wtorek, 8 maja 2018 09:27

Wyborcza krakowska sucha

Autor Manuel Langer
Wyborcza krakowska sucha

Lato zaczęło się na dobre, ale nie wszyscy weekendy spędzą leniwie przy grillu, na Kopcu Kraka, albo Skałkach Twardowskiego. Niektórzy już spędzają je na sprzedawaniu nam kiełbaski. Wyborczej kiełbaski. Co właściwie nam oferują?

Choć kampania wyborcza się jeszcze oficjalnie nie rozpoczęła, to politycy z lewa i prawa  w praktyce dworują sobie z przepisów i w ostatnich kilku tygodniach zdążyli już przypuścić prawdziwy szturm nawet na najmniejsze podkrakowskie wsie. Na tę chwilę kulminacyjnym punktem „kampanii, której nie ma, ale która jest” był Europejski Kongres Samorządów (EKS), który odbył się w Krakowie pod koniec kwietnia. Wszystkie partie, jedna po drugiej, zaprezentowały się na nim i przedstawiły swoje wizję na rządzenie krajem i województwami. Wszystkie z wyjątkiem PiSu, który nie chciał występować w jednym szeregu z opozycją i wolał się przedstawić w roli czegoś w stylu współgospodarza. I gdyby nie to, że Beata Szydło biorąc udział w ceremonii wręczania nagród samorządowych i tak zdążyła „przy okazji” sprzedać nam swoją kiełbaskę wyborczą – gdyby nie to, to można byłoby powiedzieć, że był to kongres opozycji, która go w dużej mierze zdominowała.

Całą opozycję połączyło jedno hasło: „wybierzcie nas, abyśmy zastopowali rządy PiS”, różniły się tylko nieznacznie co do tego, jak to zrobić. Niestety partie polityczne w Krakowie nie bardzo siliły się na to, by przedstawić swój program. Postawiły raczej na prezentowaniu bardzo ogólnikowych wizji i obrazów, z którymi identyfikują się ich wyborcy.

EKS zaczął się od wspólnego wystąpienia Rafała Trzaskowskiego z Platformy Obywatelskiej i Pawła Rabieja z Nowoczesnej, którzy zarysowali swą wizję tego jak powinny rozwijać się polskie miasta. Było dużo mowy o ekologii, rowerach, parkach i zieleni miejskiej, ograniczeniu ruchu samochodowego w centrum, nowoczesnych rozwiązaniach dla najbardziej zatłoczonych rejonów. Padały przy tym nazwy takie jak, Bogota, Nowy Jork, Berlin...

Brzmiało to wszystko, jak oferta trafiająca do młodych, ambitnych, nowoczesnych ludzi, tolerancyjnych i o otwartych horyzontach i na twarzy wielu przysłuchujących się osób widać było błogie uśmiechy. Kompletną wtopę zaliczył jednak Trzaskowski – posłużył się w pewnej chwili modelem przebudowy ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie, jak o przykładem pozytywnych zmian w tkance miejskiej. Tak się składa, że będąc przez kilka lat mieszkańcem Warszawy świetnie znam historię przebudowy tej ulicy i z własnego doświadczenia wiem, że Warszawiacy w dużej części to jak teraz wygląda ulica Świętokrzyska uważają za porażkę. Władze stolicy chciały z niej uczynić przyjemne miejsce do spacerów, tłumnie odwiedzane przez turystów i mieszkańców. Tymczasem nawet w weekendy, pomimo łączenia się z dwoma innymi najbardziej reprezentacyjnymi i najchętniej uczęszczanymi ulicami miasta Świętokrzyska „świeci pustkami”.

Wtopy takie jak ta karzą się zastanowić na ile ładnie wyglądające na slajdach wizje PO i Nowoczesnej można traktować na poważnie. I czy ludzie z Koalicji Obywatelskiej byliby w stanie uskutecznić to o czym mówią.

Następną partią, która się zaprezentowała na EKS był PSL. I był to przyjemny kontrast, bo nagle z obrazków przedstawiających drapacze chmur przeszło się do mówienia o gminnych orkiestrach dętych, doposażaniu w sprzęt gaśniczy dzielnych chłopaków z ochotniczych i profesjonalnych straży pożarnych, finansowaniu wiejskich domów kultury i... potęgi internetu i innych nowoczesnych środków komunikacji, w których prowadzący panel Ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz niewątpliwie bryluje.

Panel przedstawicieli lewicy, prowadzony przez Krzysztofa Gawkowskiego z SLD był już niestety trochę mniej barwny. W sporej mierze przyćmiło go późniejsze wystąpienie Grzegorza Napieralskiego, który wcielił się w rolę samozwańczego obrońcy Polski samorządowej i grzmiał przeciwko PiSowi (zresztą w tę rolę ,w ten czy inny sposób, próbowali się wcielić praktycznie wszyscy przedstawiciele opozycji). - Im więcej pieniędzy i swobody mają samorządy, tym lepiej. Nikt w stolicy nie wie, co jest ważne dla zwykłych ludzi. Centralne sterowanie zawsze kończy się źle – stwierdził były szef Sojuszu. Przedstawiciele lewicy dużo mówili o sprawiedliwości społecznej, aktywizacji mieszkańców miast i wsi, współpracy z ruchami miejskimi i podobnymi organizacjami.

Żywiołowo zaprezentowała się grupa posłów i działaczy ruchu Kukiz'15, których kiełbaską wyborczą była „stara-nowa” wizja prawdziwie obywatelskiej i partycypacyjnej demokracji. Znów usłyszeliśmy o Jednomandatowych Okręgach Wyborczych (JOW). Przy okazji padło kilka dość szokujących pomysłów, którym część słuchaczy przyklasnęła, część wysłuchała ze stale wzrastającym zdumieniem,  a część potraktowała mocno lekceważącym uśmiechem. Kukizowcy zaprezentowali bowiem pomył likwidacji powiatów, wprowadzenia walut lokalnych, powołania banków komunalnych i wprowadzenia dnia referendalnego („Głos ludu – głos Boga!”).

PiS, jak już wspomniałem, wolał nie stać w jednym szeregu z opozycją, wicepremier Szydło podczas gali nagród EKS dała sobie parę minut na powiedzenie rzeczy które słyszeliśmy już kilka dobrych razy. Kaczyński jednak bardzo sprawnie poradził sobie ze „zbyt hałaśliwą” w Krakowie opozycją – tego samego dnia ogłosił pisowskich kandydatów na prezydentów miast. Efekt? Propozycjami PO, .N, lewicy, Kukiz'15 prawie nikt się nie zainteresował. Można powiedzieć, że PiS wygrało bitwę praktycznie nie wychodząc na pole. Brawo dla nich. Ciekawe czy opozycja wyciągnie jakąś naukę z tej lekcji.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka