulując, aby cały proces przyśpieszyć. - Ten czas do końca roku szkolnego, czyli raptem 3 miesiące, mógłby być czasem zarówno funkcjonowania tych dzieci niepełnosprawnych w oddziałach przygotowawczych, w szkołach specjalnych, jak i diagnozy. Rodzic, jeżeli nie jest w stanie odtworzyć starannie diagnozy dziecka, która została udokumentowana w Ukrainie, jest w stanie powiedzieć, jakie rodzaje niepełnosprawności ma dziecko, a nauczyciele szkoły specjalnej w oddziale  przygotowawczym mogliby takie dziecko obserwować, zdiagnozować i pomóc, bo trudno mi sobie wyobrazić, że dziecko z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym bądź znacznym często z deficytami towarzyszącymi, jak wada wzroku czy niedosłyszenie, będzie mogło funkcjonować w oddziałach 30-osobowych (jakie teraz będą funkcjonować w zwyczajnych szkołach - przyp. red.) - mówiła wiceprezydent. Poinformowała też, że taki wniosek został już skierowany do ministra edukacji. - Te sprawy reguluje ustawa i oczekujemy, że w specustawie ta regulacja się pojawi, ponieważ jest to bardzo pilna potrzeba, zgłaszana również przez dyrektorów szkół i placówek specjalnych, funkcjonujących na terenie miasta. Dzisiaj dyrektorzy szkół specjalnych mają związane ręce. To, że oni nie są w stanie przyjąć dziecka niepełnosprawnego do oddziału przygotowawczego nie wynika z ich niechęci. Po prostu jest brak jest do tego podstaw prawnych - mówiła wiceprezydent Krakowa.

Na koniec padły też słowa podziękowania dla dyrektorów. Anna Korfel-Jasińska podziękowała dyrektorom dwóch szkół gastronomicznych i dyrektorowi specjalnego ośrodka na Tynieckiej zarówno za bardzo sprawne zorganizowanie żywienia dla uchodźców, jak i również zorganizowanie ciepłego posiłku dla wolontariuszy.

fot. Pixabay

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka