wtorek, 31 lipca 2018 12:23

Mielec: Protest w szpitalu. O co w tym wszystkim chodzi?

Autor Marzena Gitler
Mielec: Protest w szpitalu. O co w tym wszystkim chodzi?

W Mieleckim szpitalu na zwolnieniach lekarskich nadal przebywa blisko 20 pracowników. Trwa spór zbiorowy i negocjacje przedstawicieli związków zawodowych z dyrekcją. Czy konflikt w szpitalu znajdzie rozwiązanie?

Trzy tygodnie temu nieobecna była ¼ pielęgniarek. Jedyny szpital w ponad 60-tysięcznym mieście przestał działać. Odwołano planowane zabiegi i zamknięto SOR.

Nadal nie ma porozumienia z pielęgniarkami informuje przedstawicielka protestujących, która chce pozostać anonimowa. - 20 lipca odbyło się spotkanie dyrekcja, pielęgniarki i starosta – mówi nasza rozmówczyni. – Tam doszło do uzgodnienia pewnych kwot. I w tej chwili przepychamy się pismami. Protestujący mieli napisać projekt porozumienia. Pismo zostało wysłane we wtorek do dyrekcji, która nie zgodziła się na te warunki. Chcieliśmy spotkania w czwartek, ale nie doszło do tego spotkania. Kolejnej reakcji władz przedstawiciele spodziewają się w poniedziałek 30 lipca. - Ale jeśli oni będą stawiać warunki, to się na nie zgodzimy – mówi kobieta.

Pielęgniarek i położnych nie satysfakcjonuje tzw. „zembalowe”, które po ogólnopolskiej akcji protestacyjnej weszło w życie na jesieni 2015. Środowisko medyczne protestuje przeciwko wliczeniu dodatku ministra Zembali do wyliczenia minimalnego wynagrodzenia, które z kolei określiła nowa ustawa. – Dodatki, które miały dostawać pielęgniarki, są podwójnie opodatkowane. Co roku od 2015 dodatek wzrastał o 400 zł, do kwoty 1200. Jednak w rezultacie z zagwarantowanych w porozumieniach 1200 zł na rękę pracownik dostaje niewiele ponad 730. To było płacone „obok” pensji. Na papierze wyglądało że zarabiam ok. 4,5 tys. – mówi nasza rozmówczyni – a faktycznie dostaję 2,5 tys. – mówi. – Wpisanie do podstawy zagwarantuje, że ten dodatek zagwarantowany na cztery lata, pozostanie nadal w naszych wynagrodzeniach. Tymczasem u nas było tak, że gdy dostałam podwyżkę pensji zasadniczej, dyrektor odejmował tę kwotę od dodatku „zembalowego”, żeby nie dołożyć z własnej puli. – Weszliśmy w sieć szpitali i dostaliśmy większe pieniądze. Gdzie te pieniądze poszły? – pyta retorycznie. Jeśli chodzi o zwolnienia, pielęgniarka nie chce się wypowiadać. – Pielęgniarki zgłaszały, że są przemęczone, że jest ich mało na dyżurach, ale nie odeszłyśmy od łóżek.

Nie wiadomo jak zakończą się druga tura mediacji, zaplanowana na 31 lipca. – Chcemy ujawnienia finansowania personelu. Ale dyrektor się na to nie godzi. Zasłania się tajemnicą handlową w przypadku pracowników kontraktowych. Tu tkwi haczyk – zła gospodarność dyrektora – dodaje. – Tu nie tylko chodzi o pielęgniarki. Kobiety pracujące w pralni są na najniższych krajowych, a wiadomo jak ciężka i szkodliwa dla zdrowia to praca. Podejrzewamy, że dyrektor faworyzuje jakąś grupę pracowników, kosztem innych. W mieleckim szpitalu jest złe zarządzanie. Co z tego, że są inwestycje. Na to szpital dostaje pieniądze. Nie ma za to na pensje. Dlatego nie przychodzą tu młodzi. Krzywdzące jest dla nas też to, że nowa pielęgniarka może dostać od razu 2500 zł podstawy, tyle co pracownik z kilkudziesięcioletnim stażem – podsumowuje. Trudno się więc dziwić, że brakuje motywacji do pracy i wzrasta absencja chorobowa, albo pielęgniarki odchodzą ze szpitala do przychodni.

O sytuację zapytaliśmy też dyrektora Leszka Kwaśniewskiego, który stwierdził, że sytuacja w szpitalu powoli się stabilizuje, pracuje już SOR, ale nadal nie wykonuje się planowanych zabiegów. Dyrektor Specjalistycznego Szpitala im. Edmunda Biernackiego potwierdził, że trwają mediacje. Nie jest jeszcze w stanie określić strat, jakie poniosła placówka w związku z absencją personelu i koniecznością zamknięcia oddziałów.

Jego pierwszą reakcją na zwolnienia lekarskie tak dużej liczby pracowników, prócz zamknięcia oddziałów, było złożenie zawiadomienia do prokuratury, w którym zarzucił pielęgniarkom podstępne wyłudzenie nieprawdy w dokumencie za co grozi do 3 lat więzienia i narażenie pacjentów na utratę życia i zdrowia za co grozi do lat 5 więzienia (czyn z art. 272 KK w zw. z art. 160 par. 2 KK i art. 11 par. 2 kk.). (artykuł na ten temat znajdziesz tu) Na pytanie, co skłoniło go do tego skłoniło, stwierdził, że był to jego obowiązek. Tak duża absencja jednocześnie musiała wydać się dziwna. Nie odniósł się jednak do kontr-zawiadomienia, które przeciwko niemu złożyli pracownicy. (o co im chodziło przeczytasz tu)

Pielęgniarki są zdeterminowane. Jeśli dyrekcja szpitala nie zgodzi się na ustępstwa, negocjacje mogą się nadal przedłużać. Protest może się zaostrzyć. A w efekcie tracą na tym zwykli mieszkańcy powiatu mieleckiego - pacjenci, dla których zamknięty szpital oznacza brak opieki medycznej i konieczność szukania pomocy kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania.

Marzena Gitler, foto: Powiat Mielecki

Sprawą protestów w podkarpackich szpitalach zajmował się też społecznie Ireneusz Dzieszko. Przeczytaj jego komentarz: „Chore” szpitale: Zaczęło się w Mielcu

Mielec - najnowsze informacje

Rozrywka