Sprawą zaginięcia 11-letniej Jagody z Poronina przez dwa dni żyła cała Polska. Niemal we wszystkich ogólnopolskich mediach pojawiała się fotografia dziewczynki z prośbą o pomoc w jej odnalezieniu. Podobnie było w przypadku mediów społecznościowych, internauci udostępniali między sobą zdjęcie z jej wizerunkiem, z nadzieją, że dziecko wróci do domu całe i zdrowe. Jak poinformowała wczoraj zakopiańska policja, zaginięcie na szczęścia ma szczęśliwy finał, ponieważ 11-latka została odnaleziona przez tatrzańskich i krakowskich funkcjonariuszy w centrum Krakowa. Okazuje się jednak, że sprawa mogła wyglądać nieco inaczej...
W sprawie 11-latki skontaktował się z naszą redakcją Mikołaj Mieszkalski, który jest przedstawicielem organizacji Umbra Grupa Poszukiwawczo-Śledcza. Mężczyzna twierdzi, że to właśnie oni jako pierwsi zlokalizowali dziewczynkę, a policja udała się jedynie we wskazane przez nich miejsce, skąd odebrała zaginioną nastolatkę.
– Grupa Poszukiwawczo-Śledcza UMBRA cały czas ściśle współpracowała z rodziną zaginionej oraz z policją. W początkowej fazie poszukiwań funkcjonariusze nie byli w stanie zorganizować nawet aktualnych fotografii z wizerunkiem zaginionej, w związku z czym w mediach posługiwali się zdjęciami z logiem fundacji zajmującej się poszukiwaniami. Dopiero współpraca grupy Umbra GPŚ z rodziną doprowadziła do ustalenia przyczyny zaginięcia oraz wskazania lokalizacji. Policja twierdząc, że obecnie pracuje nad ustaleniem przyczyny zaginięcia dziewczynki podaje nieprawdę, ponieważ przyczyna ta została ustalona jeszcze zanim dziewczyna została odnaleziona. Oczywiście, zważywszy na dobro dziecka, nie mogę w tej chwili podać szczegółów odnośnie tej okoliczności
– przekazał Mikołaj Mieszkalski.
Przedstawiciel grupy uważa, że wskazywanie policji jako tych, którzy odnaleźli nastolatkę jest krzywdzące dla członków wspomnianej grupy, którzy w charakterze wolontariatu pracowali do późnych godzin, aby zlokalizować zaginioną dziewczynkę. Jak się okazało, Umbra Grupa Poszukiwawczo-Śledcza w tej sprawie skontaktowała się z mundurowymi, którzy na pytanie "Czy znaleźliście dziewczynę tam, gdzie wam powiedzieliśmy?", mieli odpowiedzieć "Tak". Ponadto, funkcjonariusz policji miał obiecać, że grupa otrzyma oficjalnie podziękowanie za swój wkład w poszukiwania 11-letniej Jagody. Jednak po rozmowie z komendantem stanowisko zostało zmienione, a wspomniane podziękowania będą miały jedynie charakter ogólny.
– Wątek pana Rutkowskiego również jest nie na miejscu, ponieważ ten pan pojawił się w sprawie na etapie finalnym proponując mamie zaginionej, jak i samej dziewczynce pomoc psychologiczną oraz organizację konferencji. Trudno się oprzeć wrażeniu, że wszystko miało na celu rozgłos medialny przy okazji sprawy, którą przez 2 dni żyła cała Polska
– dodał Mieszkalski.
We wtorek (3 stycznia) wieczorem, w jednym z lokali przy ul. Floriańskiej w Krakowie, odbyła się wspomniana konferencja dla dziennikarzy, którą zorganizował Krzysztof Rutkowski. W wydarzeniu miała wziąć udział mama dziewczynki, jednak na miejscu okazało się, że kobieta została ze swoim dzieckiem w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu, do którego 11-latka została zabrana na obserwację. Na spotkaniu pojawiła się Gabriela, podająca się za koleżankę mamy nastolatki. Kobieta poinformowała, że dziewczynka została znaleziona w jednym z mieszkań w centrum Krakowa w towarzystwie dorosłego mężczyzny.
– Na prośbę mamy Jagody zaangażowałem się w poszukiwania. Współpraca z policją była wzorowa od samego początku
– przekazał Krzysztof Rutkowski.
Fot. Wikipedia.pl/Edycja własna
Czytaj również: