piątek, 6 grudnia 2019 16:04

Najlepszy lekarz

Autor Bernard Szwabowski
Najlepszy lekarz

Stanisław Wrona, libiążanin, urodził się w 1907 roku. Gimnazjum ukończył w Chrzanowie w 1927 roku, a potem medycynę na UJ w Krakowie. Tam też jako student przechodził szkolenia wojskowe, otrzymując stopień oficerski. Od połowy lat trzydziestych był lekarzem sądowym w Chrzanowie; prowadził też swój gabinet lekarski. Ponieważ okazało się, że jest dobrym specjalistą, drzwi jego gabinetu dniem i nocą się nie zamykały.

Sam lekarz jednak, dbając o zdrowie innych, zapomniał o własnym. Odczuwał dolegliwości żołądkowe, o czym dzisiaj wspomina 87-letnia Józefa Kucówna, której ojciec był przyjacielem Wrony i przed wojną w niedzielne popołudnia relaksując się, razem spacerowali leśnymi ścieżkami pomiędzy Chrzanowem, Libiążem i Byczyną. Gdy narastał mu ból żołądka - opowiadał jej ojciec - Wrona zażywał sód w proszku i popijał wodą z leśnych strumyków.

W 1939 roku wybuchła wojna i Wrona jako oficer został zmobilizowany do Armii Kraków, by bronić ojczyzny. Jego dywizja, jak wszystkie inne pod nieustannym naporem ognia atakującej armii niemieckiej, wycofywała się na wschód...

Dom w LIbiążu w którym mieszkał Stanisław Wrona

Już po kilku dniach ten uczestnik kampanii wrześniowej z powodu przemęczenia i stresu, padł na ziemię, wymiotując krwią. Okazało się, że pękł mu wrzód żołądka. Wyższe dowództwo stwierdziło, iż ten oficer i lekarz już nie jest zdolny do dalszej służby wojskowej - wypisano mu „Kartę redukcji” i zostawiono go na słomie w przydrożnej stodole.

Wrona prawie z płaczem żegnał się ze swymi kolegami żołnierzami, którzy na odchodne w ogłuszających wybuchach niemieckich bomb lotniczych, strzałów armat i karabinów, mówili: - To jeszcze tylko kilka dni i ta niemiecka bestia zostanie rozbita, bo znajdzie się w okrążeniu, gdy Francuzi z Anglikami zaatakują ją od tyłu; ty przecież wiesz, że to jest nasza strategia... Do zobaczenia za kilka dni Staszku! Pamiętaj o swym zdrowiu. Przyjdziemy tu po ciebie - rzekł do niego kolega z gimnazjum, Emilian Wyzina, który... z innymi oficerami zginął zamordowany przez Rosjan w Katyniu.

Wrona po dwóch dniach w cywilnym ubraniu, które znalazł w stodole, powrócił do domu, mimo że wszystkie drogi i koleje były kontrolowane przez Niemców. Z żoną i córką Aleksandrą zamieszkał w Krzeszowicach przy rynku, obok słynnej apteki Włodzimierza Rybackiego.

Do jego gabinetu lekarskiego, tak jak przed wojną, przychodziły tłumy chorych ludzi. Ten lekarz z powołania leczył wszystkich, nie bacząc czy to katolik, Żyd czy szwab.

Kucówna, wówczas czternastolatka, miała u niego pracę jako sprzątaczka, bo jej ojciec o to poprosił Wronę. Ona widziała jak ten lekarz, litując się nad biednymi chorymi, dawał im pieniądze na zakup lekarstw lub gotowe lekarstwa wcześniej przez niego kupione.

„Boże to święty człowiek! On za darmo wszystkim odbiera choroby a sam z nich cierpi”- mówiono w Krzeszowicach i pobliskich miejscowościach.

Nawet żona gubernatora Franka też leczyła się u lekarza Wrony... Przestrzegając wskazówek danych jej przez niego, pozbyła się choroby, przyczyną której było powietrze w pomieszczeniach pałacu Potockich. Ponoć miała kiedyś powiedzieć: - „Wrona ist der beste Arzt in Kressendrf” (Wrona to najlepszy lekarz w Krzeszowicach), co u wielu lekarzy wywołało zawiść.

Wrona w ciągu 4 lat stał się w G. Guberni słynnym uzdrowicielem; też w piwnicy przechowywał Żydów, których tam leczył. Doszło do tego, że pewien lekarz - znachor, dowiedział się, że Wrona miał leczyć Żydów, których od pewnego czasu nikt nie widział. Nasunęła mu się myśl (mógł to być lekarz wyznania mojżeszowego), że on może ich otruł i gdzieś zagrzebał, zabierając im złoto. W zemście doniósł na gestapo, że Wrona otruł pewnego Niemca z Krzeszowic, podając jego nazwisko i że gdzieś te zwłoki zakopał. Gestapo aresztowało Wronę, przesłuchiwało go i torturowało. Gestapowcy jednak odszukali tego Niemca, który zapomniał się wymeldować, a mieszkał w Krakowie. On powiedział im, że ten człowiek zapewne jest pochodzenia niemieckiego, ponieważ jest najlepszym lekarzem, bo całkowicie go wyleczył. Wtedy gestapowcy wypuścili Wronę, a tego mąciciela zastrzelili, uzasadniając tym, że chciał im uciec.

Zdrowie Wrony naraz się pogorszyło - miał wrzody żołądka. Zawieziono go do szpitala w Krakowie. Okazało się, że jest już za późno... Tam zmarł. Było to w 1944 roku.

Na jego pogrzeb do Krzeszowic przyszło kilka tysięcy ludzi. W kondukcie razem szli Polacy, Niemcy, a nawet w przebraniu Żydzi, których w Krzeszowicach i okolicy już od przeszło roku nie było, bo wywieziono ich do obozów. Oni, ryzykując życiem, że ich ktoś rozpozna, wyszli z ukrycia... bo ten uzdrowiciel był dla nich ważniejszy...

Wiesław Koneczny

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka