środa, 7 marca 2018 12:44

Limanowa: Mistrzyni w policyjnym mundurze

Autor Marzena Gitler
Limanowa: Mistrzyni w policyjnym mundurze

Ewa Bulanda, starsza posterunkowa z limanowskiej KPP, zdobyła w lutym brązowy medal w kategorii 48 kg na Mistrzostwach Polski Kobiet w boksie w Grudziądzu. To już jej 4 medal w Mistrzostwach Polski w boksie. Z tą policjantką lepiej nie zadzierać.

Limanowska funkcjonariuszka na swoim sportowym koncie w kickboxingu posiada 19 tytułów Mistrzyni Polski, zdobyła Wicemistrzostwo Świata, brązowy medal Mistrzostw Świata wersji Full contact, Mistrzostwo Europy, a także 2 złote medale Pucharu Świata i 2 złota Pucharu Europy w tej dyscyplinie. Na co dzień Ewa jest policjantem w Wydziale Dochodzeniowo-Śledczym w Komendzie Powiatowej Policji w Limanowej. Do Policji wstąpiła w 2016 roku.


Skąd zainteresowanie boksem? Czy to pani wybór osobisty, czy może wpływ rodziny czy otoczenia?

Sportami walki zainteresowałam się w czasie nauki w liceum tj. w wieku siedemnastu lat. Zaczynałam za namową szkolnej koleżanki Pauliny Drozd od kickboxingu, na który ona już wówczas uczęszczała. Zrobiłam to bardziej z ciekawości niż z wyboru. Dla mojej rodziny i otoczenia nie był to sport dla „dziewczynki”, nawet pierwsze sukcesy medalowe nie uzyskiwały akceptacji otoczenia. Dopiero zdobycie Mistrzostwa Europy Juniorek w wersji full contact w roku 2007 w Portugalii troszeczkę zaczęło przełamywać utarte stereotypy. Kolejnym krokiem był udział w zawodach bokserskich, które uprawiałam równolegle z kickboxingiem.

Ile lat trenuje pani boks? Gdzie, w jakich klubach?

Sporty walki trenuję już 12 lat, najpierw był to klub LUKS „JAS-POL” w Krynicy-Zdroju, a obecnie UKS „EVAN” w Nowym Sączu cały czas pod opieką trenera Krzysztofa Bulandy. W tym czasie stoczyłam już 131 walk, wielokrotnie odwiedzając w moich sportowych eskapadach ponad trzydzieści krajów na całym świecie.

Jak sport wpływa na pani życie osobiste? Ile godzin musi pani trenować?

Sport pozwolił mi uporządkować i usystematyzować życie wcześniej, w szkole średniej, na studiach, a teraz w pracy zawodowej, pozwolił wprowadzić do mojego systemu wartości benedyktyńską dewizę „ora et labora”. Wcześniej, oczywiście miałam więcej czasu na treningi, teraz jako pracująca funkcjonariuszka policji tego czasu mam o wiele mniej, jednak staram się po pracy być na 5. treningach w tygodniu. Jeśli się chce to można. Codziennie praca od 7.30 do 15.30, powrót do Nowego Sącza, obiad, godzina przerwa i na zajęcia. W soboty i niedziele studia podyplomowe i wyjazdy na zawody, sparingi. Kiedy mam wolne to nadrabiam zaległości w życiu rodzinnym i towarzyskim. Ostatnio zdobyty medal bardzo pozytywnie został oceniony i doceniony przez moich przełożonych w limanowskiej policji, co utwierdza mnie w przekonaniu, że warto to robić.

Czy stosuje pani jakąś dietę? Co na to najbliżsi?

Jeśli chodzi o ścisłą dietę to nie mam jakiejś specjalnej, staram się na co dzień zdrowo odżywiać więc nie mam szczególnych problemów z wagą .
Jeśli chodzi o reakcję najbliższych to rodzina przyzwyczaiła się już do moich „żywieniowych fanaberii”. Jestem ponadto na uprzywilejowanej pozycji, gdyż moja druga połowa to były zawodnik i trener z „krwi i kości”, więc na co dzień manu mam dostosowane do potrzeb, ale żeby nie było, że jestem „taką świętą” zdradzę, że uwielbiam słodycze.

Czy często startuje pani w zawodach?

W latach ubiegłych zdarzało się nawet do dwudziestu turniejów w roku. Obecnie, jako zawodniczka koncentruję się na zawodach rangi mistrzowskiej i, w zależności od formy, wybieram od pięciu do dziesięciu startów w roku. Do tego dochodzą również wyjazdy na sparingi.

Co jest najtrudniejsze w tej dyscyplinie?

Najtrudniejszą, ale za razem najpiękniejszą rzeczą, z którą kojarzy mi się sport, to przełamywanie własnych słabości i lęków. Na ringu, czy macie jestem zdana tylko na siebie: „mama i tata nie pomogą”.

Co odpowiada pani osobom, które dziwią się, że kobieta zajęła się typowo męskim sportem? Nie obawia się pani kontuzji i urazów, zwłaszcza twarzy?

Stoczyłam do chwili obecnej sto trzydzieści jeden pojedynków i, odpukać, bez poważnej kontuzji. Proszę udać się do szpitala na „ostry dyżur” i zobaczyć jakie kontuzje i w jakich okolicznościach odnoszą pacjenci. Nie trzeba uprawiać sportu, żeby mieć złamany nos, czy rękę.
Na co dzień jestem normalna kobietą zakładającą sukienkę, czy przysłowiowe szpilki, a że jestem wysportowana, wykształcona i potrafię się obronić to przecież „nie grzech”.

Czy trenowanie boksu wpłynęło na wybranie przez Panią służby w policji?

Mundur był od zawsze moim marzeniem, które spełniłam między innymi dzięki sportom walki. Jakaś młoda dziewczyna chce być kucharką, czy modelką, a ja – policjantką. Większość moich kolegów i koleżanek, osiągających wyniki na arenie międzynarodowej w sportach walki, wiąże swoją karierę z pracą w mundurze - w wojsku, policji, itp. więc mój wybór w środowisku sportowym nie był czymś nadzwyczajnym.

Jaki ma pani plany sportowe na 2018 rok?

Plany zależą od możliwości przygotowania się do zawodów, a mam nadzieję, że przełożeni oraz koledzy i koleżanki z pracy pomogą. Chcę wystartować w Mistrzostwach Polski w Kickboxingu K-1 oraz full contact, w Pucharze Świata w Budapeszcie, oraz Mistrzostwa Polski Służb Mundurowych w kickboxingu. Jak zdrowie pozwoli, to również planuję starty w zawodach biegowych, także tych organizowanych na terenie Limanowej.

Jak pani trafiła do Limanowej?

Urodziłam się i wychowałam w Krynicy-Zdroju, tu również rozpoczęła się moja przygoda z sportem. Obecnie mieszkam i trenuję w Nowym Sączu a od stycznia 2018 roku mam zaszczyt służyć i pracować w Komendzie Powiatowej Policji w Limanowej i mam nadzieję że jeszcze nie jednokrotnie usłyszycie i napiszecie o dzielnej policjantce z Limanowej.

Marzena Gitler

PS. O sukcesach Ewy Bulandy pisaliśmy też tu

Limanowa - najnowsze informacje

Rozrywka