Prezydent Tarnowa Roman Ciepiela, po raz czwarty z rzędu nie otrzymał wotum zaufania od rady miejskiej. – Zapowiedziałem, iż w przypadku nieudzielenia mi przez radnych wotum zaufania zrezygnuję z dniem 1 października z urzędu prezydenta – mówił prezydent. Zgodnie z tym po czwartkowym głosowaniu włodarz miasta powinien podać się do dymisji. Czy rzeczywiście tak będzie?
W czwartek (30 czerwca) prezydent Tarnowa złożył przed radą miejską raport o stanie miasta. Podczas swojego wystąpienia zwrócił się do radnych przekonując ich, że jego dalsza współpraca powinna opierać się na zaufaniu. I, jak dodał, jeżeli nie otrzyma 13 głosów za wotum zaufania, to 1 października poda się do dymisji. Niestety wygląda na to, że prezydent Ciepiela przelicytował. Przeciw udzieleniu wotum zaufania włodarzowi miasta zagłosowało aż 17 radnych: Grażyna Barwacz, Piotr Górnikiewicz, Jakub Kwaśny, Tadeusz Żak i Tomasz Żmuda (Nasze Miasto Tarnów), Mirosław Biedroń, Józef Gancarz, Stanisław Klimek, Barbara Koprowska, Roman Korczak, Anna Krakowska, Adam Sajdak, Dawid Solak, Angelika Świtalska, Piotr Wójcik i Jolanta Żurowska (Prawo i Sprawiedliwość) oraz radny niezależny Marek Ciesielczyk. Za przyznaniem prezydentowi wotum zaufania zagłosowało jedynie pięciu radnych: Krzysztof Janas, Zbigniew Kajpus, Sebastian Stepek, Grzegorz Światłowski i Marian Wardzała (Koalicja Obywatelska), a 3 radne z Koalicji Obywatelskiej: Agnieszka Danielewicz, Kinga Klepacka i Krystyna Mierzejewska wstrzymały się od głosu.
Zdaniem prezydenta Tarnowa, do dobrego zarządzania miastem niezbędna jest ścisła współpraca prezydenta z radnymi, która oparta jest na wzajemnym zaufaniu. Jego zdaniem obecnie zaufania nie ma, a wyrazem tego jest niezrozumienie, negowanie i krytykowanie przez dużą część radnych wielu podejmowanych przez prezydenta decyzji i działań. Ponadto uważa, że krytyka w wykonaniu części radnych oparta jest na ich osobistych antypatiach. Niezależnie od tego, słowo się rzekło - głosowanie się odbyło, wotum nie uzyskał. Czy prezydent Ciepiela poda się do dymisji? Nie tak od razu... W oświadczeniu zwraca się do radnych, by wcześniej przeprowadzili referendum odwoławcze, w którym głos zabiorą wyborcy. – To tarnowianie mnie wybrali w demokratycznych wyborach, na ich opiniach i ocenie zależy mi najbardziej i to oni w referendum powinni wyrazić swój pogląd na temat moich działań – pisze prezydent.
Poniżej pełne oświadczenie prezydenta Tarnowa
"Podczas sesji Rady Miejskiej Tarnowa, która odbyła się 30 czerwca, zapowiedziałem, iż w przypadku nieudzielenia mi przez radnych wotum zaufania zrezygnuję z dniem 1 października z urzędu prezydenta i zwrócę się do premiera o wyznaczenie komisarza, który zarządzał będzie miastem do ponownych wyborów.
Oczywiście podtrzymuję moją decyzję, a trzymiesięczny okres służyć ma zamknięciu prac nad przyszłorocznym budżetem miasta, który będzie jednym z najtrudniejszych w historii miasta, z uwagi na obecną sytuację ekonomiczną kraju.
W bardzo trudnych i niepewnych czasach, w których żyjemy, w dobie rosnących problemów ekonomicznych, galopującej inflacji i lawinowego wzrostu cen towarów i usług, do dobrego zarządzania i niezakłóconego funkcjonowania miasta niezbędna jest ścisła współpraca prezydenta z radnymi, oparta na wzajemnym zaufaniu, zrozumieniu pojawiających się ciągle nowych wyzwań i problemów oraz podejmowaniu działań służących ich rozwiązaniu. To warunki niezbędne do finansowej stabilizacji, rozwoju miasta i dbania o sprawy mieszkańców.
Moim zdaniem tego zaufania obecnie nie ma, a wyrazem tego jest niezrozumienie, negowanie i krytykowanie przez dużą część radnych wielu podejmowanych przez prezydenta decyzji i działań. Na szczęście nie dotyczy to wszystkich radnych, bowiem większość członków klubu Koalicji Obywatelskiej wykazuje daleko idące zrozumienie i pomoc.
Dodać należy – co jest zjawiskiem co najmniej dziwnym – że z jednej strony część radnych nie akceptuje niektórych przedstawionych rozwiązań, często nie zostawiając na nich przysłowiowej suchej nitki, ale później podnosi rękę za ich wprowadzeniem w życie.
Recenzowanie i krytykowanie przez radnych działań prezydenta jest jak najbardziej na miejscu, jest nawet konieczne, bo nikt nie jest nieomylny, ale musi być to krytyka oparta na rzeczywistości, faktach, liczbach i realnych propozycjach zmian. Tymczasem od długiego czasu owa krytyka w wykonaniu części radnych oparta jest nie na merytorycznych argumentach, ale na osobistej niechęci, niespełnionych ambicjach personalnych i politycznych atakach, a nawet pomówieniach. W wielu przypadkach to również zwykły populizm i oderwanie od realiów, a przede wszystkim brak całościowego spojrzenia na miasto i jego problemy.
Pomimo mojej opisanej na wstępie deklaracji stoję na stanowisku, że jeżeli radni nie mają zaufania do prezydenta i jego działań, co już kilkakrotnie formalnie zadeklarowali podejmując takie, a nie inne uchwały, muszą uchwalić referendum, w którym głos zabiorą wyborcy. To tarnowianie mnie wybrali w demokratycznych wyborach, na ich opiniach i ocenie zależy mi najbardziej i to oni w referendum powinni wyrazić swój pogląd na temat moich działań.
Referendum byłoby również sprawdzianem akceptacji przez tarnowian działania radnych. W wyniku nieskutecznego referendum dojść może do odwołania rady i nowych wyborów radnych."
Fot. UM Tarnów