Boimy się wystąpień publicznych. Wyjście przed publiczność kojarzy się nam z czymś gorszym niż wyrwanie zęba. Dlatego najczęściej unikamy przemówień a jak już musimy stanąć przed publicznością to odwlekamy przygotowanie się. W konsekwencji wypadamy jeszcze gorzej. Jest jednak sposób na to, żeby dobrze występować publicznie.
Nie ma człowieka, który nie odczuwa tremy przed wystąpieniem publicznym. Sztuka polega na tym, aby przekuć słabość w atut – w czynnik motywujący do działania. Jak się okazuje Polacy bardziej niż śmierci, choroby, utraty pracy i rozstania z partnerem obawiają się stawania przed publicznością i przed kamerą. Podobne tendencje widać na całym świecie. Wynika to najczęściej z tego, że nie jesteśmy masochistami. Ta niechęć do wystąpień jest efektem wielu czynników.
Zaczyna się już w szkole, kiedy wystąpienie przed klasą kojarzy nam się nie z zabawą tylko ze sprawdzianem wiedzy – odpytywaniem. Kiedyś nauczyciele wzywali „do tablicy”. Wówczas była to kara. Zadaniem bowiem tej formy niby sprawdzenia stanu wiedzy było w rzeczywistości upokorzenie ucznia przed całą klasą. Wcześniej – w przedszkolu - dzieci traktowały różnego typu akademie i odgrywanie scenek, recytowanie wierszy jako zabawę. W czasach szkolnych to samo zadanie bywało już udręką. Egzaminy, sprawdziany najczęściej wykonywane były na stojąco lub na siedząco przed komisją składającą się z więcej niż 2 osoby a taką formę komunikacji zalicza się już do prezentacji czyli odmiany wystąpień publicznych.
Z opowieściach moich Klientów dość często pojawia się podobny obraz. Potęgowanie stresu przed wystąpieniem było kultywowane w pracy zawodowej. Zaczynając pracę, młodszy stażem, zobowiązany był do udziału w naradach i niejednokrotnie dostawał najtrudniejsze zadania. Takie, których nikt nie lubi czyli przygotowanie i wygłoszenie prezentacji. W USA ta sama forma traktowana jest jako szansa na pokazanie swoich umiejętności i trampolina do promocji na wyższe stanowisko. A u nas, w firmach czy urzędach, to nadal kara.
Wynika z tego, że zlikwidowanie tremy przed wystąpieniem publicznym nie jest łatwe. Siedzi bardzo głęboko w nas. Dlatego zadaniem ludzi takich jak ja nie jest likwidowanie stresu. To nie tylko proces długotrwały, ale też jedyną osobą mogącą go zlikwidować jest sam mówca. Moje zadanie polega na ukryciu sygnałów stresu do tego czasu, kiedy prezenter uzna, że lubi występować i że są one dla niego korzystne.
Podstawą tego działania jest zbudowanie czegoś, co nazywam „szkieletem prezentera”. To ogólny system znaków odbieranych przez publiczność jako pewność siebie. Na tej bazie wyodrębniam zachowania indywidualne prezentera, które można nazwać „dobrymi”, choć osobiście nie uważam, że są jakiekolwiek złe zachowania. Złe są bowiem w moim systemie uczenia, tylko te zachowania, które są wykonywane nieświadomie. Te „dobre zachowania” wzmacniam. Są też wykładnią, jaki jest indywidualny styl prezentera. Styl, który będzie dal niego wygodny. Wzmacniam wówczas mocne strony mówcy. Uzupełniam o 2 typy gestykulacji: opisową i konferencyjną a także ćwiczę parametry głosu czyli sztukę ciekawego mówienia do publiczności
Wystąpienia publiczne mogą być świetną zabawą a w najgorszym przypadku zwyczajną formą komunikacji z innymi ludźmi. Jest to możliwe wtedy, kiedy zaakceptujemy swoją rolę jako mówca a także kiedy polubimy swoją publiczność. W obu przypadkach da się to zrobić przede wszystkim dzięki zdobyciu wiedzy i techniki wystąpień publicznych. A to wymaga nauki.
Więcej na temat "jak sobie radzić podczas wystąpień publicznych", dowiecie się podczas wydarzeń. INFO.
A już 13 czerwca 2019 roku Maurycy Seweryn w Katowicach przeprowadzi szkolenie „Sztuka wystąpień publicznych i prezentacji biznesowej” na które serdecznie zapraszamy.