wtorek, 13 czerwca 2017 18:38

Brzesko może spać spokojnie?

Autor Redaktor Techniczny
Brzesko może spać spokojnie?

Groźny gwałciciel i morderca - Wampir z Brzeska zakończył ostatnio kolejną odsiadkę. Mieszkańcy na razie mogą odetchnąć z ulgą, bowiem przestępca został umieszczony w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Pytanie tylko na jak długo, bo ani minimalny, ani maksymalny okres jego pobytu nie jest ustalony…

Roberta K. w Brzesku znają wszyscy – wielokrotny gwałciciel, brutalny morderca. Ostatnie 10 lat spędził za kratkami za próbę gwałtu na 24-letniej dziewczynie. Kiedy na początku tego miesiąca, jego wyrok powoli dobiegał końca, na mieszkańców Brzeska po raz kolejny padł blady strach – do tej pory mężczyzna za każdym razem po wyjściu z więzienia, atakował kolejną ofiarę…

Brzeszczanom kamień spadł z serca, bowiem tym razem po zakończeniu odsiadki, recydywista nie został wypuszczony na wolność i trafił do zakładu psychiatrycznego w Choroszczy, gdzie przebywa pod ciągłym nadzorem i monitoringiem oraz nie może korzystać z przepustek.

Środek zabezpieczający w postaci pobytu mężczyzny w zakładzie psychiatrycznym został orzeczony już w wyroku skazującym. - Już w pierwszym wyroku było to orzeczone, a oprócz tego sąd, kiedy zbliżał się upływ kary wyznaczył posiedzenie, na którym jeszcze raz rozpoznawał potrzebę umieszczenia mężczyzny w zakładzie psychiatrycznym. Sąd zdecydował, że takowa zachodzi i w związku z czym wydał postanowienie, które było do tego podstawą – informuje Irena Choma-Piotrowska, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Tarnowie.

Nie wiadomo jednak, kiedy przestępca opuści zakład. - Nie jest ustalony ani minimalny, ani maksymalny okres jego pobytu. Wszystko zależy od opinii biegłych, którzy w czasie jego pobytu w ośrodku, będą co cześć miesięcy przeprowadzać badania oraz wydawać opinię psychiatryczną na temat stanu zdrowia osadzonego. Wtedy decydują, czy istnieje potrzeba jego dalszego izolowania, czy też nie – tłumaczy rzeczniczka.

Niewykluczone, że pozostanie on w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym do końca życia.

U mężczyzny stwierdzono dwie bardzo groźne dewiacje seksualne: raptofilię i nekrosadyzm. Pierwsza z nich charakteryzuje się osiąganiem rozkoszy przez gwałcenie partnerów seksualnych, natomiast druga to szczególnie niebezpieczna odmiana sadyzmu w jednej z jego krańcowych postaci – popęd seksualny zostaje zaspokojony tylko w momencie obserwacji śmierć ofiary.

Dwudziestoczteroletnia Agnieszka, która była jego ostatnią ofiarą miała sporo szczęścia – z rąk nekrosadysty wyrwał ją Eugeniusz Kopacz. Brzeski sześćdziesięcioletni elektryk, mimo tego, że mógł stracić życie, nie zawahał się pomóc dziewczynie.

Był 7 czerwca 2007 roku, Boże Ciało, a pogoda dopisywała. Agnieszka – studentka resocjalizacji wybrała się na przejażdżkę rowerem. W pewnym momencie zorientowała się, że śledzi ją obcy mężczyzna. Zaczęła uciekać, ale spadł jej łańcuch… - Szybko z niego zsiadła i zaczęła biec, ale napastnik był szybszy. Rzucił swój pojazd na drogę i zaciągnął dziewczynę w pobliskie zarośla. Wyciągnął z kieszeni nóż, powiedział jej, że jeżeli będzie krzyczeć, zabije ją. Zaczął ją całować, próbował ściągać ubranie. Ale Ania krzyczała i wołała o pomoc. Robert K. położył się na niej, cały czas trzymając w ręce nóż. W czasie, gdy Ania się broniła, pokaleczył jej szyję, dłonie i przedramiona. Jej krzyk usłyszał siedzący przed domem Eugeniusz Kopacz – relacjonuje Brzeski Magazyn Informacyjny.

Mieszkający w pobliżu elektryk długo nie zastanawiał się, żeby sprawdzić, co się dzieje. - Zobaczył mężczyznę, który zerwał się na jego widok i uciekł w głąb lasu. Dziewczyna była cała zakrwawiona, mówiła coś bez składu, była w szoku. Sam nie wiedział, jak ma się zachować – opowiada pan Eugeniusz. Do Kopacza dołączył jego sąsiad, Wacław Ważydrąg, wezwał pogotowie i policję. Dziewczyna płakała i prosiła, żeby zawiadomić jej matkę – opowiada pan Wacław. - Była w fatalnym stanie – opisuje Brzeski Magazyn Informacyjny.

Za próbę morderstwa i gwałtu prokuratura żądała dla Roberta K. 25 lat pozbawienia wolności. Sąd uznał jednak, że doszło jedynie do próby gwałtu i uszkodzenia ciała ofiary i mężczyzna trafił na 10 lat do rzeszowskiego więzienia.

Wcześniej Brzeski Wampir atakował już wielokrotnie – pierwszy raz w wieku 15 lat, kiedy zgwałcił w lesie starszą o dwa lata dziewczynę. Kolejnego gwałtu dopuścił się zaledwie dwa lata później, a ofiarą padła wtedy 36-letnia kobieta. Zbrodnie te ujrzały światło dzienne dopiero, kiedy zwyrodnialec sam przyznał się do ich popełnienia, bo nie można było już ustalić tożsamości kobiet, które nigdy nie poinformowały o zdarzeniach policji.

Po raz pierwszy mężczyzna trafił za kratki w 1985 r. Usiłował zgwałcić Kazimierę K. w jej mieszkaniu, a pół roku później napadł i zgwałcił 21-letnią nauczycielkę, przechodzącą obok stadionu piłkarskiego. Sąd Rejonowy w Brzesku skazał go za to na łączną karę 8 lat pozbawienia wolności. Odsiedział połowę i wyszedł dzięki amnestii.

Tuż przed świętami wielkanocnymi w1989 roku, w piwnicy zgwałcił i udusił swoją 17-letnią sąsiadkę Ilonę P. Morderstwo to wstrząsnęło Brzeskiem, a kobiety przez długi czas bały się wychodzić z mieszkań. Robert K. został skazany za nie na 25 lat więzienia, ale Sąd Najwyższy zmniejszył mu karę do 15 lat.

W sumie za kratkami spędził 29 lat.

Sąsiedzi, którzy znali gwałciciela od dziecka, nigdy nie podejrzewaliby go o takie zbrodnie. - Był bardzo sympatycznym i grzecznym chłopakiem - komentuje jego sąsiadka i dodaje, że wyróżniał się wśród swoich rówieśników dobrymi manierami. – Jako jeden z nielicznych chłopaków mieszkających w okolicy, zawsze się kłaniał i mówił „dzień dobry” – wspomina.

Brzesko

Brzesko - najnowsze informacje

Rozrywka