Uczniowie jednej z sądeckich szkół wybrali się na trzydniową wycieczkę do Warszawy. Podczas wyjazdu doszło do zaginięcia jednej z uczennic. Nikt nie wiedział, co stało się z nastolatką. Szukali jej wychowawcy, rodzice i policja. Sandra odnalazła się po kilku dniach cała i zdrowa.
Trzydniowy wypoczynek uczniów jednej z sądeckich szkół zamienił się w prawdziwy dramat. Już pierwszego dnia wycieczki do Warszawy okazało się, że zaginęła jedna z uczennic.
– Klasa pojechała na trzydniową wycieczkę wraz z opiekunami. Wszystko było już wcześniej zaplanowane. Przed wyjazdem każdy uczeń został zapoznany z regulaminem wycieczki, w którym wyraźnie były przedstawione zasady, co wolno, a czego nie wolno im robić
– wyjaśniał w rozmowie z portalem Sądeczanin dyrektor szkoły, do której uczęszcza nastolatka.
Kiedy 31 maja uczniowie zostali zawołani na kolację, okazało się, że Sandra zniknęła. Nauczyciele poinformowali o zdarzeniu dyrektora, rodziców dziewczyny, a także policję. Koledzy i koleżanki dziewczyny natrafili w mediach społecznościowych na informację, że miała się ona spotkać z poznanymi przez internet chłopakami.
– Cały czas byłem w kontakcie z rodzicami uczennicy, którzy akurat przebywali za granicą i jak tylko dowiedzieli się o ucieczce córki, przyjechali do Warszawy i próbowali na własną rękę jej szukać. W tym samym czasie poszukiwania prowadziła policja
– powiedział Sądeczaninowi dyrektor szkoły.
Dzięki nagraniu zarejestrowanemu przez kamerę zamontowaną na stacji benzynowej policji udało się ustalić, że Sandra oddaliła się z hotelu samotnie.
1 czerwca, gdy uczniowie wrócili do Nowego Sącza, policja przekazała kierownikowi wycieczki, że uczennica została odnaleziona cała i zdrowa. Jak udało się ustalić, przebywała pod Warszawą u poznanego przez internet chłopaka .
- Trzeba podkreślić, że nasza uczennica nie zaginęła, ale samowolnie uciekła z miejsca zakwaterowania. Obawiam się, że ta sytuacja spowoduje, że nauczyciele będą bali się organizować wycieczki i brać na siebie odpowiedzialność. Ja pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją. To nauczyciele zgłosili zaginięcie na policję i natychmiast poinformowali o całym zdarzeniu mnie jako dyrektora i rodziców nastolatki, a więc wszystko zostało wykonane zgodnie z przepisami
– podkreśla w rozmowie z Sądeczaninem dyrektor sądeckiej szkoły.
O tym, czy Sandra poniesie jakieś konsekwencje swojego zachowania, zdecyduje dyrektor wraz z radą pedagogiczną.
Inf.: Sądeczanin