czwartek, 16 maja 2019 09:49

Jest dotacja, ale miasto nie ma pieniędzy. Co dalej z Plantami?

Autor Mirosław Haładyj
Jest dotacja, ale miasto nie ma pieniędzy. Co dalej z Plantami?

8 maja miasto Bochnia poinformowało o otrzymaniu dofinansowania od Zarządu Województwa Małopolskiego, w wysokości 2 068 791,93 zł do projektu rewitalizacji dawnych obiektów poprzemysłowych Kopalni Soli Bochnia, tj. Kuźni i Lodowni Salinarnej. Kosztach kwalifikowane prac zostały określone na 3 400 897,08 zł i wartości projektu na 3 649 776,07 zł. Uzyskanie zewnętrznych pieniędzy to duży sukces i wydawałoby się, że nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na rozpoczęcie prac rewitalizacyjnych. Okazuje się jednak, że póki co, takiego terminu niema. Powodem jest brak zabezpieczonych środków na ten cel w budżecie miasta.

Tegoroczny projekt budżetu Miasta Bochnia przewidywał m.in. Rewaloryzację Plant Salinarnych, a dokładniej wynikający z Gminnego Programu Rewitalizacji Miasta Bochnia na lata 2017-2026 projekt rewitalizacji dawnych obiektów poprzemysłowych Kopalni Soli Bochnia tj. Kuźni i Lodowni Salinarnej. Celem tego projektu jest m.in. rozwinięcie przedsiębiorczości na danym obszarze, ale również aktywizacja określonych grup społecznych. Pośrednio zostaną jeszcze osiągnięte inne korzyści, takie jak aktywizacja obszaru zdegradowanego zarówno dla mieszkańców jak i turystów i innych osób odwiedzających Bochnię, co będzie miało bezpośrednie przełożenie na rozwój mikro i makro przedsiębiorczości.

Projekt zakłada przebudowę i remont wraz ze zmianą sposobu użytkowania budynków dawnej Kuźni i Lodowni wpisujących się w obszar poprzemysłowy dzisiejszych Plant Salinarnych , która stanowi kluczową przestrzeń i zarazem symboliczne serce górniczego miasta. Realizując go, włodarze miasta liczyli na przyciągnięcie do Centrum nowych mieszkańców, wzrost integracji społecznej i więzi sąsiedzkich, ale też pobudzenie aktywności gospodarczej dla nowych podmiotów planujących rozpoczęcie działalności na tym obszarze, lub dla tych, którzy swoją działalność tutaj przeniosą. Projekt miał na celu również poprawę estetyki przestrzeni publicznej z zachowaniem tożsamości miejsca i jednoczesnym nowym, wielofunkcyjnym przeznaczeniem budynków to rozwiązanie optymalne dla miasta. Założenia mówią także o stworzeniu strefy co-workingu dla przedstawicieli wolnych zawodów.

To tyle, jeśli chodzi o założenia i cele rewaloryzacji Plant Salinarnych. Problem braku zabezpieczonych środków stanowi poważną przeszkodę w realizacji przedsięwzięcia. O kwestiach związanych z tą kontrowersyjną sytuacją postanowiliśmy porozmawiać z panem inspektorem Andrzejem Koprowskim z Wydziału Promocji i Rozwoju Miasta.

Panie Andrzeju, miastu została przyznana dotacja na rewaloryzację Plant Salinarnych, ale okazało się, że kasa miejska nie ma pieniędzy na pokrycie pozostałych kosztów. Czy może pan powiedzieć, co stało się ze środkami, które były przeznaczone na ten cel? Na co gmina je wydała?

Nie tyle wydała, co przesunęła, bo 2,5 miliona zł było w projekcie budżetu przeznaczone na rewaloryzację Plant Solinarnych. Obejmowało to przebudowę i remont budynku dawnej Kuźni i Lodowni na Plantach. Pieniądze zostały przekazane na 29 innych zadań, m.in. na wymianę nawierzchni asfaltowej przy ulicy Warzywniczej, remont chodnika przy bloku 17 na os. Św. Jana, wykonanie letniej siłowni itd. To jest szereg zadań, których kwoty nie przekraczają 100 tys. zł.

Czy te prace były tak niezbędne, że przesunięcie środków okazało się konieczne?

Na posiedzeniu Rady Miasta 27 grudnia ubiegłego roku wywiązała się w tym temacie dyskusja między burmistrzem i jego zastępcami a radnymi. Władze miasta twierdziły, że to jest zły pomysł, natomiast radni, a przede wszystkim Komisja Rozwoju Gospodarczego Budżetu i Finansów, stwierdzili, że te zadania są równie ważne, jak inwestycja na plantach. Włodarze użyli argumentów, że projekt został bardzo dobrze oceniony i jest bardzo prawdopodobnym, że otrzymamy dofinansowanie. Nie znalazło to posłuchu u radnych, którzy nie do końca wierzyli, że dostaniemy pieniądze. Nawet była jedna wypowiedź, która mówiła, że jeśli otrzymamy dofinansowanie, to wtedy będziemy się martwić.

Czy w pana ocenie, decyzja, która wówczas zapadła, była słuszna?

