"Słowa rażąco wykraczające poza ramy dopuszczalnej krytyki". Posłanka Daria Gosek-Popiołek oraz Radna Miasta Krakowa, Aleksandra Owca odpowiadają na słowa byłego dyrektora krakowskiego Teatru Groteska. Adolf Weltschek podczas odpierania zarzutów o mobbing i umowy śmieciowe w placówce stwierdził, że działania miejskiej przypomniały mu "sekretarzy na telefon, którzy sterowali wieloma wydarzeniami kultury w czasach komunistycznych". Polityczka zapowiedziała kroki prawne.
Były dyrektor odpiera zarzuty
Adolf Weltschek to postać dobrze znana w Krakowie. Przez 25 lat do 2023 roku kierował Teatrem Groteska. To właśnie za jego urzędowania powstała Wielka Parada Smoków, która na stałe zapisała się w krakowskim kalendarzu. O dyrektorze Weltscheku zrobiło się głośno we wrześniu 2022 roku. To właśnie wtedy na łamach Gazety Wyborczej ujawnione zostały informacje, o tym, jak mieli być traktowani pracownicy placówki przez jej dyrektora. W rozmowie z Głos24 były dyrektor miejskiej placówki odpierał zarzuty pod swoim adresem, które pojawiały się w przestrzeni publicznej. Weltschek m.in. zaprzecza zatrudnianiu pracowników na "umowach śmieciowych" oraz wskazuje, że Państwowa Inspekcja Pracy podczas kontroli nie wykazała mobbingu w placówce. Były dyrektor Teatru Groteska skomentował również działanie działaczek partii Razem; posłanki Darii Gosek-Popiołek oraz Radnej Miasta Krakowa, Aleksandry Owcy, które angażowały się w sprawę.
Całość wywiadu można przeczytać poniżej:

„Krzyk i wyzwiska nie są monitorowaniem stanu zleconych zadań
Do słów Adolfa Weltscheka postanowiły odnieść się polityczki partii Razem. Posłanka Daria Gosek-Popiołek w rozmowie z Głos24 przyznaje, że przeczytała wywiad wywiad z byłym dyrektorem teatru z uwagą, ale bez zdziwienia. –Kilka kwestii wymaga jednak szerszego komentarza. Nie jest prawdą, że w sposób dowolny i arbitralny można pracownikom proponować tzw. umowę śmieciową (czyli umowę o dzieło). Istnieje w polskim prawie pracy definicja umowy o pracę: zawierana jest ona wtedy, gdy odbywa się pod kierownictwem pracodawcy, w wyznaczonym przez niego miejscu i czasie. Praca w kulturze, a w tym przypadku w teatrze jest właśnie taką pracą, zwłaszcza w przypadku stałego zespołu aktorskiego. W przypadku Teatru Groteska część tego zespołu latami pracowała na podstawie umów o dzieło – nie mając żadnego zabezpieczenia, podpisując umowy trwające od września do czerwca, latami bez odprowadzania pełnych składek, bez prawa do emerytury, bez prawa do urlopu wypoczynkowego czy prawa do zasiłku w okresie, w którym byli chorzy i nie mogli w związku z tym pracować. Z mojej wiedzy wynika, że przed sądem pracy w ostatnim czasie zostały zainicjowane sprawy o uznanie stosunku pracy między teatrem a osobami latami pracującymi na umowach śmieciowych. Uzyskałam również informacje, które przeczą temu, co wskazał Adolf Weltschek - wielu aktorów nie chciało wcale pracować na podstawie umów o dzieło i właśnie dlatego walczyli o zatrudnienie na podstawie umów o pracę. I po to, między innymi, zrzeszyli się w ramach związku zawodowego – komentuje posłanka. – Zastępowanie umowy o pracę umowami o dzieło, jest w mojej ocenie, sytuacją niedopuszczalną w miejskiej instytucji. Dlatego chciałabym zaapelować do pracujących w krakowskiej kulturze: jeśli wasz pracodawca zastępuje umowy o pracę umowami o dzieło – nie musicie na to się Państwo zgadzać, a ja chętnie pomogę Państwu wyegzekwować wasze prawa. Krzyk i wyzwiska – a takie są świadectwa osób pracujących w Teatrze Groteska za czasów pana Adolfa Weltschka – nie są „monitorowaniem stanu zleconych zadań”. Niestety, wciąż w wielu miejscach pracy tak wygląda podejście do pracowników. Ale najwyższa pora by skończyć z normalizowaniem tego typu zachowań przełożonych. W teatrze latami nie działały żadne procedury antymobbingowe, a pracownicy nie mieli odwagi, by upomnieć się o traktowanie z szacunkiem – dodaje Gosek-Popiołek.
Luka w polskim prawie
Polityczka Razem przyznaje, że prawdą jest, że Państwowa Inspekcja Pracy nie stwierdziła mobbingu, jednak ma to wynikać z braku narzędzi, które pozwalałyby jej stwierdzić mobbing. – To olbrzymia luka w polskim prawie pracy, zmuszająca pracowników do tego, by swoich praw dochodzili w sądzie pracy (co trwa latami). Będziemy w Sejmie tej kadencji pracować nad zmianą prawa, by poszerzyć kompetencje PIPu w tym zakresie. Jednocześnie nie oznacza to, że w przypadku mobbingu czy zachowań, które mogą nosić to miano, nic nie da się zrobić, zwłaszcza w miejskiej instytucji kultury. Przykładem tego jest właśnie Teatr Groteska, w którym dzięki zawiązaniu się związku zawodowego i mojej interwencji po raz pierwszy w historii odbył się konkurs na dyrektora instytucji, do którego przystąpił pan Weltschek i który przegrał. Odnośnie słów pana Adolfa Weltschka jakoby PIP miała wskazać, że nie doszło do naruszenia prawa w związku z zastępowaniem umów o pracę umowami o dzieło - ze zweryfikowanych przeze mnie informacji wynika coś dalece odmiennego. PIP wskazała jedynie, że właściwym organem do ustalenia tego jest sąd pracy. Sąd pracy jest bowiem wyposażony w procedurę umożliwiającą dokładne zbadanie tego problemu, ale jak wiemy, procedura ta trwa latami, a sądy są przeciążone – zaznacza posłanka partii Razem.
