W sobotnie południe o 12:15 rozpocznie się wyjątkowa rywalizacja między zawsze niewygodnym zespołem z Niepołomic a drużyną Pasów, która rozpędzona będzie chciał utrzymać się góry tabeli.
Zeszły sezon w wykonaniu Małopolskich reprezentantów Ekstraklasy miał różne oblicza. Puszcza jako beniaminek pokazała charakter i konsekwentnie walczyła o punkty od pierwszej kolejki, zapewniając sobie niespodziewane dla wielu utrzymanie. Z kolei Cracovię spotkało wiele turbulencji i przykrych zdarzeń. Przede wszystkim zmarł profesor Janusz Filipiak, człowiek przez lata zaangażowany w klub, którego firma Comarch po dziś finansuje zespół z ulicy Kałuży.
Nieco więcej spokoju
Teraz sytuacja Pasów wydaje się, uspokoiła. Chociaż transfery z zeszłego roku długo nie przekonywały, to trener Kroczek dał czas zawodnikom na aklimatyzację i wdrożenie w treningi na swoją modłę. W efekcie niedoświadczony szkoleniowiec najpierw pomógł utrzymać zespół w Ekstraklasie, a teraz wchodzi w nowy sezon z wysokiego C. Na ten moment tylko Lech Poznań wyprzedza Cracovię w ligowej tabeli.
Można rzecz jasna przywołać historię z Białegostoku, gdy drużynę przed spadkiem uchronił nieznany wtedy nikomu trener Siemieniec, który rok później zdobył pierwsze w historii Jagiellonii Mistrzostwo Polski. Wydaje się to być jednak na tyle rzadka sytuacja, że nawet jeżeli Cracovia będzie miała świetny sezon, ciężko będzie tak szybko wskoczyć z poziomu walki o utrzymanie, na marzenia o trofeum. Przy Kałuży przyda się przede wszystkim stabilizacja i spokój, po tak wielu niepewnych i chaotycznych miesiącach.
Ostatni taki mecz przy Kałuży
Jeżeli chodzi o Puszczę, to zespół Tomasza Tułacza nie ma łatwego okresu. Co prawda 12 miejsce Żubrów nie brzmi źle, ale jednak drużyna ma tylko dwa punkty nad strefą spadkową. Ostatnie trzy spotkania to remisy, a po ośmiu kolejkach Niepołomiczanie mają tylko jedno zwycięstwo. Mecz z Cracovią będzie według planu ostatnim przy Kałuży, gdy to Puszcza będzie gościła Pasy. Od nowego roku Żubry będą grały na stadionie w Niepołomicach.
fot: Mateusz Łysik / Głos24