środa, 10 kwietnia 2019 15:00

Historia kpt. Tadeusza Paolone - patrona tymbarskich Strzelców cz.1

Autor Bernard Szwabowski
Historia kpt. Tadeusza Paolone - patrona tymbarskich Strzelców cz.1

Kapitan Paolone jest niewątpliwie jednym z prawdziwych patriotów, z tych, którzy dla Ojczyzny nie szczędzą sił, nie unikają trudów i cierpień, a nawet świadomie i dobrowolnie składają życie na Jej ołtarzu. Zginął 11 października 1943 roku w Oświęcimiu.

Ciekawa to postać, a tak mało znana, nawet w swych rodzinnych stronach. Wzór trwania na stanowisku nie dla chwilowej kariery, wygodnego życia, poklasku widzów – lecz dla wyższego celu, jakim jest dobro Ojczyzny. Godny naśladowania dla wszystkich, którzy naprawdę pragną Ją kochać – niezależnie od tego, gdzie będą pracować i jak potoczą się ich losy.

Tadeusz Paolone pochodził z maleńkiej wioski Piekiełko, leżącej w Beskidzie Wyspowym, między Tymbarkiem a Limanową, w województwie małopolskim.

Wprawdzie w Piekiełku nazwisko Paolone jest jeszcze znane i są osoby – zwłaszcza starsze i z nim spokrewnione – pamiętające Tadeusza z lat dziecięcych i młodzieńczych, jednak młodzi często nie umieją już odpowiedzieć na pytanie kim był kapitan Pauoone.

Nie ma też w Piekiełku, ani w jego najbliższych okolicach takiego nazwiska, co zdaje się być bardzo dziwnym. Owszem, mieszkała tu rodzina o tym nazwisku, jednakże w 1929 roku opuściła Piekiełko i wyjechała „za chlebem” do dalekiej Argentyny. Pamięć o niej pozostała jedynie w postaci nazwy osiedla, gdzie mieszkała, a które zwane jest „Talianówka” – od nazwy państwa, z jakiego pochodziła – Italii.

Opowiadanie o tej rodzinie nie jest ani długie, ani poparte dokumentacją, ale spróbujmy uchwycić to, co się udało zebrać na podstawie wywiadów i nielicznych dokumentów i powiązać, w miarę możności, w jakąś logiczną całość. Być może na tej podstawie uda się komuś w sposób bardziej naukowy opracować dokładniejszą historię – popartą badaniami archiwalnymi.

Rodzina Paulone ma niewątpliwie korzenie włoskie. W pisowni tego nazwiska występują różne formy. I tak dziadek Tadeusza używał formy Paolone (Jan ur. 1858 w Quaiso, Włochy). Na dokumentach późniejszych (metryki chrztu w Nowym Rybiu) występuje forma Paulone, natomiast część rodziny osiadła w Argentynie używa nazwiska Pauloni.

W metryce chrztu Tadeusza widnieje nazwisko Paulone, takie też będzie używane w tym opracowaniu.

Pradziadek Tadeusza (niestety, nie jest nam znane jego imię) przybył do Polski z Włoch – najprawdopodobniej jako ochotnik wojskowy, w czasie Powstania Styczniowego. Tak twierdzą niektóre osoby, z którymi przeprowadzono wywiady. Ponieważ było ich kilka, należy przyjąć, iż jest to prawda. O udziale włoskich ochotników w działaniach powstańczych mówią różne źródła, np. w książce Stefana Kiniewicza „Powstanie Styczniowe” (PWN, W-wa, !983) jest szereg wzmianek dotyczących współdziałania Włochów (Garibaldi, Mazzini i inni) z polskimi działaczami politycznymi i wojskowymi. Na str. 411 czytamy: „Był na zachodzie jeszcze jeden kraj – Italia – gdzie sympatia dla Polski była niemalże jednomyślna. Nie tylko dla mazzinistów i garibaldczyków, ale i dla umiarkowanych patriotów Polacy byli niedawnymi sojusznikami, a sprawa ich solidarną ze sprawą Risorgimento. W ciągu lutego i marca we wszystkich większych miastach włoskich odbywały się propolskie wiece, zewsząd napływały składki, tysiące ludzi podpisywały petycje domagające się pomocy dla Polski.”