Instytucja miejska powinna dawać rękojmie pewnych standardów
Wywołana do tablicy Gosek-Popiołek podkreśla, że nie ma sobie nic do zarzucenia w kontekście swoich interwencji w Teatrze Gorteska. Posłanka zaznacza, że wsparcie pracowników oraz rozmowy z przedstawicielkami i przedstawicielami magistratu o sytuacji w teatrze trwały ponad rok. Ich historie wskazywały na pewien powtarzający się schemat postępowania dyrektora oraz jak, w ich odczuciu, złym rozwiązaniem był brak rzeczywistej kontroli postępowania dyrektora przez organizatora. – W mojej ocenie to właśnie otwarte konkursy powinny stanowić podstawowe narzędzie mające ostatecznie zweryfikować działanie konkretnej osoby jako dyrektora. Mam olbrzymią satysfakcję, że w Teatrze Groteska powstała komisja związku zawodowego, że został przeprowadzony otwarty konkurs na stanowisko dyrektora. I mam nadzieję, że te standardy zostaną wprowadzone w kolejnych miejskich instytucjach kultury. Na koniec: gdyby reakcja ze strony miasta była inna, gdyby magistrat stanął po stronie pracowników, gdyby monitorował sytuację w Grotesce – zapewne nie byłoby serii artykułów o tym Teatrze. Od pierwszego mojego kontaktu z Urzędem Miasta w sprawie Groteski do opublikowania artykułu minął prawie rok. Brak działania i przyzwolenie wywołuje reakcję. Niejednokrotnie, w obliczu układów, koterii towarzyskich i przyjacielskich, dopiero media nagłaśniają niewłaściwe zachowania przełożonych wobec zespołu. Chciałabym bardzo, żeby zamiast liczyć na dziennikarzy, pracownicy mogli liczyć na procedury i standardy zatrudnienia, jak również nadzór ze strony magistratu. To, że dana instytucja jest instytucją miejską powinno dawać rękojmie pewnych standardów - mam nadzieję, że kiedyś tak będzie.
"Słowa rażąco wykraczające poza ramy dopuszczalnej krytyki"
Wywiad z Adolfem Weltschkiem skomentowała również Aleksandra Owca – Radna Miasta Krakowa (Kraków dla Mieszkańców) oraz działaczka partii Razem. W jej ocenienie słowa byłego dyrektora rażąco wykraczają poza ramy dopuszczalnej krytyki w ramach debaty publicznej. Z publicznie dostępnych informacji pojawiających się w prasie na temat dyrektury Adolfa Weltschka wiemy, że liczne doniesienia o nieprawidłowościach związanych z przestrzeganiem prawa pracy oraz ze stosunkiem do pracowników doprowadziły do zawiązania związku zawodowego i do rozpisania pierwszego od 24 lat konkursu na stanowisko dyrektora teatru. W momencie ogłoszenia decyzji o zatrudnieniu pana Weltschka do organizacji Parady Smoków nikt nie informował, aby sprawa została rozwiązana, a sytuacja faktyczna zweryfikowana. Wręcz przeciwnie, dyrektor Teatru Groteska Karol Suszczyński przyznał, że dostrzega w związku z tą decyzją „żal w zespole aktorskim” i że ta część zespołu nie będzie pracować przy widowisku – przypomina Owca.
– Nie było też żadnego “oczyszczenia z zarzutów”, a zatrudnienie pana Adolfa Weltschka tłumaczone było faktem, że nikt oprócz niego nie potrafi zorganizować Parady Smoków. To są informację, które wzbudzą wątpliwości w każdej osobie, która poważnie traktuje dobro pracowników. Należy uznać za bardzo niepokojące, że prominentne osoby, które zarządzały najważniejszymi miejskimi instytucjami kultury i organizują flagowe wydarzenia, reagują agresywnymi porównaniami do „sekretarzy na telefon w czasach komunistycznych” na krytykę decyzji zatrudnienia ich w środowisku pracowników, którzy uprzednio zgłaszali nieprawidłowości. W wywiadzie z wieloletnim dyrektorem miejskiej instytucji kultury – opublikowanym nota bene w Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy – określa on jako „żenującą sytuację” wyrażenie uzasadnionych obaw co do bezpieczeństwa i dobrostanu osób pracujących. To pokazuje, że przed nami w Krakowie jeszcze długa droga do poprawy kultury pracy i stworzenia zasad zgłaszania i rozwiązywania nieprawidłowości w zakładach pracy. Mając na uwadze, że w mojej ocenie słowa skierowane przeciwko mnie przez pana Adolfa Weltschka rażąco wykraczają poza ramy dopuszczalnej krytyki w ramach debaty publicznej oraz naruszają moje dobra osobiste, skieruję również do pana Adolfa Weltschka wezwanie do dopełnienia czynności niezbędnych do usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych – zaznacza miejska radna.
Foto: Daria Gosek-Popiołek (Facebook)/Aleksandra Owca (Facebook)/Mateusz Łysik (Głos24).