Do krakowskich szpitali trafia coraz więcej dzieci z PIMS. Lekarze spodziewają się szczytu zachorowań na przełomie roku.
Lekarze apelują, by nie bagatelizować zakażenia u najmłodszych, ponieważ powikłania pocovidowe nie dotyczą jedynie dorosłych pacjentów. W ostatnim czasie zaraz więcej dzieci z PIMS (wieloukładowym zespołem zapalnym) trafia do szpitala.
- Od około dwóch tygodni codziennie przyjmujemy co najmniej jedno dziecko z PIMS. Są to pacjenci z wieloukładowy zespołem zapalnym. Ich stan jest ciężki, a niektórych nawet bardzo ciężki. Mamy na oddziale dzieci, które wymagają intubacji oraz podłączenia do respiratora. Teraz na intensywnej terapii leży trójka dzieci, a na innych oddziałach 6
– mówi w rozmowie z Polską Times prof. Przemko z Kliniki Chorób Dzieci Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Podobnie wygląda sytuacja w krakowskim szpitalu im. S. Żeromskiego.
- W ostatnim czasie przyjęliśmy pięcioro dzieci z wieloukładowym zespołem zapalnym. Wszystkie wymagały intensywnego leczenia i wszystkie niestety były nieszczepione
– mówi portalowi Polska Times dr Lidia Stopyra.
Medycy alarmują, że to dopiero początek zachorowań wśród najmłodszych, bo PIMS będzie więcej wraz ze spadkiem liczby zakażeń. Objawy choroby dają o sobie znać dopiero po pewnym czasie - od trzech do nawet sześciu tygodni po zakażeniu COVID-19.
Inf.: Polska Times