Gdzie i jak długo walczyli ochotnicy włoscy w polskim powstaniu, tego nie wiemy i nie wgłębiamy się w takie badania. Wiemy jednak, że na skutek wewnętrznych tarć między przywódcami, nie było jedności w działaniach i oddziały powstańcze rozpraszały się. Sytuację taką opisuje również S. Kiniewicz w w/w książce, na str. 436: „O świcie 19 marca Langiewicz opuścił obóz z niewielką konną eskortą pozostawiając rozkaz dzienny, w którym zapewniał „walecznych i wiernych towarzyszy broni”, ze żegna się z nimi tylko na dni kilkanaście. Tegoż dnia po południu przeprawił się przez Wisłę na stronę galicyjską i został aresztowany przez Austriaków. Mówiono wtedy powszechnie, że to mirosławczycy wskazali dyktatora austriackiej straży granicznej.

fot: Marian Langiewicz

Po wyjeździe Langiewicza oddział jego rozprzęgł sie całkowicie. W ciągu paru następnych dni oficerowie na wyprzódki z żołnierzami, bezładnie przedostawali się na stronę galicyjską.”

W takich to prawdopodobnie okolicznościach ochotnik włoski Paulone dostał się do zaboru austriackiego, gdzie został internowany (jak wielu innych powstańców), zaś po zwolnieniu pozostał na stałe w Galicji – takie są nasze przypuszczenia, gdyż brak jest jakiegokolwiek dokumentu to potwierdzającego.

Nazwisko Paulone w okolicach Tymbarku – Piekiełka pojawia się w drugiej połowie XIX w., wraz z pracownikiem związanym z pracami budowy linii kolejowej na trasie Chabówka – Nowy Sącz. Był nim Jan Paulone, syn ochotnika z Powstania Styczniowego. Z zawodu kamieniarz, pracował przy stawianiu przyczółków mostów i wiaduktów kolejowych. Jan widocznie dłużej się zatrzymał w okolicach Tymbarku (linia kolejowa przebiegała przez rzekę Łososinę i liczne, powiązane z nią potoki, było więc dużo roboty kamieniarskiej). Tutaj też poznał pannę Marię Leśniak, z którą, w dniu 27 lipca 1884 r., zawarł związek małżeński. Ślub odbył się w kościele parafialnym w Nowym Rybiu. Jak wynika z ksiąg metrykalnych oboje państwo młodzi w roku zawarcia małżeństwa kończyli po 26 lat.

fot: budowa mostu

Przy nazwisku Paulone jest także dopisek „di Qualso” oraz „Toffalo”.

Jan z rodziną na stałe zamieszkał w Piekiełku – na osiedlu, które do dzisiejszego dnia nazywanym „Talianówką”. Z małżeństwa tego urodziło się dwóch synów: Franciszek – ur. 25 stycznia 1885 oraz Andrzej – urodzony 30 listopada 1886 r.

fot: typowa zabudowa okolic Limanowej z przełomu XIX i XX w.

Jan Paulone zmarł 14 września 1934 r., zaś jego żona 5 stycznia 1941 r. Oboje spoczywają na cmentarzu parafialnym w Nowym Rybiu. Tam również spoczywa ich młodszy syn, Andrzej, który zmarł 21 grudnia 1954 r. Był on – jak odnotowano w akcie zgonu – w „nieznacznym stopniu niepełnosprawny w mowie i na umyśle”. Jednakże, w/g rozmówców, był inteligentny i bardzo grzeczny w stosunku do innych.

Franciszek natomiast (starszy syn Jana) – w akcie małżeńskim odnotowany został już jako rolnik, mimo iż nadal zajmował się – po ojcu – kamieniarstwem. W styczniu 1908 r. zawarł związek małżeński z Julianną Homa, pochodzącą z Tymbarku. Jako małżeństwo osiedli w Piekiełku, gdzie prowadzili niewielkie gospodarstwo rolne. Na „Talianówce” wybudowali dom i oborę, w dużej części z kamienia, co w tamtych czasach nie było spotykanym w tych okolicach. Rodzina mieszkała tam ponad 20 lat – do czasu wyjazdu do Argentyny.

Państwo Julianna i Franciszek Paulone – mieszkając w Piekiełku – mieli pięcioro dzieci. Byli to: Tadeusz – urodzony 23 lipca 1909 r., Edmund Paweł – urodzony 3 lipca 1912 r., Jan Eugeniusz – urodzony 24 stycznia 1914 r., Zdzisław (?) i Emilia Marianna – urodzona 22 lipca 1921 r. W Argentynie urodziło się jeszcze dwóch chłopców: Eugeniusz - w 1931 r. i Emilio Luis – w 1933 r. Dzieci urodzone w Polsce dzieciństwo spędziły w Piekiełku. Tu też uczęszczały do szkoły ludowej, w której nauka trwała 4 lata. Mieściła się ona w budynku karczmy Żyda Kaufmana. Uczył w niej tylko jeden nauczyciel. Patronem tej szkoły był św. Stanisław Kostka.

Opracowanie: Stanisław Wcisło

fot: „Materiał pochodzi z serwisu www.audiovis.nac.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego”.

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka