ZENNON to młody jeszcze stażem zespół z Żywca. Tworzą go Michał (bas) i Konrad (gitara, śpiew) – obaj komponują i piszą teksty. Czy brakuje im perkusisty? Jak krystalizują się „zennonowe” brzmienia? I co właściwie oznacza nazwa grupy? O tym wszystkim w wywiadzie.
Od dawna razem gracie?
ZENNON:
– Zespół powstał w listopadzie 2016 roku. Przygotowaliśmy parę utworów. Okazało się, że stylistycznie nawiązują do brzmień z lat osiemdziesiątych XX wieku. Nie planowaliśmy, w jakim stylu będziemy grać. Wyszło w praniu (śmiech). Brak chętnego do roli perkusisty też w jakiś sposób wpłynął na styl naszej muzyki.
W styczniu weszliśmy do żywieckiego Sound Stone Studio i nagraliśmy trzy piosenki. Utworów można posłuchać w sieci. Dwie piosenki, „Glances” i „Człowiek-Maszyna” były prezentowane w Programie Trzecim Polskiego Radia, co szczególnie nas ucieszyło.
Jaki jest ich odbiór? Z jakimi opiniami na temat tych utworów osobiście się spotykacie?
– Opinie były pochlebne, co nas bardzo ucieszyło. Nie byliśmy wcześniej pewni, czy kogoś w ogóle zainteresuje nasze granie.
Czy graliście wcześniej w innych zespołach, czy po prostu znacie się od dawna i któregoś dnia stwierdziliście, że napiszecie i zagracie swoje piosenki? :)
– Spotkaliśmy się przy okazji projektu muzycznego o strasznie długiej nazwie „heavier than broken hearts”. Zespół miał charakter bardziej korespondencyjny, w związku z czym nie wytrzymał próby czasu. Wtedy założyliśmy ZENNONa. Na pierwszej próbie napisaliśmy „Glances”, a potem już poszło z górki. Mamy więcej utworów, które też chcielibyśmy nagrać w niedalekiej przyszłości.
Nie brakuje Wam perkusisty w zespole? A może planujecie już kogoś zwerbować? :)
– Na początku brakowało, ale przywykliśmy do grania z automatem. Tak, jak wspomniałem wcześniej, brak perkusisty w jakiś sposób wpłynął na nasz styl muzyczny.
Czyli będzie to właściwie Wasz znak rozpoznawczy?
– Można powiedzieć, że automat staje się powoli trzecim członkiem zespołu. I to chyba najważniejszym. W każdym razie jest najbardziej zdyscyplinowanym i solidnym muzykiem w ZENNONie. Nigdy się nie myli (śmiech).
Wasze utwory można posłuchać w Internecie. Planujecie wydać płytę? Czy zrobiliście już jakieś kroki w tym kierunku?
– Czas pokaże. Niczego sobie nie narzucamy, nie działamy jak większość zespołów. Mamy też swoje inne zajęcia i jesteśmy trochę leniami (śmiech). Dlatego u nas wszystko wolniej się dzieje.
Na swojej stronie na portalu społecznościowym napisaliście, że „nazwa grupy to nie imię znajomego pana hydraulika, lecz nazwa prastarego rytuału zaczerpnięta z szamanizmu latynoamerykańskiego”. Co to za rytuał? Na czym konkretnie polega? I po co się go odprawia?
– To nasza tajemnica (śmiech).
To może chociaż powiedzcie, do jakiej sfery życia ten rytuał się odnosi? :)
– Do sfery muzycznej oczywiście :)
Absolutnie nie chcę Was szufladkować. Niemniej wspominacie, że Wasza twórczość to połączenie Placebo z Joy Division, Republiką, Siekierą oraz Sisters Of Mercy. Czy po nagraniu pierwszych kawałków zaczyna Wam się już krystalizować Wasza przyszła droga? Może któryś kierunek zaczyna przeważać?
– Tak, oczywiście. Pierwsze nagrania były trochę rozstrzelone stylistycznie. W następnych będziemy starali się, żeby były bardziej jednolite, bardziej „zennonowe”. Taka najbardziej ogólna szufladka, która na chwilę obecną by do nas pasowała, to rock alternatywny.
A o czym śpiewa ZENNON? Jakie tematy poruszacie?
– To zależy, kto pisze (śmiech). Konrad skupia się bardziej na relacjach damsko-męskich. O tym jest utwór „Glances”. Mnie [Michał – przyp. red.] interesuje bardziej rola jednostki w społeczeństwie. Pierwszą taką próbą był właśnie „Człowiek-Maszyna”.
Czy współpracujecie z innymi grupami z regionu? Może planujecie wspólne występy?
– Na razie jeszcze nie, ale byłoby świetnie zagrać z lokalnymi zespołami.
Gdzie w najbliższym czasie będzie można Was zobaczyć/usłyszeć? Macie już jakieś koncerty w planach?
– Mamy nadzieję, że w sezonie wiosenno-letnim uda się zorganizować kilka występów. Chcemy przygotować też nowe utwory.
A kto reżyseruje Wasze teledyski? Czy może to Wasze dzieło od A do Z?
– Wszystkim zajmujemy się sami, co jest fajne, ale pochłania też dużo więcej czasu. Wtedy każda czynność jak np. nagranie teledysku stanowi wyzwanie. Wiemy, że ktoś z zewnątrz lepiej by to zrobił, ale z drugiej strony mamy pełną kontrolę nad swoim „dzieckiem”. Poza tym takie działania są typowe dla większości niezależnych wykonawców.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
Anna Piątkowska-Borek
fot. ZENNON – archiwum zespołu