poniedziałek, 19 lutego 2018 17:14

Sławomir: "Muzyka przychodzi sama"

Autor Anna Piątkowska-Borek
Sławomir: "Muzyka przychodzi sama"

Sławomir Zapała – czy trzeba go przedstawiać? Teledysk do jego piosenki „Miłość w Zakopanem” ma już grubo ponad 112 mln wyświetleń na YouTube. Z kolei płyta „The Greatest Hits” jest na pierwszym miejscu w Empiku, jeśli chodzi o sprzedaż. Nam powiedział, gdzie ładuje baterie, czego nauczył się od żony i jaka przyszłość czeka jego Golfa „trójkę”.

Mówisz o sobie „gwiazda Rock Polo”. Do Wikipedii jeszcze nikt nie zdążył wpisać definicji „rock polo”. Jakbyś miał podjąć się tego wyzwania, to jakby ona brzmiała? :)

Sławomir Zapała:

– Cześć, tu Sławomir. Tę nazwę wymyślił Tymon Tymański. Myślę, że bardzo trafnie. To połączenie szlachetnego brzmienia rockowych instrumentów z melodyjną muzyką rozrywkową.

Pochodzisz z Koniny w powiecie limanowskim, w Twoich teledyskach pojawiają się piękne krajobrazy Polski południowej. To znaczy, że dla Ciebie to najpiękniejsze miejsce na Ziemi? A zwiedziłeś już niemało.

– W tym roku ruszamy w dużą trasę koncertową po Europie i USA, więc miejsc zobaczę jeszcze więcej, ale bardzo kocham Gorce. To właśnie Koninę wybraliśmy razem z żoną. Tam najlepiej odpoczywamy i ładujemy baterie przed koncertami. W nowym teledysku też będą zdjęcia z gminy Niedźwiedź, bo to urocze i malownicze miejsce w Ojczyźnie.

Twoja debiutancka płyta, wydana w ubiegłym roku, nosi tytuł „The Greatest Hits”. Skąd pomysł na taki tytuł? Zwykle artyści tak nazywają któryś z kolei krążek, a Ty od takiego zaczynasz. Kryje się za tym jakaś historia?

– Ta płyta nie mogła się inaczej nazywać. Wszystkie piosenki, które po kolei publikujemy na naszym kanale YouTube, stają się przebojami. „Miłość w Zakopanem” ma już ponad 112 000 000 wyświetleń. Płyta powstała dzięki fanom i projektowi crowdfundingowemu. Fani uwierzyli w nas. Praca nad krążkiem była długa, bo marzyłem o tym, żeby wszystko było dopieszczone. Dzisiaj mamy już platynę.

Sławomir „The Greatest Hits” jest TOP 1 w Empiku, jeśli chodzi o sprzedaż. Pokonaliśmy wszystkich zagranicznych artystów. To jest dowodem na to, że warto się starać i walczyć o jakość muzyczną.

Album, jak wspomniałeś, powstał dzięki Twoim fanom. To wydarzenie to już legenda. Jak je wspominasz?

– Założyliśmy projekt na „wspieram.to” i wykręciliśmy muzyczny rekord Polski. To polega na tym, że fani finansują nagranie płyty, a ja daję im za to nagrody. Najbardziej rozchwytywaną nagrodą było wypicie flachy ze Sławomirem. Te nagrody poszły od ręki. Musiałem dołożyć do puli kolejne flachy. Potem jeździłem po Ojczyźnie i piłem z ludźmi ich nagrody (śmiech). To były magiczne spotkania. Fani Sławomira są niezwykłymi ludźmi. Mają fantazję, poczucie humoru i chcą się bawić.

Bardzo chętnie zamawiali też samą płytę z odręczną dedykacją. „Miłość w Zakopanem” jest podziękowaniem za to wsparcie.

Płytę zadedykowałeś żonie. Ona jest też dla Ciebie inspiracją. Czyli bez Kajry nie byłoby Sławomira? :)

– Za sukcesem każdego wielkiego mężczyzny stoi jeszcze większa kobieta. Sławomir to nasz wspólny projekt. Nie byłoby „Megiery”, gdyby nie moja żona. To ona była natchnieniem i inspiracją (śmiech). Kajra nauczyła mnie pracowitości i tego, że nie można odpuszczać. Trzeba doprowadzać sprawy do końca. Razem koncertujemy, razem mierzymy się z trudami szołbiznesu. Mam obok siebie kogoś, kto wspiera mnie na każdym kroku. Żono, dziękuję Ci.

Masz już materiał na kolejny album?

– Tak. Piosenki same przychodzą. Myślę, że ta płyta powstanie naturalnie. Najpierw sprawdzimy na koncertach, jak się ludzie bawią przy utworach i potem zdecyduję, co wejdzie na płytę. Powiem Ci szczerze, że muzyka przychodzi do mnie sama, a nad tekstami długo pracuję.

Widać, że koncerty przed publicznością to Twój żywioł, zawsze na 100% mocy (albo i więcej). Skąd czerpiesz energię?

– Przede wszystkim od fanów. Kiedy słyszymy głośne „Sławomir! Sławomir!”, to nas niesie. My gramy zawsze na żywo. Przepływ energii jest niesamowity. Dużo energii mam też z Nieba i warto mieć z Górą poukładane (śmiech).

Często współpracujesz z Cyber Marianem. Skąd się znacie? Jak wygląda ta „cyberwspółpraca”? :)

– To jeden z najbardziej pracowitych youtuberów w Polsce. Tak samo jak ja chce ludzi bawić, rozśmieszać i robi to na światowym poziomie. Poznaliśmy się na regatach oraz na planie dwóch klipów, do których Cyber Marian mnie zaprosił. Prywatnie to świetny człowiek. Potrafi docenić życie i się nim cieszyć.

Nie mogłam powstrzymać się od tego pytania :) Jak spisuje się Golf „trójka”? Trapią go usterki związane z pełnoletnością?

– On już dawno przekroczył nawet amerykańską pełnoletność. Ma 25 lat i spisuje się świetnie. Ostatnio na przeglądzie rejestracyjnym pan mi pogratulował stanu technicznego. Cały czas nim jeżdżę. Wiem, że ludzie mają ubaw, widząc mnie na ulicy w Golfie. Trzeba mu tylko zrobić blacharkę, bo to ostatni element do pełnego, motoryzacyjnego szczęścia.

Myślałeś już o tym, żeby wymienić go na nowszą generację? W ubiegłym roku był facelifting „siódemki”.

– Przyjaciół się nie zmienia. Będę o niego dbał, dopieszczał i mam nadzieję, że jeszcze mój syn się na nim nauczy jeździć.

W takim razie trzymam kciuki :) Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała
Anna Piątkowska-Borek

fot. archiwum Sławomira

Kultura

Kultura - najnowsze informacje

Rozrywka