piątek, 27 września 2019 15:53

Chrzanów : Historia we wspomnieniach cz.18: Kopalnia Janina cz. 3

Autor Bernard Szwabowski
Chrzanów : Historia we wspomnieniach cz.18: Kopalnia Janina cz. 3

To już jest III część prawdziwej historii „Kopalni Janina”, napisanej 20 stycznia 1964 r. przez lokalnych historyków: W. Namysłowskiego z Libiąża i M. Ziajkę z Żarek. To dzięki nim w „Głosie Chrzanowskim” historia kopalni błyszczy prawdą nad książką Leś-Runickiej z 2008 r. pt. „Historia kopalni węgla kamiennego w Libiążu”, którą przedstawiłem w II części tego artykułu.

W swojej książce Leś-Runicka opisuje m.in. wydobycie węgla w latach 1919-20, pokazując 3 zdjęcia górników w hełmach... Te zdjęcia pochodzą z książki W. Majewskiego pt. „Kopalnia Janina - Libiąż 1959”. Na pierwszym zdjęciu jest górnik, na ścianie wiercący otwór strzałowy elektryczną wiertarką, a obok widać obudowę stalową. Są zatem rozbieżności między tym, co na zdjęciu, a rzeczywistością. Przecież w opisywanych latach (1919-20) nie było jeszcze wiertarek elektrycznych, hełmów i systemu ścianowego, tylko filarowy. Poza tym na świecie nie było jeszcze znajdującego się na zdjęciu górnika - Czesława Warzechy, bo ten urodził się w 1936 r. (zawsze pracował na ścianie, z żoną mieszkał na osiedlu górniczym). Na drugim zdjęciu jest natomiast piętnastu górników ścianowych, pozujących Majewskiemu do zdjęcia. Niektórzy siedzą na przenośniku zgrzebłowym, którego w latach 20-tych też nie było.

Historia Kopalni „Janina” wg W. Namysłowskiego i M. Ziajki

„Na dole górnicy pracowali w czapkach i kapeluszach, bo nie było jeszcze hełmów, a do pracy ubierali się w to, co mieli w domu. Nie było łaźni; łaźnię wybudowano w 1938 r., lecz do użytku górnikom została oddana w czasie okupacji. Po wyjeździe z dołu górnicy szli do domu w mokrych „ciuchach”, w których pracowali na dole. Gorzej było iść w zimie w czasie mrozu, dlatego wszyscy na cechowni nawet przez dwie godziny obsuszali swe brudne łachy, by się na polu nie zamrozić.

W kopalni nie stosowano żadnej wentylacji... Pierwsze lampy górnicze były tzw. olejówki, a później wprowadzono lampy karbidowe, którymi przeważnie świecono bez palników, ponieważ brakowało powietrza. Dlatego było duszno, bardzo gorąco, tak, że górnicy po przyjściu do swych domów, trzymali głowę nad ogniem pieca kuchennego, by im ustąpił ból głowy.

W 1924 r. w skutek redukcji została zwolniona z pracy znaczna ilość górników... Kopalnia w tym czasie zatrudniała ok. 800 robotników, a produkcja roczna wynosiła ponad 230 tys. ton węgla.

Praca górników była ciężka, a prymitywne urządzenia, którymi się posługiwano, wyczerpywały siły ludzkie do ostatniego stopnia. Szczególnie bardzo ciężka była praca górników przy głębieniu szybów, a później w przodkach i filarach, gdzie wiercenia otworów odbywały się za pomocą logi obsadzonej na końcu dłutem, uderzaniem młotem i ręcznym przekręcaniem logi. Chodniki rozcinające pokłady węgla pędzono wąskie, które później po ich obciśnięciu bardzo utrudniały odstawę węgla z filarów. Starzy górnicy opowiadają, że wjechało się z wozem na filar, a później trudno było z nim wyjechać, bo chodnik został zaciśnięty i musieli cisnąć plecami, aż skóra z pleców schodziła.System wiercenia ręcznego - uderzania logi młotem - utrzymał się do roku 1925-6, a potem wprowadzono maszyny udarowe powietrzne. Bardzo trudną pracą, która poszła już w zapomnienie, było wybieranie węgla z filarów. Na filarze robiło dwóch górników i dwóch ładowaczy wózków, a karowaczy było nieraz 4, którzy urobiony węgiel przez górnika z czoła wyrzucali ku chodnikowi. Tam były tory i wozacy łopatami ładowali do wozów i odciskali je na chodnik główny, gdzie zabierali z powrotem próżne wozy.

Praca była o tyle bardzo trudna, bo na filarach świecono w większości lampami bez palników, bo było mało tlenu w powietrzu i z palnikami lampy nie chciały się palić. Dalsza odstawa urobku pod szyb to ciskanie wozów spod filarów ku pochylni, gdzie znowu opuszczano je na tzw. szajbie lub wale na główny chodnik zwany „grond streka” i za pomocą przeciwwagi wyciągano do góry próżne wozy. Jeżeli wydobycie odbywało się z upadu, to urobek wyciągano haszplem obecnie zwanym kołowrotem. Wspomniana wyżej forma pracy na filarach utrzymywała się dość długo tj. do czasu wprowadzenia rynien potrząsalnych, wiszących na łańcuchach zaczepionych do obudowy drewnianej i motorów powietrznych do poruszania tych rynien. Były to lata 1924, 1925 i 1926.

Odstawa fedrunku - urobku pod szyb odbywała się za pomocą koni, a później za pomocą maszynek spalinowych na benzynę, które już w 1922 r. zostały wprowadzone do kopalni.Konie ciągły po 8, a maszynki po 12 pełnych wozów. Taka forma odstawy urobku pod szyb utrzymała się do 1933 r. Konie były wytresowane, bo jeżeli dopięłoby się choć jeden wóz więcej, to koń za żadną cenę nie ruszył z miejsca i musiano ten wóz odpiąć.

W 1930 r. zaczęto przerabiać tory i wprowadzono na główne przekopy-gron streki maszynę elektryczną, która wg przepisów mogła ciągnąć pod szyb 35 pełnych wozów, ale niektórzy maszyniści po opanowaniu tych maszyn, brali nieraz po 50 wozów.

Z biegiem rozbudowy kopalni zamontowano na powierzchni 2 kompresory Neumann i wprowadzono do filarów i chodników w pokładzie 116 Wiktor młotki pneumatyczne i wrębówki słupowe. To dawało większe wydobycie...”

c.d. n.

Wiesław Koneczny

Foto : Zdjęcie z zakończenia budowy kolei ze stacji Libiąż do kopalni Janina - 07.07.1915 r. Pierwszy budynek z lewej strony to jest ten sam, tylko przerobiony, w którym obecnie są biura Związków Zawodowych. W latach 1912-1939 znajdowały się tam biura kopalniane i skromne mieszkanie głównego Reprezentanta spółki - naddyrektora kopalni Aleksego Barteta (u jednego zbieracza staroci są skromne drzwi z jego mieszkania), nazywanego dyrektorem. On z Francji przyjeżdżał tam co kwartał, względnie co pół roku. Przed nim Reprezentantem był inż. Piotr Gasca zam. w Krakowie przy ul. Biskupiej, który też co pewien czas przyjeżdżał na kopalnię, a mieszkał w przykopalnianej gospodzie, którą w 1912 r. wyburzono.

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka