W sobotę (08.08.) odbył się protest pracowników służby zdrowia w Warszawie. Domagano się zwiększenia nakładów pieniężnych na służbę zdrowia oraz sprzeciwiano się wprowadzeniu przepisów, które miałyby karać służbę zdrowia za nieumyślny błąd medyczny.
Wczoraj w Warszawie był bardzo gorący dzień. Nie tylko ze względu na panujące od kilku dni upały, ale przede wszystkim ze względu na protest służby zdrowia. Protestujący na swoich transparentach napisali: „Pozwólcie nam lepiej pracować”, „Stop straszeniu medyków”, „Nie damy się zastraszyć”, „Nie związujcie nam rąk”. Organizatorem tej demonstracji był związek Porozumienia Zawodów Medycznych.
Jeden z lekarzy z Porozumienia Zawodów Medycznych dla PAP powiedziała: „Gdyby przyszli do nas Ci politycy, wsadzilibyśmy ich na taczki i wywieźlibyśmy ich”. Mówiąc „Ci” miała na myśli Szumowskiego, Ziobro i Karczewskiego, których nazwiska znajdowały się na taczkach, które ustawione były podczas protestu niedaleko sejmu.
- Protestujący przeciw wprowadzeniu w załączniku do tarczy antykryzysowej 4.0 kary bezwzględnego więzienia za nieumyślny błąd medyczny. Walczymy – nie od dziś – o zwiększenie nakładów na służbę zdrowia, o to, abyśmy mogli godnie pracować, otrzymać środki, dzięki którym będziemy mogli bezpiecznie ratować ludzkie życie, abyśmy otrzymali za to godne wynagrodzenie – podsumował ratownik medyczny Wojciech Jędrzejczak.
Protest został poparty przez wiceprezesa rady Naczelnej Rady Lekarskiej Krzysztofa Madeja. W jego ocenie wprowadzenie zapisu, który obciąża lekarzy odpowiedzialnością karną za niezawinione błędy jest wynikiem ignorancji i uporu polityków.
Źródło: PAP
foto: ilustracyjne