sobota, 4 czerwca 2022 08:50

To miejsce żyje i wciąż się zmienia. Dzieła krakowskiego street artu w starej kamienicy

Autor Marzena Gitler
To miejsce żyje i wciąż się zmienia. Dzieła krakowskiego street artu w starej kamienicy

Wnętrza kamienicy przy ul. Starowiślnej w Krakowie skrywają przepiękne, kolorowe obrazy namalowane wprost na ścianach. Tworzyli je znani krakowscy artyści. Po wyjątkowej galerii oprowadza nas Marta Basandowska, która mieszka w kamienicy i sama jest autorką jednej z prac.

Kamienica przy Starowiślnej 47 to wyjątkowe miejsce na mapie krakowskiego Kazimierza. Można tu podziwiać prace Nawera (Łukasza Habiery), który jest autorem wielkiego muralu na patio i mniejszej pracy w biurze właścicielki. Autorem wielu obrazów jest Mikołaj Rejs, znany z oryginalnych krakowskich murali, zainspirowanych słowiańską mitologią. Swój kamyczek dorzucili: Agnieszka Rypińska (Agrypa), Robert Lidwin, Bogna Przewoźniak (Vortex Visual Division), Dominika Lasota (DODO Lab), Elisabeth Maxwell i właśnie Marta Basandowska (Lilith Di), która klatkę schodową ozdobiła przepięknym błękitnym drzewem. Ten kolorowy świat jest jednak niedostępny dla przechodniów. Czy można go zobaczyć? Jak się do niego dostać? - Jeżeli czegoś się bardzo chce, to zawsze można to osiągnąć, ale generalnie staramy się jednak nie afiszować się z tym aż tak bardzo, ponieważ nie chodzi nam o to, żeby zyskać rozgłos. Nie będziemy nigdy biletować tutaj wejścia, nie o to chodzi. Nie chcemy wpuszczać tu ludzi, bo często z miejscem publicznym dzieje się tak, że jest ono dewastowane. Chcielibyśmy zachować tę substancję i charakter prywatnego miru domowego, ale gdy wchodzimy i ktoś się za nami wślizgnie, żeby popatrzeć, to zapraszamy do środka – mówi Marta Basandowska.

Jak podkreśla artystka, wyjątkowość kamienicy to nie tylko same działa, ale przede wszystkim ludzie, którzy tu mieszkają i się tu spotykają. - Dla mnie najfajniejsze jest to, że dzięki temu, że te prace tu powstają, tworzy się pewna siatka powiązań między osobami, które je stworzyły, mieszkańcami i osobami, które mogą je oglądać. Wszyscy razem stajemy się taką trochę rodziną, która stara się, aby to miejsce było po prostu ciekawe – mówi Basandowska.

Jak to się stało, że tak znani krakowscy twórcy zdecydowali się współtworzyć klimat tego wyjątkowego miejsca? - Największą zasługę miały w tym Katarzyna Pałetko oraz Izabela Depowska – mieszkanki kamienicy, które chciały, aby to miejsce dawało innym radość poprzez sztukę. I zaczęły zapraszać do współpracy różnych artystów. Pierwszym z nich był Nawer - bardzo rozpoznawalny w świecie graffiti oraz murali krakowskich i nie tylko, bo znany już w wielu miejscach na całym świecie. Następnie pojawili się inni artyści i oni tak naprawdę cały czas tutaj powracają. To nie jest jednorazowa współpraca, ale chęć rozwijania miejsca jako przestrzeni. Myślę, że to jest chyba głównym czynnikiem, który sprawia, że to miejsce jest wyjątkowe – mówi Basandowska.

Kolejnym twórcą, którego mniejsze i większe działa pojawiają się w różnych przestrzeniach prywatnych i wspólnych kamienicy przy Starowiśnej 47 jest znany krakowski streetartowiec, Mikołaj Rejs, który opowiada jak zaczęła się jego praca twórcza w tym miejscu. - Z uwagi na to, że zajmuję się tym już jakiś czas i widać moje prace w przestrzeni Krakowa, koordynatorka projektu zaprosiła mnie do tworzenia w kamienicy i tak się właśnie zaczęła, jakby przygoda tworzenia takiego miejsca specyficznego i wyjątkowego, gdzie jest przekrój różnych twórców z nurtu urban artu – mówi Rejs. Jak dodaje, cały projekt zainicjowała i koordynuje Izabela Depowska. To ona wpadła na pomysł stworzenia w kamienicy na Starowiślnej przestrzeni na wzór miejsc na Zachodzie, gdzie sąsiadują ze sobą różne style sztuki.

