W ostatni weekend maja szlakami Beskidu Wyspowego i Sądeckiego przebiegną uczestnicy XVI Międzynarodowego Ekstremalnego Maratonu Pieszego Kierat, w którym bez względy na pogodę i non-stop trasę 100 kilometrów trzeba pokonać w mniej niż 30 godzin.
Kierat na dobre wpisał się kalendarz imprez biegowych i wydarzeń na Limanowszczyźnie. Impreza przyciąga blisko 800 uczestników, którzy wraz z wolontariuszami, sędziami i całą obsługa logistyczną tworzą armię ludzi przemieszczającą się po beskidzkich szlakach.
Twórcą Kieratu jest warszawianin, Andrzej Sochoń, który o początkach imprezy opowiedział Jakubowi Terakowskiemu wywiadzie do magazynu n.p.m. w 2010 roku. Sochoń, choć zawsze lubił chodzić po górach, po raz pierwszy zdecydował się na start w kultowym rajdzie na orientację, Harpaganie, jako czterdziestolatek. Złapał bakcyla. Od tamtej pory ma na koncie 72 imprezy biegowe o dystansie 100 km, z tego 50 ukończonych w przewidzianym limicie czasu. Najdłuższe to 125-kilometrowy Zimowy Maraton Pieszy, w którym startował czterokrotnie i 250-kilometrowy Maraton Piasków.
„Pomysł zorganizowania pieszego górskiego maratonu o dystansie 100 km zrodził się w 2003 roku – wspomina Andrzej Sochoń na stronie Kieratu. - Pozazdrościłem kolegom z północnej Polski. Trójmiasto ma Harpagana i Próbę Mamuta, Świnoujście - Maraton Pieszy wokół Wyspy Wolin, Augustów - 100-krotkę, Białystok - Zażynek. Wszystkie te imprezy cieszą się rosnącą popularnością wśród amatorów aktywnego wypoczynku. Również organizowany od 1974 roku Maraton Pieszy w Puszczy Kampinoskiej, przeżywa ostatnimi czasy istne oblężenie. Tymczasem w górach, które kocham i znam lepiej od mojego rodzinnego Mazowsza, albo typowe rajdy turystyczne, albo rajdy przygodowe formuły AR - drużynowe, wielodyscyplinarne, dla wyjątkowo zakręconych napieraczy. Honor południa ratuje Sudecka Setka adresowana jednak raczej do biegaczy, niż piechurów. A Beskidy? Trochę jakby zapomniane, opuszczone, czekające na tych, którzy będą w stanie docenić ich niepowtarzalne piękno, odkryć na nowo tajemnice przebogatej, lecz coraz mniej znanej historii, zmierzyć się z majestatem licznych osobliwości tutejszej przyrody. Nie miałem wyjścia - musiałem podjąć to wyzwanie. Odświeżyłem wspomnienia licznych wędrówek, spojrzałem na mapę i zdecydowałem - Limanowa. Byłem pewien, że spotkam tu ludzi, z którymi zorganizujemy Kierat. Nie zawiodłem się.
Dlaczego Kierat? Nazwa maratonu nie przyszła mi do głowy przypadkiem. Pierwsze moje spotkania z Beskidem Wyspowym miały miejsce w latach sześćdziesiątych minionego stulecia. Wiele wsi nie miało jeszcze wtedy elektryczności i kierat do napędu maszyn gospodarskich można było spotkać na każdym niemal podwórku. Do maratonu, podczas którego piechurzy będą wędrować wokół Limanowej, nazwa pasuje jak ulał.
I Limanowski Ekstremalny Maraton Pieszy Kierat odbył się w maju 2004 roku. Wystartowało w nim 18 osób i choć nie wszystkim udało się dotrzeć do mety, zapowiedzieli, że nie spoczną, dopóki nie pokażą, na co ich naprawdę stać.”
W kolejnych latach, pomimo czasem ekstremalnej pogody, ilość uczestników lawinowo rosła. Z pewnością jest to zasługa pomysłodawcy, Budowniczego Trasy i Sędzia Głównego MEMP Kierat Andrzeja Sochonia jak i tych, którzy mu przy realizacji jego marzenia pomagali. „Od początku wiedziałem doskonale, że aby impreza była dobrze zorganizowana i mogła się rozwijać, muszę znaleźć wielu ludzi, których uda mi się zarazić swoją pasją i zapałem. Postawiłem na Limanową i się nie zawiodłem.” – napisał w 2017 roku w liście otwartym, który był reakcją na stanowisko władz Limanowej po przeniesieniu bazy Kieratu do Słupnic, gdzie będzie również i w tym roku. „Spotkałem tu grono wspaniałych osób gotowych do pracy i wysiłku i nie pytających, co z tego będą mieli. Pierwszy z nich to właściciel Biura Turystycznego Limatur Andrzej Pilawski, który wywodzi się z przedwojennej rodziny z harcerskimi tradycjami z Wolnego Miasta Gdańska – wspomina Sochoń. - Od razu znaleźliśmy wspólny język i od początku wiedziałem, że to jest właściwy człowiek do realizacji mojego pomysłu. Od pierwszej edycji maratonu Kierat w organizację i zabezpieczenie imprezy włączyli się również ratownicy Sekcji Operacyjnej GOPR pod wodzą Kierownika Adama Matrasa, lek. med. Zygmunt Chaja oraz mój przyjaciel z Gdyni Tomasz Baranowski. Ekipa organizacyjna maratonu rozrastała się równie szybko, jak liczba jego uczestników. Pragnę podkreślić, że oprócz władz miejskich, powiatowych i gminnych, wielu limanowskich instytucji oraz firm z całej Polski, swojego wsparcia i nieocenionej pomocy udzielają nam od lat zwykli, często pragnący pozostać anonimowymi, ludzie w różnym wieku i z najróżniejszych miejsc. Są wśród nich mieszkańcy największych miejscowości powiatu: Limanowej, