Promocje, któż z nas ich nie lubi. Zwłaszcza przy rosnącej inflacji. Zdarza się jednak, że giganci rynku mogą nieco namieszać przy ich wprowadzaniu. Przykładem może być sieć sklepów Biedronka, której Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postawił zarzuty w sprawie promocji z grudnia 2022 roku.
Sytuacja dotyczyła konkretnej promocji, gdzie przy zakupie trzech produktów - zabawek i książek, z kartą sieci Biedronka lub aplikacją, konsumenci mieli otrzymać zwrot na voucher 50 proc. wartości zakupionych towarów. Problem w tym, że tak nie było do końca. W rzeczywistości promocja dotyczyła tylko określonych produktów.
W informacji o promocji mniejszym drukiem poinformowano, że voucher obowiązuje tylko na artykuły przemysłowe i tekstylia. Jednak klienci dopiero po skorzystaniu z akcji promocyjnej dowiadywali się, że wyłączone z promocji są produkty chemii gospodarczej, kosmetyki, środki czyszczące czy odświeżacze powietrza. Co ważniejsze, konsumenci nie mogli już zrezygnować z zakupów i zażądać zwrotu pieniędzy.
Taki proceder zdaniem prezesa UOKiK nie powinien mieć miejsca. W jego opinii, materiały reklamowe prezentowane przez spółkę w sklepach Biedronka eksponowały wyłącznie informacje na temat korzyści wynikającej z promocji. Słabo widoczna była wzmianka o wyłączonych produktach działała na niekorzyść kupujących.
"Jeśli zarzuty się potwierdzą, Jeronimo Martins Polska grozi kara do 10 proc. obrotu" - czytamy w komunikacie.
Na odpowiedź sieci sklepów Biedronka nie trzeba była długo czekać: "Jesteśmy w trakcie analizy postanowienia UOKiK. (...) Sieć Biedronka zawsze, a szczególnie w czasach wysokiej presji inflacyjnej w Polsce, robi wszystko, aby stworzyć klientom jak najwięcej możliwości osiągania maksymalnych oszczędności na co dzień. Jesteśmy jednocześnie zdeterminowani, by każdorazowo zapewnić naszym klientom kompleksową informację dotyczącą obowiązujących ofert".
Decyzja w tej sprawie powinna zapaść w najbliższej przyszłości.
Foto: zdjęcie poglądowe/wikipedia