Mieszkali w domu jednorodzinnym w Przybysławicach w powiecie proszowickim. Nie byli udanym małżeństwem. Mąż Karoliny P. lubił zaglądać do kieliszka - stawał się wtedy agresywny i domagał się seksu. Tak też było we wtorek, 23 czerwca 2020 roku. Skończyło się tragedią.
Sprawa Karoliny P. wstrząsnęła Polską. 35-letnia kobieta wielokrotnie uciekała do sąsiadów przed pijanym mężem. – Pił jeszcze jako młody chłopak. Najczęściej można było go spotkać pod sklepem z piwem w ręku – opowiadali Super Ekspresowi mieszkańcy Przybysławic. Jak pisze portal, nałóg z czasem całkiem odebrał Marcinowi zdrowy rozsądek. Gdy 23 czerwca 2020 roku wrócił do domu pijany i chciał ją zgwałcić, Karolina chciała się bronić. Uciekała na balkon, wołała o pomoc. W końcu Karolina P. złapała nóż i ugodziła go w ramię. Nie odpuszczał, mimo że w domu była dwójka ich małych dzieci. Szarpał żonę i brutalnie ją napastował. Machnęła nożem jeszcze raz, ugodziła mężczyznę w lewą cześć klatki piersiowej i najprawdopodobniej trafiła w serce. Gdy zwalił się na podłogę Karolina P. zadzwoniła na numer alarmowy. Na miejsce przyleciał helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, ale prowadzona resuscytacja, w której również brali udział przybyli na miejsce strażacy nie przyniosła rezultatu. Nie zdołali uratować życia mężczyzny.
To nie był koniec koszmaru. Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Nowej-Huty uznała, że kobieta przekroczyła granice obrony koniecznej i postawiła 35-letniej kobiecie zarzut zabójstwa. Prokurator domagał się kary 8 lat pozbawienia wolności, wystąpił o areszt, a sąd przychylił się do decyzji. Karolina P. spędziła za kratami pół roku. Potem pojawiła się nadzieja - w marcu 2021 r. Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że działania kobiety mieszczą się w pojęciu obrony koniecznej i uniewinnił ją. Tego samego zdania był Sąd Apelacyjny w Krakowie, który w październiku utrzymał wyrok. Prokuratura nie dawała jednak za wygraną i wniosła do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną. Wczoraj (18 stycznia) Sąd Najwyższy oddalił kasację prokuratury jako bezzasadną i ostatecznie uniewinnił Karolinę P. – Sąd nie miał żadnych wątpliwości co do przebiegu zdarzenia, jak też przyjęcia, że w tym wypadku zaistniała okoliczność obrony koniecznej – relacjonuje PAP argumentację sędziego Ryszarda Witkowskiego. Sprawa została w ten sposób ostatecznie zakończona - Karolina P. została uniewinniona.
Wyrok Sądu Najwyższego wywołał jednak burzliwą dyskusję o granicach obrony koniecznej w mediach społecznościowych. Internauci wracali do niedawnego napadu w Kobyłce pod Warszawą, gdzie dwóch mężczyzn napadło na sklep spożywczy i grożąc bronią chcieli ukraść pieniądze z kasy. Doszło do szarpaniny, w wyniku czego właściciel sklepu ugodził nożem jednego z napastników. Niedługo potem policja znalazła go martwego niedaleko sklepu. W tym przypadku jednak prokuratura uznała, że właściciel sklepu nie przekroczył granic obrony koniecznej, nie postawiła zarzutów, a właścicielowi nadała status pokrzywdzonego. – Ofiara ataku ma prawo bronić swego życia i mienia – komentował prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Dlaczego zatem prokuratura upierała się przy zarzutach dla Karoliny P. – pytają internauci. „Czy to oznacza, że życia i mienia można bronić, ale czci już nie?” – zastanawiają się inni. I zwracają uwagę na to, że wolność seksualna jest przedmiotem ochrony prawnokarnej. Podobnie uważa Katarzyna Król, adwokat, która Karolinę P. "Uważam, że jest to jak najbardziej trafne postanowienie SN. Ciekawe są rozstrzygnięcia poprzednich instancji, ponieważ sądy te ustaliły, że sama wolność seksualna kobiety jest dobrem ważniejszym niż życie napastnika, który ją zaatakował" – powiedziała w rozmowie z Polską Agencją Prasową i Polskim Radiem.
fot: OSP Nowe Brzesko