wtorek, 26 lutego 2019 15:38

Skończyła się moda na Żołnierzy Wyklętych - czas przywrócić ich do życia

Autor Marzena Gitler
Skończyła się moda na Żołnierzy Wyklętych - czas przywrócić ich do życia

„Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą, jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona…” 1 marca - Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, to inicjatywa Prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej, to czas przypominania o dziesiątkach tysięcy pomordowanych polskich patriotów, którym komunistyczny reżim odebrał życie, unicestwił ich fizycznie i zabił pamięć o bohaterach.

Dlaczego 1 marca? Otóż to termin nieprzypadkowy, tego dnia 1951 roku w warszawskiej katowni na Mokotowie, przy ul. Rakowieckiej w budynku gospodarczym o godz. 20 rozpoczął się mord Żołnierzy Niezłomnych - IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Od kul wystrzelonych metodą katyńską w tył głowy, przez mokotowskiego kata z UB Aleksandra Dreja zginęli: godz. 20.00 ppłk Łukasz Ciepliński, 20.05 por. Józef Batory, 20.15 por. Karol Chmiel, 20.20 mjr Mieczysław Kawalec, 20.25 mjr Adam Lazarowicz, 20.35 kpt. Franciszek Błażej, 20.45 kpt. Józef Rzepka.

Każdy z nich przed śmiercią przeszedł potwornie okrutne śledztwo, swoistą Via Dolorosa . Jedną z „najłagodniejszych” form tortur było wyrywanie paznokci. Józef Rzepka podczas tortur stracił zmysły. Nie oszczędzono im niczego. Zachowało się piękne świadectwo tych strasznych chwil: grypsy ppłk. Łukasza Cieplińskiego do żony i synka Andrzejka, mającego wówczas zaledwie dwa latka. Te grypsy pisane na płóciennych chustkach to świadectwo Wiary, Miłości i Nadziei człowieka, który wiedział jaki los go czeka. Znany był z wyjątkowej pobożności i miłości do Ojczyzny. Świadkowie z jego celi zeznali, że Łukasz Ciepliński ps. „Pług” połknął przed wyprowadzeniem na śmierć, skrycie przechowywany medalik z Królową Polski. Wcześniej powiedział współwięźniowi, że to pomoże odnaleźć jego zwłoki…. W trakcie ekshumacji przeprowadzanych na powązkowskiej Łączce – Kwaterze Ł, przez zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka z IPN-u odnaleziono przy szczątkach ostatnich Rycerzy Najjaśniejszej Rzeczypospolitej kilka medalików, żaden z nich nie należał do „Pługa”. Być może czytając te słowa już będziemy mieli pewność, że zostali odnalezieni i zidentyfikowani żołnierze ostatniego IV Zarządu Głównego WIN.

// <![CDATA[      (adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({}); // ]]>

"Słuchałem i oglądałem, i podziwiałem tych wszystkich sądzonych bohaterów. Kiedy zeznawał mój brat, mówił bardzo zwięźle i bardzo krótko..." – wspominał świadek i brat oskarżonego kpt. Józefa Batorego, z procesu który odbył się w październiku 1950 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie. 14 października kpt. J. Batory został skazany na 2-krotną karę śmierci.
"Jak przekazał mi później ocalały przy życiu z tego procesu kapitan Ludwik Kubik, ten, który wywiózł te przepiękne grypsy Łukasza Cieplińskiego, brata Józefa w mroźne dni rozbierano do naga, wyprowadzano na zewnątrz, polewano wodą, a ta woda na nim zamarzała. Nic więc dziwnego, że na procesie brat kaszlał. Być może była to już nawet zaawansowana gruźlica. Takim był brat Józef i takim pozostanie w mojej pamięci” - Franciszek Batory z Kolbuszowej. Jego brat został zamordowany 1 marca 1951 r. w więzieniu mokotowskim o godz. 20:05 katyńskim strzałem w tył głowy przez kata Aleksandra Dreja, wspólnie ze swoimi przyjaciółmi i dowódcą ppłk. Łukaszem Cieplińskim ps. "Pług", w obecności: wiceprokuratora Naczelnej Prokuratury Wojskowej Tadeusza Garlickiego i naczelnika więzienia Alojzego Grobickiego.

I jeszcze jeden cytat – fragment relacji świadka mordu, Mieczysława Chojnackiego, współwięźnia, żołnierza ROAK: "(...) Wreszcie pojawiła się też ekipa trzech eskortujących więźnia morderców. Szli szybko ze swą ofiarą, znikając za magazynem mundurowym. Po chwili padł strzał. Pierwszy z zamordowanych był niewysoki, a takim wzrostem i przeciętną postawą podobnych do siebie było dwóch wśród Winowców: Łukasz Ciepliński i Józef Rzepka. (...) kpt. Józefa Batorego rozpoznaliśmy także po wyglądzie odzieży więziennej, postawie i sposobie chodzenia. Z przykrością muszę podać, że dziś nie potrafię podać kolejności, w jakiej żołnierze WiN byli tego wieczoru zamordowani. Jednakże pięciu z nich rozpoznaliśmy na pewno. Majora Adama Lazarowicza poznaliśmy po wysokiej szczupłej sylwetce i charakterystycznym kroku, kpt. Mieczysława Kawalca można było poznać po wyniosłej, prostej postawie (najwyższy z całej grupy) i sprężystym kroku. Jestem pewien, iż Kawalca nie trzymano pod ręce, szedł nie dotykany przez plugawców. Porucznika Karola Chmiela także łatwo było poznać po niskiej atletycznej postaci, łysinie i długiej jak na niego jaśniejszej bluzie. W tym wypadku zaznaczam z naciskiem, że gdy Chmiela prowadzono na śmierć, w chwili gdy eskorta z nim miała skręcić za magazyn mundurowy, wyrwał się z rąk dwóch strażników, upadł na ziemię, wołając głośno rozdzierającym głosem: „Mordują…, mordują!”. W jednej chwili dopadli go, a trzeci z eskorty, idący zwykle za skazanym, zarzucił mu na głowę płachtę, tłumiąc głos, po czym powlekli szarpiącego się, znikając za narożnikiem magazynu. (...) Długo w celi koledzy nie mogli zasnąć, szepcąc między sobą i rozważając wydarzenia strasznego dnia i wieczora. (…)"
Podczas V Krakowskich Zaduszek za Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych w Krakowie, w których miałem zaszczyt uczestniczyć, metropolita krakowski Ks. Arcybiskup Marek Jędraszewski wygłosił poruszającą homilię przywołując postać świadka, męczennika za wiarę – św. Pawła , tym samym podkreślając , że do świadków Chrystusa należeli Żołnierze Wyklęci Niezłomni, wychowani w duchu triady: „Bóg, Honor i Ojczyzna”.

- „ (…) Po ludzku z góry skazani na przegraną, zdradzani, niszczeni torturami w więzieniach UB, pozbawiani osobistej godności i wyszydzani jako „zaplute karły reakcji”, skrytobójczo mordowani, pozbawieni własnego grobu.” Jednak najważniejszymi słowami Arcybiskupa wg. mnie był przekaz, że skończyła się moda na Żołnierzy Wyklętych, teraz przyszedł czas na przywracanie ich do życia, przywracanie Pamięci o nich, a nie będzie to łatwe zadanie. Łukasz Ciepliński, męczennik walki o Polskę niepodległą, będzie jedną z postaci uwiecznionych na mieleckim Pomniku Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych. Proszę zatem Was o wsparcie dziel budowy tego pomnika. Rozpocząłem tekst cytując fragment jednego z grypsów Łukasza Cieplińskiego i podobnie zakończę: "Wymodlony, wymarzony i kochany mój synku. Piszę do Ciebie po raz pierwszy i ostatni. W tych dniach bowiem mam być zamordowany. Chciałem być Tobie ojcem i przyjacielem. Bawić się z Tobą i służyć radą i doświadczeniem w kształtowaniu twego umysłu i charakteru. Niestety okrutny los zabiera mnie przedwcześnie a Ciebie zostawia sierotą. Dlatego piszę i płacz (…) Andrzejku! Pamiętaj, że istnieją tylko trzy świętości: Bóg, Ojczyzna i Matka” - Łukasz Ciepliński

Romuald Rzeszutek

ZOBACZ też:

Wierni pamięci – mieleckie obchody ku czci Żołnierzy Wyklętych

Chcę spłacić dług i przywoływać ich do pamięci [WYWIAD]

Mielec - najnowsze informacje

Rozrywka