środa, 7 marca 2018 10:34, aktualizacja 7 lat temu

„Działać w środowisku ludzi, którym się chce”

Autor Manuel Langer
„Działać w środowisku ludzi, którym się chce”

Wybory do samorządów już całkiem niedługo, więc i w lokalnej polityce zaczyna dziać się coraz więcej. W radzie miasta powstał nowy klub Nasze Miasto Tarnów do którego przystąpiło troje radnych – Grażyna Barwacz, Piotr Górnikiewicz i Jakub Kwaśny. Fundamentem nowego klubu jest stowarzyszenie o tej samej nazwie, złożone z aktywistów społecznych, ludzi zaangażowanych w życie naszego miasta. W rozmowie z Jakubem Kwaśnym zapytaliśmy go o powody założenia nowego klubu, o to kto jeszcze ma lub może do niego trafić i z czym z kolei chcą trafić do Tarnowian.

Dlaczego nowy klub?

To nowa formuła współpracy ze środowiskami do których zostaliśmy zaproszeni. To nie my jesteśmy inicjatorami powstania tego nowego klubu – warto podkreślić, że to środowiska miejskie założyły stowarzyszenie Nasze Miasto Tarnów (NMT). Jest one złożone przede wszystkim z osób aktywnych w radach osiedli, z tzw. społeczników, aktywistów miejskich…

Ciekawe jest to, że to właśnie tacy ludzie mają być podstawą waszego stowarzyszenia. Skąd pomysł na taką formułę? Chodzi o to, że to są ludzie, którzy aktywnie angażują się w sprawy miasta?

Tak. Przede wszystkim to my odpowiedzieliśmy pozytywnie na ich zaproszenie – ja, Piotr Górnikiewicz, jak i Grażyna Barbacz – z nami naturalnie na początek rozmawiali. Naturalnie, bo Piotr Górnikiewicz jest raczej działaczem sportowym, nie partyjnym, politycznym, nie jest członkiem partii. Radna Grażyna Barbacz tak samo – nie jest działaczką partyjną, działa w radzie osiedla. Ja sam udzielam się w radzie osiedla Grabówka (m. in. założyłem i odpowiadam za ich fan-page na Facebooku). Więc ta nasza działalność stworzyła przestrzeń do rozmowy, współpracy. Pozostali radni są raczej partyjnie ukierunkowani.

Zaproszenie dostał też radny Wrona i radny Niedojadły. Jeżeli będą chcieli w przyszłości dołączyć do klubu, to myślę, że nie będzie problemu.

Dla mnie w decyzji o przystąpieniu najważniejsze był fakt, że ci ludzie, ci społecznicy wykazali się już jakąś aktywnością, która mi odpowiada. Bardzo często byliśmy w kontakcie, mówię tu np. o sprawie walki z dopalaczami – ci aktywiści byli przy tym. Nie mówię, że byli inicjatorami, bo tam był cały szereg inicjatorów. Niemniej pierwsza akcja wypłynęła właśnie ze strony przedstawicieli Grabówka, od młodego chłopaka, który tam z mamą działa.

Ci społecznicy to także ludzie tacy, jak Dorota Omylska-Bielat, z którą walczyliśmy o dom kultury na Westerplatte, inicjatywa „Anioł Struś”, „Powietrze Tarnów” i wiele innych. To są ludzie, którym się chce, a ja lubię działać w środowisku ludzi, którym się chce.

Czy nowy klub oznacza, że odchodzi pan z SLD?

Nie. Jestem członkiem SLD i mam nadzieję, że SLD będzie wspierało ruchy miejskie, tak jak to deklaruje. Ja jestem szarym członkiem, więc nie mogę odpowiadać za władze partii. Jeżeli natomiast partia zdecyduje, że moje zaangażowanie w Nasze Miasto Tarnów jest jednak łamaniem statutu, to pewnie zechce się ze mną rozstać. Na ten moment jestem dobrej myśli. Takie ruchy tak naprawdę powinny mieć wparcie wszystkich.

Wspomniał pan o dwóch radnych którzy być może przystąpią do was. Czy spodziewacie się jeszcze jakichś nowych członków spośród pozostałych radnych?

Mam nadzieję, sam będę szczególnie zachęcał pana radnego Wronę żeby do nas dołączył. Poza tym wiem kto na pewno nie znajdzie miejsca w tym klubie, jest to radny Ciesielczyk.

Zapraszamy, u nas jest miejsce zarówno dla tych, którzy są rozczarowani PO, jak i PiSem. To nie jest inicjatywa polityczna, to jest inicjatywa społeczna.

Szczerze mówiąc to mnie właśnie zastanawia – w waszym manifeście można przeczytać, że może do was przystąpić: „każdy mieszkaniec Tarnowa, niezależnie od poglądów politycznych (za wyjątkiem skrajności)”. Czy to nie sugeruje bezideowości? To się niekoniecznie dobrze kojarzy w obecnych czasach.

Jeżeli chodzi o samorząd, o gminę i miast, to tutaj barwy polityczne i zapatrywania nie mają dla nas żadnego znaczenia. Chodzi natomiast przede wszystkim o to, aby każdy miał na względzie dobro miasta i jego rozwój, bo tak naprawdę program w samorządach mają wszyscy taki sam. Różnią się słowa, ale tak naprawdę wszystkim chodzi o to samo – żeby się Tarnów rozwijał, żeby szedł do przodu, żeby powstawały nowe miejsca pracy, urzędy centralne i instytucje. Proszę zobaczyć jak walczyliśmy wspólnie o Instytut Polsko-Węgierski na przykład.

Sprawy Tarnowa powinny nas łączyć, a nie dzielić. My z NMT nie mamy aspiracji ani sejmikowych, ani centralnych, mamy tylko aspiracje lokalne, gminne, miejskie – chodzi nam o Tarnów.

A czy macie już swojego kandydata na prezydenta?

Mamy kilku kandydatów. W tej chwili takowych w stowarzyszeniu jest przynajmniej czworo – radna Barbacz, radny Górnikiewicz, Tomasz Olszówka – prezes Centrum Zdrowia Tuchów i ja. Być może tak, jak PiS zorganizujemy wewnętrzne prawybory. Będziemy się różnić tylko jednym – tym, że nie ma u nas rywalizacji, tylko jest walka o konsensus.

Gdy już wyłonimy kandydata na prezydenta, to jestem pewien, że pozostali nasi pretendenci będą na niego i jego sukces pracować.

Na poważnie pan myśli o tym, że jeżeli ktoś z państwa wygra wyścig w prawyborach, to pozostali (byli-)kandydaci będą go potem wspierać?

Jestem tego pewien przynajmniej odnośnie czterech nazwisk, które panu wymieniłem. Jeżeli np. naszym kandydatem zostałby Piotr Górnikiewicz, to ja nie będę spał i „stanę na rzęsach” aby mu się udało, tak samo w przypadku Tomasza Olszówki i Grażyny Barbacz. Tak samo Piotr Górnikiewicz, który już też mi kiedyś udowodnił kiedy kandydowałem, że mogę na niego liczyć i „stawał na rzęsach”. Tu nie ma rywalizacji, tu jest współdziałanie.

Rozmawiał Manuel Langer

Obserwuj nas w Google News

Tarnów - najnowsze informacje

Rozrywka