Trudno mi oceniać to, jak głosują radni. To jest ich sprawa i to pytanie należałoby im zadać. Ja rozumiem, że każde zadanie jest ważne, natomiast akurat ten projekt wpisuje się w plan wieloletni pod nazwą Rewaloryzacja Bochni. Przez prawie 3 lata był opracowywany program odnowy miasta i jest on spójny. Jeden element wynika w nim z drugiego i brak realizacji jakiegoś zadania powoduje, że obraz jest niepełny. Możemy to porównać do układania puzzli. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której mamy już ułożona ich znaczną część i nagle gubimy brakujące elementy.

Panie Andrzeju, sięgnąłem do zapisu internetowego posiedzenia o którym pan wspominał i ze strony radnych padło wówczas stwierdzenie, że ważniejsze są potrzeby mieszkańców niż wygląd kreowany pod turystów.

To jest subiektywne odczucie, każdy inaczej to ocenia. Ja mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o rewitalizację, to te budynki miały posiadać szereg nowych funkcji. Miała być tam informacja turystyczna, ale miała tam być również restauracja. Zaplanowano pomieszczenia, gdzie mogliby się spotykać artyści. Pod kątem kultury takich miejsc w Bochni nie ma i zależy nam na tym, aby uaktywnić akurat tę sferę. To nie miało być odnowienie budynku w celu  przyciągania turystów, chociaż na poprawie estetyki oczywiście też nam zależało. Ale w swoich założeniach rewitalizacja miasta nie polega jedynie na tym, żeby je upiększać. Miała być to również zachęta do otwierania nowej działalności gospodarczej i wszystkie te funkcje były przewidziane w projekcie. Nie jestem w stanie powiedzieć, kto co ma na myśli głosując w ten a nie inny sposób. Każdy ma prawo do swojego zdania.

Jakie działania podejmie miasto w obecnej sytuacji?

Wyjść jest kilka, ale najbardziej realne są dwa. Pierwszym jest takie, że część z tych zadań, które zostały zmienione, jednak nie zostaną wykonane i środki z nich wrócą na rewaloryzację budynków Kuźni i Warowni. Drugim jest ściągnięcie pieniądze z innych zadań z tegorocznego budżetu. Nie ma nic za darmo, pewne rzeczy już ruszyły. Nie możemy czekać. Musimy rozpoczynać projekt i uzyskiwać dokumenty do rozliczeń dotacji, bo czas leci, a rok jest krótki, potem wszystko kumuluje się na jesieni. W tym roku Pewne prace już ruszyły i ciężko by się było z części zadań wycofać. To, z czego można zrezygnować, jest w tej chwili przedmiotem dyskusji w kierownictwie urzędu. Na pewno będą również spotkania z radnymi, aby zastanowić się jak z tego wybrnąć. Sytuacja nie jest łatwa. Dofinansowanie obowiązuje nas do końca przyszłego roku, wbrew pozorom termin nie jest odległy. Trzeba jeszcze ogłosić przetarg i wszystko to przeliczyć.

Wspominał Pan, że środki mogą zostać poprzesuwane z innych projektów. Również z tych na które pieniądze zostały przesunięte 27 grudnia. Mogą one znowu nie zostaną zrealizowane, a środki ponownie trafią na cele rewaloryzacji.

Dokładnie tak się może stać, bo pewne projekty jeszcze nie ruszyły i te pieniądze czekają. Budżet miasta nie jest z gumy, mamy określone środki własne i pieniądze z dotacji. Teraz trzeba się zastanowić, czy lepiej zrobić ogrodzenie i siłownię, wkładając 100% własnych środków, czy też lepiej zrobić coś, co jest projektem wieloletnim, mającym wpływ na całe miasto, otrzymując dofinansowanie w wysokości ponad 60%. Myślę, że takich dylematów radni mieć nie powinni. W momencie, gdy głosowali nad zmianami, nie mieli pewności w kwestii udzielenia dotacji, dzisiaj takiej niepewności nie ma.

Co jednak w przypadku, jeśli Miasto nie znajdzie środku i prace nie zostaną rozpoczęte?

Utracimy dotację.

Czy, w pana ocenie, projekt jest zagrożony?

Nie sądzę. Przy tak wysokim dofinansowaniu chyba nie ma takich odważnych, którzy powiedzieliby, że tego nie robimy i oddajemy dotację.

Czy są inne projekty rewaloryzacji, które miasto prowadzi?

W tym momencie jest dodatkowy projekt rewaloryzacji plant, ale niezwiązany z tymi dwoma budynkami, tylko z całością plant. Jest to m.in. wymiana nawierzchni alejek, projekt fontanny multimedialnej itp. W tej chwili są realizowane prace przy projekcie odnowy rynku. To jest największy projekt z zadania rewitalizacji miasta. Ponieważ napotkaliśmy na szereg artefaktów, prace zostały wstrzymane i czekamy na dalsze decyzje konserwatora.

Miasto informowało, że miał przyjechać ekspert z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Tak, miał przyjechać i zasugerować pewne rozwiązania. Nie wiem czy się pojawił, bo taka informacja do nas nie dotarła. Natomiast był konserwator zabytków z Krakowa, był tarnowski konserwator i teraz czekamy na ciąg dalszy. Naszym zdaniem pewne prace mogłyby być prowadzone, nie wstrzymując wszystkiego. Jest część zadań, które nie obejmują prac ziemnych i tu już niczego nie znajdziemy. To jest np. wykończenie dwóch ulic czy też renowacja pomnika króla Kazimierza. Na chwilę obecną jednak wszystko jest wstrzymane i trochę nas to martwi.

Bochnia

Bochnia - najnowsze informacje

Rozrywka