Fatalnie skończyła się podróż mężczyzny z powiatu ostrołęckiego. Przejechał prawie 500 kilometrów i rozbił swojego mercedesa o betonowy mostek. Co gorsza, samochód stanął w płomieniach i praktycznie nic z niego nie zostało. A wszystko dlatego, że chciał uniknąć zderzenia z sarną.
Noc z 25 na 26 marca nie była szczęśliwa dla 47-latka z powiatu ostrołęckiego. Gdy o godzinie 22 przejeżdżał przez Osiek (powiat oświęcimski, Małopolska) na ulicy Czereśniowej nagle przed auto wyskoczyła sarna. Kierowca, chcąc uniknąć potrącenia zwierzęcia, zjechał z jezdni i uderzył w betonowy mostek. Na skutek uderzenia pojazd się zapalił.
Służby ratunkowe, które dość szybko zjawiły się na miejscu wypadku, wiele nie mogły zrobić. Strażacy pożar ugasili, ale z mercedesa nic nie zostało - uległ praktycznie całkowitemu spaleniu. Na szczęście kierowca nie doznał poważniejszych obrażeń.
info i fot: Policja Oświęcim