Ten pomysł podjęła Katarzyna Pałetko - właścicielka kamienicy, która jako fotograf wiele podróżowała. Nawiązała też kontakty z krakowskimi artystami. Choć sama chce pozostać w cieniu, bez jej zaangażowania kamienica niczym nie różniłaby się od innych. Tutaj to norma, że tygodniami trzeba omijać rozłożony na schodach warsztat malarski. Co ciekawe, właśnie dzięki temu można uczestniczyć w tym procesie i wzajemnie się poznawać. – Rzeczywiście może się wydawać, że to może przeszkadzać, ale właśnie to tworzy to miejsce. Wychodzi się tutaj na korytarz i można spotkać sąsiadkę, która rozmawia z artystą o tym, że u niej mógłby również coś stworzyć. Przychodzi kolejny sąsiad i okazuje się, że my wszyscy spotykamy się na korytarzu po to, żeby porozmawiać. Mam bardzo dobry kontakt i wiem, co się u nich dzieje. Kiedy wyjeżdżam, oni karmią moje koty – mówi Marta Basandowska.

Co ciekawe, sztuka łączy tu pokolenia. – Ta atmosfera spotkań na korytarzu nie dotyczy tylko młodych osób. Mam bardzo dobry kontakt z najstarszą mieszkanką tej kamienicy. Wydaje mi się, że wszyscy mieszkańcy czują, że mogą dołożyć coś do tego miejsca. To jest bardzo ważne, bo to tworzy taką unikatową tkankę struktury społecznej, a nie tylko miejsca zamieszkania. To nie jest tylko moje mieszkanie, ale moim domem jest cała kamienica i dlatego tak bardzo zależy mi na tym miejscu i dlatego tak bardzo mnie boli, że są osoby, które tego nie chcą i nie potrafią tego docenić i zrozumieć  - mówi młoda artystka.

Miejscem spotkań, oprócz klatki schodowej, są wewnętrzne drewniane schody, od strony klimatycznego patio. Jego największą ozdobą jest wielki mural Nawera (ten blisko 20-metrowy mural to też pierwsza praca, która pojawiła się w tej kamienicy) i instalacja ze wstążek i lampionów, autorstwa Basandowskiej. – Nasz najbliższy projekt, to otworzyć patio dla ludzi, żeby można było się tu spotkać w jakimś szerszym gronie, żeby mógł nas ktoś odwiedzić i zobaczyć to miejsce. Ale wymaga to jednak nie tylko naszej inicjatywy, ale również zgody instytucji prawnych, czyli pana, który obecnie utrudnia nam otwarcie się i bojkotuje nasze prace, które zostały tutaj wykonane – mówi artystka.

Jak się okazuje, wokół kamienicy trwa spór sądowy i sąd narzucił tu administratora, który zdaniem naszej rozmówczyni, chce im odebrać możliwość tworzenia w kamienicy, a jej samej wręczył eksmisję. Czy to miejsce przetrwa? Czy uda się je udostępnić szerszemu gronu odbiorców?

- To miejsce tworzą ludzie, to jest relacja między nami, otwartość na to, żeby wyjść z czymś do kogoś, żeby porozmawiać, po prostu zapytać się: co u ciebie słychać? A może chcesz, żeby pomóc ci przesadzić kwiatki, a może potrzebujesz nie wiem – czegokolwiek? Później okazuje się, że jest wśród nas ktoś, kto posiada jakieś talenty i może coś zrobić dla tego miejsca po to, żeby nam wszystkim było tutaj lepiej, fajniej, milej, po prostu bardziej „naszo” – dodaje Marta Basandowska, która oprowadziła nas po kolorowym świecie murali ukrytych w zakamarkach i zdobiących wielkie, stare mury.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka