poniedziałek, 21 sierpnia 2017 07:51

Tramwajowe deja vu?

Autor Mrozowska Karolina
Tramwajowe deja vu?

Niedawno MPK ogłosiło wyniki przetargu na 50 nowych pojazdów szynowych: nieoczekiwanie wygrała bydgoska firma PESA, którą od kilku lat mieszkańcy Krakowa znają już bardzo dobrze… chociażby z opóźnionej dostawy kilkudziesięciu „Krakowiaków”.

Oferta firmy PESA z Bydgoszczy uzyskała największą liczbę punktów w przetargu zorganizowanym przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Krakowie i to właśnie ona dostarczy dla serca Małopolski nowe niskopodłogowe, przegubowe tramwaje. Tym samym pokonała ona trzy pozostałe firmy, których oferty były brane pod uwagę podczas głosowania: Newag, Skodę oraz konsorcjum firm Stadler Polska i Solaris.
Cena zaproponowana przez zwycięską firmę okazała się najniższa.

– Warto podkreślić, że w przetargu kryterium wyboru ofert - cena stanowiła tylko 40%, a kryteria techniczne to 60%. Koszt dostawy nowych tramwajów wyniesie 427 425 000,00 zł brutto – czytamy na stronie internetowej krakowskiego MPK.

Drugą najtańsza ofertą była ta, złożona przez firmy Stadler i Solaris.
Od wygranej, była droższa o 20 mln zł.

Wadliwa przeszłość

Wyniki przetargu nie budziłyby większych emocji, gdyby nie fakt, że MPK od samego początku próbowało wyeliminować z tramwajowej rywalizacji bydgoską firmę. Powód? Wcześniejsza niezbyt udana współpraca między spółkami i wadliwość sprzętu. Warto bowiem przypomnieć, że to właśnie PESA nie dotrzymując terminów dostawy nowych wagonów, pod koniec 2015 roku prawie naraziła gminę Kraków na utratę ponad 200 mln zł unijnej dotacji. Na szczęście pieniądze nie przepadły, a spóźnione tramwaje dotarły do Małopolski.

MPK chciało uniknąć podobnej sytuacji, dlatego gdy wśród firm, które w listopadzie ubiegłego roku zgłosiły się do przetargu na dostawę 35 niskopodłogowych tramwajów z opcją zamówienia dodatkowych 15 pojawiła się PESA, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne wykluczyło ją z postępowania przetargowego. Ruch ten nie spodobał się bydgoskiej firmie, która zwróciła się do Krajowej Izby Odwoławczej i wygrała, bowiem KIO przyznała jej rację. Podobnie jak Sąd Okręgowy, który również nakazał przywrócenie firmy do przetargu.

Opóźnienia w dostawie nie były jedynym powodem, dla którego krakowskie MPK nie chciało, żeby PESA wykonało kolejne tramwaje dla miasta. Przyczyniła się do tego również duża usterkowość pojazdów.

„Krakowiaki to jeżdżące usterki”

– Krakowiaki to jeżdżące usterki. Przez kilkanaście pierwszych miesięcy MPK zgłosiło w nich aż 1700 niedoróbek, co daje liczbę blisko 50 na każdy wagon. Największym problemem są awarie na trasie, które zdarzają się regularnie, wręcz każdego tygodnia. Zwykle wagon udaje się uruchomić po restarcie systemu, lecz co z tego, skoro oznacza to zablokowanie ruchu na kilka, a nawet kilkanaście minut i powoduje spóźnienia oraz kierowanie innych tramwajów na trasy objazdowe. Problemów jest jednak więcej, Internauci regularnie przysyłają nam zdjęcia gdzie w środku krakowiaków jeden wyświetlacz potrafi pokazywać nr linii 4, a inny tuż obok nr 50. Przy mocowaniach poręczy pękają plastiki. W niektórych wagonach wariuje klimatyzacja. Estetycznie też jest kiepsko, np. pod sufitem nie potrafiono spasować do siebie sąsiednich elementów i trzeba było ich łączenia zasłaniać listwami – komentuje Jacek Mosakowski z zespołu Platformy Komunikacyjnej Krakowa oraz dodaje, że tłumaczenie firmy wykonawczej nie ma pokrycia w rzeczywistości. – PESA broni się, że wagony były składane w pośpiechu i stąd te niedoróbki. Jednak trudno np. uznać pękające plastiki za efekt pośpiechu - to po prostu wina kiepskiego materiału. Tak samo wyświetlacze, które nawet teraz, dwa lata od rozpoczęcia eksploatacji, wciąż wariują - takie rzeczy nie wynikają z pośpiechu tylko złego oprogramowania. Zresztą w innych miastach wagony tego producenta też często mają podobne, kiepskie opinie. Tu raczej liczyliśmy, że w Krakowie będzie wyjątek od reguły, niestety i nasze pojazdy są niedopracowane – podkreśla.

Dlaczego pomimo wszystko wygrała znienawidzona PESA?

– Oferta uzyskała najwyższą łączną liczbę punktów w kryteriach: cena, koszt eksploatacji, gwarancja na każdy tramwaj ponad 36 miesięcy, podatność do przemieszczenia się elementów ramy wózka, szerokość światła otwartych drzwi dwuskrzydłowych, ukształtowanie ściany czołowej dla podniesienia bezpieczeństwa przechodniów i parametry techniczne: wózki jezdne, silnik trakcyjny, przekładnia mechaniczna, koła, podłoga w przedziale pasażerskim, system ogrzewania i schładzania powietrza w tramwaju, otwory okienne w przedziale – czytamy w uzasadnieniu wyboru oferty przez MPK.

– Oczywiście cieszymy się, że mamy nowe, niskopodłogowe tramwaje, jednak wagon każdego producenta byłby tak samo z niską podłogą i nowoczesny. Różnica jest taka, że inne by się tak łatwo nie psuły. Bombardiery, obecne w Krakowie od kilkunastu lat, są wręcz niezawodne – wyjaśnia Jacek Mosakowski z zespołu Platformy Komunikacyjnej Krakowa i podkreśla, że jakość ma znaczenie. – Nie mamy też nic przeciwko wspieraniu polskich producentów, lecz nie kosztem jakości. W przetargu stanęły również polskie Newag, czy Solaris, którym jak najbardziej kibicowaliśmy – podsumowuje.

Nowe tramwaje

Od momentu podpisania umowy PESA będzie miała 30 miesięcy na dostawę 35 niskopodłogowych wagonów, wyposażonych w klimatyzację, nowoczesny system informacji pasażerskiej, monitoring, automaty biletowe, porty USB oraz system liczenia pasażerów.

– Zakup, niskopodłogowych wagonów tramwajowych jest objęty dofinansowaniem ze środków Unii Europejskiej m.in. w ramach projektu POIiŚ 2014-2020, nr projektu 6.1-17 „Zakup niskopodłogowego taboru tramwajowego w celu usprawnienia i poprawy jakości komunikacji miejskiej w Krakowie – część I – informuje Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne.

ks

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka