wtorek, 22 maja 2018 15:12

To nasza pasja, nasza miłość, nasze życie

Autor Anna Piątkowska-Borek
To nasza pasja, nasza miłość, nasze życie

Dwór w Kwiatonowicach, w cieniu otaczających go drzew, czekał na ludzi z pasją, którzy dostrzegą w nim piękno i zechcą je na nowo wydobyć. A jednocześnie nie będą bać się ciężkiej pracy… I doczekał się. Dziś, po osiemnastu latach, zachwyca nie tylko mieszkańców, ale i odwiedzających go turystów.

To tutaj znaleźliśmy miejsce nieustannie inspirujące. Jest w nim coś, co urzeka, czaruje. Widok gór o szarej godzinie, otulająca woń róż i maciejki, cisza niedzielnego popołudnia, gniazdo rudzików pod dachem ganku, wieczorny, bezszelestny lot puszczyka mieszkającego w dziupli starego jesionu, zapach skoszonej trawy. Czy można chcieć więcej? – podkreślają właściciele.

Nagroda im. Mariana Korneckiego trafiła do właścicieli dworku

Magdalena Miller i Kasper Świerzowski, właściciele zabytkowego dworku w Kwiatonowicach, dzięki którym miejsce to odzyskało dawny blask, zostali laureatami tegorocznej Nagrody im. Mariana Korneckiego, przyznawanej co roku przez Województwo Małopolskie.

Owszem, zapowiadałam, że rok będzie pełen zdarzeń, i będzie, ale to zdarzenie spadło na nas niespodziewanie – napisała właścicielka dworku na portalu społecznościowym. – Rok temu otrzymaliśmy wyróżnienie, w tym – główną Nagrodę Województwa Małopolskiego im. Mariana Korneckiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie ochrony i opieki nad zabytkami architektury drewnianej Małopolski. Domku nasz kochany, cieszysz się? Bo my bardzo!

Niebywały trud opiekunów drewnianego dworku został doceniony. To właśnie dzięki nim budynek odzyskał blask i stał się ważnym dla ziemi gorlickiej ośrodkiem kulturalnym. Można w nim odpocząć, ale również poznać historię szwajcarskiej nauczycielki, pisarki, podróżniczki i emancypantki – Liny Bögli, która na przełomie wieków: XIX i XX pracowała w kwiatonowickim dworze jako guwernantka rodziny Sczanieckich. Organizowane są tu też spotkania literackie i zajęcia dla dzieci. Dwór włączony został bowiem do Literackiego Szlaku Małopolski (do Szlaku Kobiet).

Jak zaczęła się niezwykła przemiana dworu w Kwiatonowicach?

Końcem XX i początkiem XXI wieku była to niestety ruina… Dwór, w cieniu otaczających go drzew, czekał na ludzi z pasją, którzy dostrzegą w nim piękno i zechcą go na nowo wydobyć. A jednocześnie nie będą bać się ciężkiej pracy…

I doczekał się. Od pierwsze chwili zachwycili się nim państwo Magdalena Miller i Kasper Świerzowski.

Była słoneczna wrześniowa sobota 1999 roku, gdy przyjechaliśmy tu po raz pierwszy. W Zagórzanach na rozwidleniu skręciliśmy w prawo, samochód na zredukowanym biegu piął się krętą drogą stromo pod górę. Najpierw zobaczyliśmy panoramę południową, ciągnącą się kilometrami, gdzieś od Bieszczad aż hen, po Pieniny, a może Tatry. Zachwyt został zwielokrotniony, gdy tuż poniżej kościoła wyłoniła się druga – na Pogórze Ciężkowickie. A więc Kwiatonowice leżą na dachu świata, przynajmniej tego pogórzańskiego! – opisują właściciele.

Jeszcze w 2000 roku dwór był w ruinie, podobnie ogród…

Warto dodać, że nigdy nie była to siedziba zamożnego ziemianina, otoczona rozległym parkiem. Był to po prostu pięknie położony, otulony starymi drzewami drewniano-murowany dworek, pokryty gontem, górujący nad wsią. Rósł też wraz z potrzebami osób, które go zamieszkiwały.

Osiemnaście lat trwały prace nad renowacją walącego się dworu i odnowieniem wpisanego do rejestru zabytków ogrodu, prowadzone przez obecnych właścicieli. Były to lata pełne poświęceń, a początkowo nawet wręcz pionierskich warunków mieszkaniowych. Bez ogrzewania, z zamarzającą wodą...

– Poświęciliśmy nasze życie, ale sprawiło nam to ogromną przyjemność. To nasza pasja, nasza miłość, nasze życie – podkreśla Kasper Świerzowski.

– Ten dwór był jedynym, w którym dało się zamieszkać. A wiele oglądnęliśmy budynków na pograniczu Małopolski i Podkarpacia. Na pewno około kilkunastu obiektów, ale żaden z nich nie nadawał się do zamieszkania od razu. A tu, w Kwiatonowicach, przynajmniej to jedno skrzydło dworu, które obecnie czeka na remont, było jeszcze w takim stanie, że mogliśmy się wprowadzić – dodaje.

– Zamieszkaliśmy tu od pierwszej chwili, ponieważ uznaliśmy, że nie ma sensu prowadzić prac remontowych, mieszkając w Krakowie czy w Warszawie. Należy przyjechać, zamieszkać i na bieżąco prowadzić remont. To były pionierskie warunki… – wspomina właściciel. – Nie było gazu. Woda, można powiedzieć, że była, ale musieliśmy zrobić całkiem nowe ujęcie. Niestety nie mieliśmy ogrzewania wewnątrz, więc zimą woda nam zamarzała w łazience… Nie wiemy, dlaczego XIX-wieczne piece zostały zburzone. Prąd natomiast był, ale cała instalacja była do wymiany. Nasze początkowe warunki mieszkaniowe to była naprawdę wielka prowizorka – dodaje.

Po około pięciu latach właściciele mogli przenieść się do wyremontowanej części budynku. Jest on bowiem podzielony na trzy części. Obecnie odnowione są już dwie: zachodnia (najstarsza) i południowa.

Część wschodnia, czyli ta, w której mieszkaliśmy zaraz po przeprowadzce, czeka jeszcze na remont. Chcemy podjąć to wyzwanie – podkreśla Kasper Świerzowski.

* Nagroda Województwa Małopolskiego im. Mariana Korneckiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie ochrony i opieki nad zabytkami architektury drewnianej Małopolski przyznawana jest co roku za całokształt działalności oraz za realizację wartościowych projektów, m.in. w zakresie dbałości o zachowanie zabytkowych obiektów architektury drewnianej, ich „ożywiania” i adaptacji do nowych funkcji, związanych z kulturą, nauką czy turystyką, a także do celów mieszkaniowych oraz na potrzeby prowadzenia działalności gospodarczej. Nagroda w kwocie 15 tys. zł jest przyznawana przez Województwo Małopolskie od 2003 roku.

Anna Piątkowska-Borek

fot. Dwór w Kwiatonowicach (www.kwiatonowice.com)

Gorlice - najnowsze informacje

Rozrywka