Kraków pożegnał legendę polskiego sportu [FOTO]

Tylko wyjątkowe postacie potrafią jednoczyć wszystkich, niezależnie od barw klubowych czy poglądów politycznych. Do tego krótkiego panteonu właśnie dołączył legendarny Franciszek Smuda, którego w czwartkowe popołudnie w Krakowie żegnali przedstawiciele nawet wrogich sobie klubów. Piłkarska reprezentacja Polski w niebie stała się jeszcze silniejsza...

22 sierpnia, punktualnie o godzinie 14:20, Cmentarz Rakowicki zamienił się w miejsce pełne skupienia, ale również wdzięczności. Niejednokrotnie podczas ceremonii pogrzebowej dało się usłyszeć, że tak liczne grono gwiazd sportu i jeszcze większa rzesza kibiców - to zasługa nie tylko fantastycznych wyników sportowych drużyn prowadzonych przez zmarłego, ale przede wszystkim niezwykłej charyzmy i otwartości Franciszka Smudy, którą dosłownie zarażał innych ludzi.

• Zobacz też: Franciszek Smuda był nietuzinkową postacią

W ostatnim pożegnaniu 76-latka z niewielkiej Lubomi w województwie śląskim wzięli udział jego byli podopieczni, w tym m.in. Jakub Błaszczykowski, Kamil Glik, czy Sławomir Peszko, jak i przedstawiciele świata medialnego (Mateusz Borek, Marcin Daniec), aż po delegacje PZPN, którą znakomicie zaprezentował Andrzej Strejlau. 84-letni szkoleniowiec pokusił się o niezwykle emocjonalną przemowę zwieńczoną obfitymi brawami wszystkich zgromadzonych.

Warto dodać, że podczas ceremonii pogrzebowych Franciszek Smuda, decyzją prezydenta Andrzeja Dudy, został on pośmiertnie uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, który przyjęła jego żona, Małgorzata Drewniak-Smuda.

Były trener reprezentacji Polski od paru lat zmagał się nowotworem krwi. W ostatnim tygodniu jego stan się znacznie pogorszył, jednak wszyscy do końca wierzyliśmy, że uda mu się wygrać ten najważniejszy mecz w życiu. Niestety choroba okazała się silniejsza, jednak Franciszek Smuda - tak jak za czasów kariery - do końca walczył, bo jak sam często wspominał: "Trener to musi być kawał skur... Z sercem na dłoni, ale i z tęgim batem w ręku".