To były prawdopodobnie najdłuższe minuty w życiu mieszkańca Brzeszcz (powiat oświęcimski), który zadzwonił na telefon alarmowy z informacją, że właśnie jedzie ze swoją 2.5-letnią córeczką do szpitala w Katowicach. Dziewczynka doznała duszności, dlatego liczyła się każda sekunda...
Sytuacja miała miejsce 20 czerwca. Młody ojciec skontaktował się z dyżurnym oświęcimskiej komendy i przekazał, że jedzie ulicą Powstańców Śląskich w Oświęcimiu z 2,5 roczną córeczką, która dostała duszności. Z jego relacji wynikało, że musi dotrzeć do jednego z katowickich szpitali.
Policjanci nie pozostali obojętni na tę sytuację. Już po chwili w okolicy jego auta pojawił się patrol, który rozpoczął pilotaż tego pojazdu. Dodatkowo, funkcjonariusze wezwali karetkę pogotowia, której załoga przejęła dziewczynkę, po czym pod opieką ratowników medycznych oraz jednego z rodziców zostało przewiezione do szpitala dziecięcego w Katowicach.
Foto: policja.pl/zdjęcie poglądowe