piątek, 28 sierpnia 2020 11:14

Sprawa ks. Stanisława P. Abp Skworc przyznaje się do winy i przeprasza - „Do takich sytuacji nigdy nie powinno było dojść”

Autor Aleksandra Tokarz
Sprawa ks. Stanisława P. Abp Skworc przyznaje się do winy i przeprasza - „Do takich sytuacji nigdy nie powinno było dojść”

Ciąg dalszy sprawy podejrzanego o pedofilię ks. Stanisława P. Po tym, jak ks. Isakowicz-Zaleski opisał historię dziecka, które miało być ofiarą molestowania przez pochodzącego z Sądecczyzny księdza, sytuację skomentowała tarnowska kuria. Teraz do błędu przyznaje się abp Skworc. Mówi, że dokonał "niewłaściwej oceny" księdza i przeprasza jego ofiary.

W „Rozmyślaniach w blogu” ks. Isakowicz-Zaleski opisał historię krzywd, które spotkały pana Andrzeja, który w wieku 13 lat był molestowany przez jednego z księży diecezji tarnowskiej. Chodzi o 67-letniego księdza Stanisława P. Kapłan o którym wspomina ks. Isakowicz-Zaleski w latach 80., miał dopuścić się molestowania dzieci. Z posługi kapłańskiej odwołany został w 2002 roku, po skargach rodziców molestowanych nieletnich. Kuria tarnowska, która początkowo groziła ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu pozwem sytuację wyjaśniła i przyznała, że w sprawie ks. Stanisława P. dokonana analiza zarchiwizowanych danych ujawnia niedociągnięcia i zaniechania.

Pedofilia w kościele. Kuria potwierdza - „niedociągnięcia i zaniechania” w sprawie ks. Stanisława P.
2 sierpnia ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski na swoim blogu opisał okrutną historię sprzed lat. Jeden z wiernych diecezji tarnowskiej, jako dziecko miał być ofiarą molestowania przez, pochodzącego z Sądecczyzny, ks. Stanisława P. Sytuację skomentowała kuria tarnowska. - „Dokonana przez nas analiza za…

Teraz do sprawy odniósł się teraźniejszy arcybiskup katowicki Wiktor Skworc.

W oficjalnym komunikacie, opublikowanym przez rzecznika arcybiskupa katowickiego czytamy, że "po otrzymaniu na początku 2002 roku informacji o podejrzeniu nadużyć wobec małoletnich, ordynariusz zlecił przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego. Zbadanie wiarygodności oskarżenia przekazano osobom kompetentnym, w tym, zgodnie z przyjętą praktyką, także osobie posiadającej wiedzę z zakresu psychologii. Jednocześnie podejrzewany duchowny przestał sprawować funkcję proboszcza.

Przepisy motu proprio Sacramentorum sanctitatis tutela, promulgowane pół roku wcześniej stanowiły, iż jeżeli „ordynariusz lub hierarcha otrzyma wiadomość, przynajmniej prawdopodobną, o popełnieniu przestępstwa zastrzeżonego, po przeprowadzeniu badania wstępnego winien powiadomić o tym Kongregację Nauki Wiary”. W wyniku postępowania wyjaśniającego oceniono sprawę jako niespełniającą warunków do przekazania jej do Kongregacji. W konsekwencji nie było przeszkód do wyrażenia zgody na posługę księdza P. na Ukrainie.

Nie można wykluczyć, iż bardzo krótki czas, jaki upłynął od promulgacji nowych przepisów, i brak doświadczeń w dziedzinie ich stosowania mogły wpłynąć na podjętą ocenę sprawy, czy wiarygodności oskarżeń.

Wraz z wpłynięciem kolejnego zgłoszenia ksiądz P. został suspendowany i wszczęto stosowne postępowanie. W świetle aktualnej wiedzy i zebranych informacji dokonana 18 lat temu pierwotna ocena zdarzeń może być oceniona jako błędna."

Abp Wiktor Skworc wyraził żal i ubolewanie z powodu krzywdy wszystkich ofiar ks. Stanisława P. „Do takich sytuacji nigdy nie powinno było dojść. Jak każdy podejmujący decyzje, czuje się odpowiedzialny za ich konsekwencje, również wówczas gdy decyzje te podejmowane są w dobrej woli, ale ze względu na niewłaściwą ocenę przesłanek, okazują się błędne. Jednocześnie przeprasza ofiary za krzywdy wyrządzone przez podległych mu duchownych.

W trakcie całej 22-letniej posługi biskupiej, tak w diecezji tarnowskiej, jak i w archidiecezji katowickiej, abp Skworc podejmował i podejmuje bezzwłoczne działanie, natychmiast reagując na zgłoszenia dotyczące nadużyć duchownych pozostających pod jego jurysdykcją. Sprawy tego rodzaju nie są zaniedbywane ani wyciszane, lecz załatwione według obowiązujących norm.”

Zdaniem księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego ówczesny ordynariusz tarnowski bp Wiktor Skworc, po otrzymaniu zgłoszenia od rodziców uczniów i nauczycieli ze szkoły w Woli Radłowskiej jesienią 2002 r. nie podjął kroków prawnych, które były jego obowiązkiem, czyli nie wysłał do Watykanu stosownego powiadomienia, o którym mówiło pismo ówczesnego szefa Kongregacji Nauki Wiary kard. Josepha Ratzingera, rozesłane 18 maja 2001 roku do wszystkich biskupów na świecie. "Biskup Skworc, choć odwołał księdza pedofila z funkcji proboszcza, to jednak skierował go do posługi duszpasterskiej w Gródku Podolskim na Ukrainie, mając pełną świadomość, że może dojść tam do kolejnych molestowań. I rzeczywiście do nich doszło" – pisze na blogu ks. Isakowicz-Zaleski. Według duchownego abp Wiktor Skworc powinien teraz podać się do dymisji.

- Moim zdaniem powinien w tej chwili, do czasu wyjaśnienia sprawy, zawiesić swoją działalność. To zbyt poważna sprawa o wymiarze międzynarodowym. Komisja Watykańska powinna wszystko sprawdzić i porozmawiać z ofiarami. Oni przyjeżdżają do mnie, ale ja jestem osobą prywatna, a nie instytucją. Każda z tych osób ma potrzebę, by powiedziano im, że zostali skrzywdzeni. Jeden z mężczyzn, z którymi rozmawiałem powiedział mi, że nie jest w stanie założyć rodziny. Prawo polskie jest bardzo niedoskonałe, bo uznaje molestowania jako przestępstwo do 15. roku życia ofiary. Ofiara taką relację musi zgłosić do 30 roku życia, a przecież latami trudno się samemu sobie przyznać do bycia ofiarą. W prawie kościelnym molestowanie nie jest przedawnione, a granicą jest 18. roku życia ofiary. Pytanie, czy prawo kościelne jest wystarczająco skuteczne. Jak widać w wielu przypadkach nie - powiedział w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

fot. Archidiecezja Katowicka

Nowy Sącz

Nowy Sącz - najnowsze informacje

Rozrywka