Każdemu głodnemu dać jeść, bezdomnemu miejsce, a nagiemu odzież. Jak nie można dużo, to mało” – to złota zasada obowiązująca w przytuliskach organizowanych przez św. Brata Alberta.
Czy obowiązuje ona do dziś sprawdziliśmy w miechowskim schronisku im. św. Brata Alberta, rozmawiając z kierownikiem Tomaszem Bujakiem, a także sam na sam z kilkoma bezdomnymi.
Redakcja „Głosu Miechowskiego”:
Dziś na terenie całego kraju rząd przeprowadza liczenie bezdomnych. Zmobilizowano w tym celu wszelkie instytucje, fundacje, wolontariuszy...
Kierownik schroniska, pan Tomasz Bujak:
- Akcja liczenia bezdomnych została wprowadzona niedawno. Na szczęście ktoś wreszcie pomyślał jak jest potrzebna. Zanim do tego doszło awizowaliśmy ministerstwu z jaką skalą mamy do czynienia, że w kraju jest kilkadziesiąt tys. osób bezdomnych. Obecnie 33 tysiące.
Znamienne jest także to, że do ub. roku nie było żadnych regulacji prawnych dotyczących schronisk i ośrodków wsparcia dla bezdomnych, podczas gdy takie przepisy dawno ustanowiono dla... bezdomnych zwierząt. Profesor ksiądz Jan Śledzianowski – nota bene Ojciec Chrzestny naszego schroniska – dostrzegając ten problem odniósł się do niego w swojej książce „Dehumanizacja człowieka i humanizacja zwierząt”.
Każdy w mieście wie gdzie skierować bezdomnych...
- Cały czas jesteśmy w kontakcie z Ośrodkami Pomocy Społecznej /OPS/, strażą miejską i dzielnicowymi. To małe miasto – tu praktycznie wszyscy się znają i obecność każdego bezdomnego jest natychmiast zauważona. Każdy z nich może do nas przyjść. Swobodnie pomieścimy 40. pensjonariuszy, średnio dziennie przebywa u nas 30 bezdomnych. Docelowo możemy pomieścić nawet 60 osób, wykorzystując wszelkie dodatkowe powierzchnie /w tym ogrzewany hol/ i zapasowe łóżka.
Nasi podopieczni korzystają z 3. posiłków dziennie, dostają ubranie, leki, mają swoje łóżko i szafę. Do ich dyspozycji jest: pralnia, duża łazienka, toalety, natryski, świetlica, biblioteka, sala komputerowa i kaplica. Zaraz po przyjęciu pensjonariusze są zgłaszani do ubezpieczenia dzięki czemu mają zapewnioną opiekę medyczną – także szpitalną.
Ośrodek posiada 6 sypialni, w których znajdują się także łóżka piętrowe, co sytuuje nas w kategorii ośrodków II. kategorii ale mieści w obowiązujących standardach.
Ostatnio wyremontowaliśmy toalety i zakupiliśmy wyposażenie kuchni. Cały czas modernizujemy schronisko, w czym pomagają zdrowi pensjonariusze. Od 10. lat dajemy dach nad głową naszej „złotej rączce” - zorganizowaliśmy nawet dla niego coś na kształt warsztatu. Mamy dużą działkę rolną i sklep z darami otrzymanymi z Holandii. W grudniu ub. roku dzięki pomocy gminy i Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego zakupiliśmy kilkuletni minibus - bardzo pomocny przy nagłym transporcie chorych, uzupełnianiu zaopatrzenia, czy wyjazdach na pielgrzymki.
Osoby nietrzeźwe /uzależnione/ nie mają wstępu do schronisk i noclegowni. To znaczy, że zimą mogą zamarznąć. To nieetyczne!
Czy dla takich osób jest organizowana jakaś zastępcza pomoc: dożywianie, koksowniki, doposażenie w ciepłą odzież, etc. ?
- Przy minusowych temperaturach noclegownie i domy dla osób bezdomnych nie mogą odmówić przenocowania osobie nietrzeźwej. Gdy taka osoba jest pobudzona, to przejmuje ją policja. Na terenie ośrodka przez cały rok obowiązuje zakaz wnoszenia i spożywania alkoholu.
W mieście mamy 12 instytucji wspierających osoby wymagające pomocy. Wśród nich Caritas, który codziennie wydaje bezdomnym ciepły posiłek. Tam też mogą otrzymać ciepłą odzież, w którą i my zaopatrujemy naszych podopiecznych.
Jak długo może przebywać u Was osoba bezdomna?
- Na początku /w 1991 r/ ten okres nie mógł być dłuższy niż 3 miesiące. Teraz nie ma limitu. Mieszkał u nas bezdomny przez 15 lat – aż do śmierci. Był „złotą rączką”, bardzo nam pomagał. Z jego umiejętnościami bez problemu mógłby sobie poradzić na zewnątrz, jednak wybrał życie w schronisku. Był skryty, nigdy nie poznaliśmy jego przeszłości.
Teraz gościmy kilku mężczyzn, którzy są z nami od kilku lat – jeden nawet 11.
Podobno bezdomny musi za pomoc... płacić? O jakich kwotach mówimy?
- Przyjmując bezdomnego najpierw dbamy o to by był najedzony i czysty. Gdy zajdzie potrzeba przechodzi dezynfekcję, otrzymuje czyste ubranie. Dopytujemy o zdrowie, a na końcu o miejsce jego ostatniego zameldowania. Gdy poznamy rejonizację, kontaktujemy się z jego opieką społeczną w celu pozyskania refundacji kosztów pobytu w naszej jednostce.
Do czasu zeszłorocznych regulacji prawnych, schroniska pobierały 70% dochodu bezdomnego /emerytura, renta lub zasiłek 650 zł/. Tak jak DPS-y. Jeżeli to nie wystarczało, różnicę pokrywała jego opieka społeczna, ponieważ miesięczne utrzymanie bezdomnego w naszym schronisku kosztowało /do ub. roku/ 800 zł.
Od maja ub. roku bezdomni ustawowo dostali ten zasiłek na wyłączność, a całe koszty ich pobytu w schronisku pokrywa właściwa terytorialnie opieka społeczna /OPS/. Problem pojawia się gdy w miejscu ich ostatniego pobytu znajduje się schronisko dla bezdomnych – wówczas jego OPS odmawia zapłaty twierdząc, że bezdomny może przebywać na swoim terenie. Gdy nie chce tam wracać może tu pozostać.
Uważam, że przekazanie w ręce bezdomnych całego zasiłku robi więcej szkód niż przynosi korzyści. Bezdomni dostali je po prostu z dnia na dzień, bez żadnego programu, przygotowania - przy jednoczesnym przerzuceniu na barki państwa zapewnienia im: dachu nad głową, jedzenia, ubrania i bezpłatnej opieki zdrowotnej. To deprymujące. Obserwuję jak te pieniądze są marnotrawione, jak często uniemożliwiają wyjście z nałogu.
Czy zgodzi się Pan, że główną przyczyną bezdomności jest alkohol?
- To bardzo poważna przyczyna. Uważam, że należy zrobić wszystko aby leczyć bezdomnych alkoholików choć w dzisiejszych czasach to trudne zadanie. To wymaga pomocy systemowej, bo problem sam nie zniknie - a przez wspomniane regulacje nawet się pogłębi.
Jest Pan blisko bezdomnych już kilkadziesiąt lat. Czy mógłby Pan nakreślić statystyczny obraz osoby bezdomnej /przyczyna, wiek, wykształcenie, zdrowie.../?
- Problem bezdomności ujawnił się w okresie transformacji ustrojowej/1989-1991r/ gdy ustał obowiązek świadczenia pracy. Urynkowienie gospodarki sprawiło, że państwowe zakłady ulegały przekształceniom, w efekcie czego następowały redukcje zatrudnienia. Najpierw zwalniano osoby samotne, w konsekwencji część bezrobotnych wkrótce straciła też dach nad głową. Kolejnymi ofiarami stali się wychowankowie domów dziecka, którzy wraz z transformacją ustrojową utracili przywilej przydziału mieszkania w momencie opuszczania sierocińca tuż po uzyskaniu pełnoletniości.
Problem szerzenia się bezdomności wymusił działanie w postaci pilnego zabezpieczenia tych osób. Masowo powstawały ośrodki pomocy bezdomnym - noclegownie i schroniska. Tylko w naszej organizacji – Towarzystwie Pomocy im. Brata Alberta - powstało wówczas 39 kół niosących pomoc bezdomnym.
Dziś statystyczny bezdomny, to osoba bez pracy, niezaradna życiowo, zadłużona alimentacyjnie i kredytowo, słabo wykształcona, pozbawiona pomocy rodziny, samotna, uzależniona, okaleczona psychicznie. Rzadko są to ludzie młodzi i zupełnie zdrowi. Często w wieku 50+.
Tu pensjonariusze wnoszą ze sobą także dramaty, rozpacz, bezradność, bezsilność. Zna Pan niejedną taką historię. Która najbardziej zapadła w Pana pamięci?
- To zupełnie nietypowa historia – naszego podopiecznego, p. Włodka. Osoby uzależnionej od alkoholu, konsekwentnie odmawiającej leczenia. Twierdził, że żadne pogadanki i terapie mu nie pomogą, aż pewnego dnia powiedział „dziękuję panie kierowniku - nie piję”. Stało się to z dnia na dzień! Po latach spędzonych w naszym schronisku postanowił zacząć od nowa. Wyprowadził się, podjął pracę, ma dom. Jeździ do Lichenia na spotkania AA. Cały czas utrzymuje z nami kontakt. Z każdej podróży przesyła pozdrowienia i zdjęcia. Ostatnio otrzymaliśmy kalendarz…
Kto Wam pomaga? Czy Polacy są wrażliwi na los osób bezdomnych?
- Tak! Często mamy do czynienia z anonimowymi darczyńcami, którzy przywożą artykuły żywnościowe. Także dzieci z ościennych szkół, które w okresie świątecznym prowadzą akcję zbiórki żywności. Jesteśmy także wspierani przez PSS-Miechów (możliwość zakupu chleba w cenie ½), Piekarnie Architekton. Piekarnie p. Gładysza, TESCO /przekazywanie nie sprzedanego towaru/ i wielu innych. Jednak najważniejszym naszym ofiarodawcą jest Fundacja Pomoc Najbiedniejszym w Polsce, która od 30. lat, co miesiąc, przekazuje nam dary do odsprzedaży w naszym sklepiku. Dochód z odsprzedaży w całości przekazujemy na działalność statutową. Jest to odzież używana ale także, sprzęt medyczny, rehabilitacyjny, który za naszym pośrednictwem trafia do potrzebujących. Należy tu podziękować całej służbie medycznej na terenie miasta, z którą współpracujemy za pomoc, na którą nasi mieszkańcy mogą zawsze liczyć.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Wychodząc ze schroniska nie mogę oprzeć się wrażeniu, że żadne działania edukacyjne nie zmotywują bezdomnych do pracy nad sobą. Powrót do normalnego życia po kilku latach takiej egzystencji jest niemożliwy. Nie podejmą pracy, bo komornik od razu zabierze im większość dochodu, a to co zostanie nie wystarczy na wynajem mieszkania i wyżywienie.
Teraz zimują w schronisku. Na wiosnę pójdą „w Polskę”, bo zawsze znajdzie się gospodarz, który potrzebuje rąk do pracy. Wrócą gdy na dworze zrobi się zimno. Do ciepłego, darmowego „kąta” z całodziennym wyżywieniem, ciepłą wodą bez ograniczeń - z opieką medyczną i wysokim „kieszonkowym”. Św. Brat Albert byłby zadowolony.
Natalia Mądry