poniedziałek, 10 lipca 2017 16:18

„Chcę, żeby tata był w domu”. Protest ratowników medycznych

Autor Redaktor Techniczny
„Chcę, żeby tata był w  domu”. Protest ratowników medycznych

W krakowskim proteście wzięło udział około setki ratowników. Przemaszerowali z ulicy św. Łazarza przez Rynek Główny na plac Matejki; niektórzy z nich przyszli ze swoim dziećmi.

Strajk ratowników medycznych w całej Polsce przybiera na sile. W maju zdecydowali się założyć czarne koszulki, a na karetkach powiesić czarne flagi. Żądają podwyżek – chcą zarabiać takie same kwoty, jak pielęgniarki. W roku 2015 minister zdrowia prof. Marian Zembala podpisał dokument, dzięki któremu pielęgniarki dostały podwyżki po 400 zł na następne cztery lata (licząc od 2015). Docelowo mają zatem zarabiać o 1600 zł więcej brutto w 2019 roku. Jak na razie kwota jest niższa – wynosi 800 zł brutto, czyli „do ręki” dostają około 500 zł. Ratownicy medyczni apelują, aby ich zarobki zostały zrównane z pensjami pielęgniarek.

Sytuacja finansowa ratowników medycznych w Polsce jest trudna. Ich zarobki wahają się od 1,7 tys. zł na rękę do ok. 3 tys. zł. Pensje notorycznie są zaniżane przez prywatne firmy, które kilka lat temu trafiły na rynek pracy - ich ceny są niższe, wygrywają przetargi, często dysponują gorszym sprzętem. Ratownicy postulują również o nowelizację ustawy i upaństwowienia ratownictwa. Domagają się również większej liczby karetek oraz powiększenia zespołu do trzech osób. Obecnie często spotyka się zespoły dwuosobowe. Na ich apele władze pozostają jednak głuche. Zaproponowano im zaledwie połowę kwoty, którą otrzymują pielęgniarki, a następnie przerwano rozmowy. Dlatego też w piątek – 30 czerwca – ratownicy w całej Polsce wyszli na ulicę. W krakowskim proteście wzięło udział około setki ratowników. Przemaszerowali z ulicy św. Łazarza przez Rynek Główny na plac Matejki; niektórzy z nich przyszli ze swoim dziećmi. Na ich transparentach można było przeczytać takie hasła jak np. „Chcę, żeby tata był domu”. Jeden z ratowników na pytanie, dlaczego zabrał ze sobą dziecko odpowiada – Syn sam chciał ze mną pójść. Pracuję tak dużo, że niemal nie ma mnie w domu. To też jego protest. Chcemy normalnie funkcjonować, spędzać czas z rodziną i zarabiać godziwe pieniądze -. Krakowscy ratownicy podczas przemarszu rozdawali ulotki, w których wyjaśniali powody strajku. Można było na nich odnaleźć m.in. takie informacje: „Jesteśmy przepracowani. Pracujemy po 200-400 i więcej godzin miesięcznie, by zapewnić godne życie naszym rodzinom, na umowach śmieciowych...”, albo „Nie mamy statusu służby tak jak inne zawody (strażak, policjant)”. Ratownicy na placu Matejki demonstrowali również przechodniom, jak udzielać pierwszej pomocy. Oby ta wiedza nie przydała się krakowianom.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka