wtorek, 7 sierpnia 2018 20:41

Pogorzelcy z Lachowic walczą, by przetrwać zimę

Autor Anna Piątkowska-Borek
Pogorzelcy z Lachowic walczą, by przetrwać zimę

W ciągu zaledwie kilku godzin stracili wszystko. Przeżyli dzięki strażakom, którzy wyprowadzili ich z płomieni. Leczą poparzenia i starają się wrócić do normalności. To jednak nie takie łatwe… W nocy wracają straszne obrazy…

Tragiczna noc

W ciągu kilku godzin czteroosobowa rodzina z Lachowic straciła wszystko. Ich dom spłonął doszczętnie. Zostało tylko pogorzelisko…

Pożar wybuchł w nocy 15 lipca. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Przed godziną 2:00 poinformowani o zdarzeniu strażacy ruszyli na ratunek. Na miejscu zastali budynek objęty ogniem. W środku byli ludzie… Jednemu z domowników udało się wydostać przez okno. Pozostałym pomogli strażacy.

– Budynek był drewniany, więc pożar rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Po przyjeździe na miejsce strażakom udało się w ostatniej chwili wynieść śpiących mieszkańców – relacjonuje sołtys Lachowic.

Rannym udzielono pierwszej pomocy i przetransportowano ich do szpitala.

Do 5:00 trwało gaszenie pożaru na osiedlu Leśniczówka. Niestety, domu nie udało się uratować. To, co zostało, nie nadaje się do zamieszkania. Budynek nie był ubezpieczony.

Trauma – w nocy wracają straszne obrazy

Rozpacz po stracie całego dobytku, obawa o jutro… – rodzina Dyduch z osiedla Leśniczówka w Lachowicach, która straciła dom w pożarze, długo jeszcze będzie leczyć się z traumy po tym tragicznym wydarzeniu. Jak mają pogodzić się z tym, co się stało? Dlaczego ich dom spłonął?

Pierwszy szok minął, teraz na spokojnie dociera co nich, w jakim tragicznym znaleźli się położeniu. I zaczynają rozmyślać… Szczególnie nocą wracają straszne obrazy pożaru, domu w płomieniach i zagrożenia życia.

Sytuacja jest bardzo trudna. Poszkodowana rodzina potrzebuje przede wszystkim wsparcia duchowego i materialnego, aby mogła rozpocząć – na ile to możliwe – „nowe życie” od początku.

Na szczęście nie są sami

W tych trudnych chwilach mieszkańcy Lachowic nie zostawili rodziny Dyduch. Sołtys Grzegorz Krawczyk zaapelował o pomoc dla poszkodowanym z osiedla Leśniczówka. Potrzeby rodziny są ogromne. Z pożaru nic nie udało się uratować.

Widać, że nikt obok tej tragedii nie przechodzi obojętnie – mówi Grzegorz Krawczyk, sołtys Lachowic, który koordynuje działania na rzecz pomocy pogorzelcom.

Poszkodowani zamieszkują w tymczasowym lokum – w baraku, gdzie mogą przebywać do zimy. Mieszkańcy Lachowic kupili dla nich obiady, które dostarczane są na miejsce. Przekazano im pralkę automatyczną, nowy rower, by mogli jeździć po zakupy i załatwiać potrzebne rzeczy. Paweł Dyduch otrzymał nowe okulary – poprzednie uległy zniszczeniu w czasie pożaru. Lokalna firma pomogła też w uprzątnięciu pogorzeliska.

Ludzie wpłacają do puszek pieniądze – czy to w kościele po niedzielnych Mszach Świętych czy w sklepach przy okazji zakupów. Również w innych parafiach w dekanacie księża umożliwili przeprowadzenie zbiórek do puszek na ten cel. Wszystko to przeznaczane jest na pomoc pogorzelcom.

Serce rośnie, gdy widzę, jak wiele osób bezinteresownie postanowiło okazać pomoc, poprzez przekazanie ubrań, jedzenia, środków czystości i innych rzeczy niezbędnych do codziennego funkcjonowania, jak meble, lodówka, pralka... Wiele osób z okolic bliższych i dalszych postanowiło również pomóc finansowo. Są wśród nich ludzie, którzy nie tak dawno sami ucierpieli w pożarze, a mimo to postanowili wesprzeć Lachowickich Pogorzelców – napisał sołtys Grzegorz Krawczyk.

By zebrać więcej środków, wykorzystano również tegoroczny Dzień Lachowic, który odbył się w sobotę 4 sierpnia. Panie – nie tylko z Lachowic, ale i z Koła Gospodyń „Mioduszyna” z Zembrzyc, upiekły pyszne ciasta. Pojawiły się też wypieki z Katowic i mnóstwo domowych przetworów. Cały dochód z ich sprzedaży został przekazany na pomoc pogorzelcom. Podobnie było w przypadku licytacji, na którą wiele osób przekazało piękne przedmioty. Również koło 420 uczestników Rajdu Rowerowego i Biegu Ulicznego nie pozostało obojętnych na ludzkie cierpienie.

„Wdowi grosz”

Rodzinie Dyduch pomagają także osoby, które same potrzebują pomocy. W niedzielę 29 lipca Grzegorz Krawczyk, który jest też Szafarzem Najświętszego Sakramentu, odwiedził osoby chore, samotne, niepełnosprawne, które nie mają możliwości dotrzeć na Mszę Świętą o własnych siłach czy nawet z pomocą innych osób.

Ten dzień nie był taki sam jak każdy inny… Prawie w każdym domu zostało postawione pytanie o stan zdrowia i sytuację – przede wszystkim psychiczną i materialną – rodziny, która utraciła cały swój dobytek w pożarze, który miał miejsce w nocy kilkanaście dni temu w Lachowicach – mówi Grzegorz Krawczyk.

Osoby starsze, chore, samotne czy niepełnosprawne, które same potrzebują pomocy, również nie pozostały obojętne na tragedię rodziny Dyduch.

Przejmujące do głębi serca, wywołujące wzruszenie i wielkie uznanie było to, że prawie każda osoba, którą dzisiaj odwiedziłem, przekazała na ten cel przysłowiowy „wdowi grosz”, który nie do końca mogę nazwać „groszem”. Oprócz ofiar pieniężnych pojawiły się także dary materialne, takie jak gotowe „paczki” zawierające na przykład produkty higieniczne czy komplety pościeli i tym podobne rzeczy, które są niezbędne do codziennego funkcjonowania – dodaje Grzegorz Krawczyk.

Potrzebne 100 tys. zł

W tym momencie, dzięki pomocy wielu osób pogorzelcy mają zapewnioną tymczasową pomoc. Nim nie nadejdą mrozy, mają dach nad głową. Mieszkają w letnim baraku obok spalonego budynku. Niemniej potrzebny jest im dom, w którym będą mogli mieszkać także zimą.

Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Stryszawie zaproponował pogorzelcom mieszkanie zastępcze. Poszkodowani nie są jednak gotowi na przeprowadzkę w nowe miejsce.

Rodzina jest bardzo przywiązana do swojego miejsca zamieszkania i jego zmiana byłaby dla niej kolejnym szokiem – mówi sołtys Grzegorz Krawczyk.

Niestety sprawę komplikują nierozwiązane sprawy spadkowe. Nieruchomość, na której znajdował się spalony dom, ma nieuregulowane kwestie własnościowe. Na wyprostowanie stanu prawnego potrzeba czasu i pieniędzy, a tych poszkodowani nie mają.

Pojawił się więc pomysł, by kupić przenośny dom, którego postawienie nie wymaga zezwoleń.

Planujemy zakupić gotowy całoroczny domek. W zależności od tego, na ile fundusze pozwolą – mówi sołtys.

Wstępnie oszacowano, że potrzeba około 100 tys. zł. Niestety, sytuacja materialna rodziny była i jest bardzo trudna.

– Jest to kwota, której poszkodowana rodzina nigdy nie zgromadzi. Jedyną nadzieją dla nich jest bezinteresowna pomoc dobrych ludzi – mówi Grzegorz Krawczyk.

Sytuacja finansowa rodziny przed pożarem byłą ciężka, z trudem wiązali koniec z końcem, gdyż utrzymują się jedynie z renty socjalnej i zasiłków z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stryszawie – dodaje sołtys.

Trzeba dodać, że poszkodowani to osoby niepełnosprawne, schorowane i wymagające pomocy. 80-letnia matka jest po operacji.

– Najmłodszy syn jest osobą sprawną fizycznie i to on opiekuje się całą rodziną i czasem dorywczo pracuje. Jednak nawet on nie byłby w stanie poradzić sobie z odbudową domu – wyjaśnia Grzegorz Krawczyk.

Polski Czerwony Krzyż udostępnił specjalne konto, na które można wpłacać pieniądze, by pomóc rodzinie Dyduch. Zbiórkę uruchomiono także za pośrednictwem pomagam.pl.

Bardzo prosimy o pomoc finansową dla tej rodziny, ponieważ wszyscy jej członkowie, ze względu na szeroko rozumiany stan zdrowia, wymagają opieki i pomocy innych osób, wiec w tej tragicznej sytuacji bez finansowego wsparcia z zewnątrz sobie nie poradzą – apeluje sołtys Lachowic.

Anna Piątkowska-Borek

fot. Grzegorz Krawczyk / OSP Lachowice

WAŻNE!

Każdy, kto chciałby pomóc, może wpłacić środki na konto:

ING Bank Śląski, Oddział Kraków
Nr rachunku: 02 1050 1445 1000 0090 8040 9890
Z dopiskiem „Lachowice – pożar”.

Sucha Beskidzka

Sucha Beskidzka - najnowsze informacje

Rozrywka