Niepołomice mają swoją własną dźwiękową opowieść — barwną, pełną emocji i muzyki. „Za chwilę zdarzy się coś dobrego” to słuchowisko, które łączy przygodę z lekcją optymizmu. O kulisach powstawania i niepołomickim duchu opowiada jego twórca Paweł Bohater w rozmowie z Wojciechem Borkowskim.
Wojciech Borkowski: Zacznijmy od Niepołomic. Dlaczego właśnie to miasto stało się sceną słuchowiska?
Paweł Bohater: Chciałem, by Niepołomice kojarzyły się z pozytywną energią, z miejscem, gdzie „dzieje się coś dobrego”. To trochę marketing, ale przede wszystkim moje osobiste doświadczenie. Mieszkam tu od kilku lat i naprawdę czuję, że w Niepołomicach dobrze się żyje, że dzieje się tu wiele pozytywnych rzeczy.
Dlatego tytułowa piosenka jest też ukłonem w stronę miasta. Bo Niepołomice mają w sobie coś niezwykłego — miejsca, które same proszą się o opowiedzenie. W scenariuszu pojawia się Czarny Szlak, Puszcza Niepołomicka, ulice miasta, pomniki i lokalne legendy.
Dzieci z gminy, słuchając opowieści, czują, że ta historia naprawdę należy do nich, bo rozpoznają własne otoczenie. Ale dbaliśmy też o uniwersalność — chcieliśmy, by dziecko z Warszawy, Gdańska czy polskiej rodziny za granicą bawiło się tak samo dobrze. To prezent od Niepołomic — lokalny, a jednocześnie ponadlokalny.

WB: Mówi Pan, że to prezent od Niepołomic. Czy to dlatego producentem słuchowiska jest gmina? To dość nietypowe rozwiązanie.
PB: Rzeczywiście, to rzadkość. Ale właśnie dlatego projekt jest tak wartościowy. Miasto — w osobie burmistrza Michała Hebdy — stanęło za tym przedsięwzięciem, by słuchowisko było bezpłatne i dostępne dla wszystkich. To nadało całemu projektowi charakter wspólnotowy.
W proces zaangażowało się wiele instytucji: Urząd Miasta i Gminy w Niepołomicach, Pole Kultury- Samorządowa Instytucja Kultury, Muzeum Niepołomickie, Nadleśnictwo w Niepołomicach, a także lokalni artyści i animatorzy. To nie prywatna produkcja, lecz coś, co naprawdę powstało tutaj — z udziałem mieszkańców i dla mieszkańców.
WB: Dlaczego akurat słuchowisko?
PB: Chcieliśmy dać dzieciom alternatywę dla kreskówek. Coś równie barwnego, pełnego akcji, bohaterów i emocji — ale opartego na wyobraźni, a nie na gotowych obrazach.
To nie audiobook, gdzie jeden lektor czyta tekst, tylko pełne słuchowisko: z dialogami, muzyką i efektami dźwiękowymi. Dziecko wciąga się od pierwszych minut, przeżywa historię i chętnie do niej wraca. A rodzice mają poczucie, że ten czas nie jest stracony.
WB: Jak wyglądał proces twórczy?
PB: Wszystko zaczęło się wiosną, gdy dostaliśmy zielone światło. Zorganizowaliśmy burze mózgów — wzięli w nich udział ludzie z Pola Kultury, Niepołomickiego Muzeum i Nadleśnictwa. Pomysłów było mnóstwo. Z tego powstał szkielet historii, który pisałem wspólnie z Tadeuszem Łomnickim — aktorem i reżyserem z Teatru Ludowego, dyrektorem Teatru Literackiego w Tarnowie. Przez półtora miesiąca dopracowywaliśmy scenariusz, łącząc przygodę, edukację i realne niepołomickie rekwizyty. Potem były próby czytane w teatrze i nagrania w studiu Piekarni Sztuki. Sama produkcja trwała kilka miesięcy.
WB: Obsada — postawiliście na profesjonalnych aktorów?
PB: Tak. Kluczowy był narrator, który mówi rymem. Tę rolę świetnie zagrał Paweł Kumięga aktor Teatru Ludowego mieszkający w Staniątkach, — wniósł ogromną energię, potrafił być raz dziki, raz spokojny, zawsze z naturalnym flow. Weronika Kowalska, również z Teatru Ludowego , wcieliła się w rolę Justyny i zaśpiewała piosenkę „Wsłuchaj się w las” — z prawdziwie disneyowskim rozmachem. Dorota Goljasz stworzyła postać Kazika — żywiołowego, pełnego wyobraźni chłopca, którego dzieci od razu pokochały. Andrzej Róg z Teatru STU wcielił się w Króla — nieco szalonego, ekspresyjnego, z humorem. A Tadeusz Łomnicki zagrał kolekcjonera jaj — i dodał historii lekkości i żartu.
WB: Jak tworzyliście muzykę?
PB: Wszystko powstało od zera. Nie korzystaliśmy z gotowych podkładów — każdy utwór został zapisany w partyturze, więc mógłby być wykonany przez orkiestrę. Zależało mi, by słuchowisko miało muzyczną pełnię.
Dlatego tak ważne było też zaangażowanie aktorów, którzy potrafią śpiewać i interpretować. To nadało całości disneyowski sznyt.
WB: Jakby Pan w trzech zdaniach podsumował swoją rolę przy tym projekcie?
PB: Jestem współautorem scenariusza i reżyserii, razem z Tadeuszem Łomnickim. Napisałem całą muzykę, piosenki i odpowiadałem za udźwiękowienie. Ale przede wszystkim chciałem dopilnować, by dzieci dostały opowieść, do której będą wracać — i która będzie im się dobrze kojarzyć z Niepołomicami.
WB: Pozostaje więc życzyć kolejnych pasjonujących odcinków słuchowiska.
PB: Dziękuję! Mam nadzieję, że powstaną. Bo dobre historie — zawsze mają ciąg dalszy.
Fot: Zdjęcie ilustracyjne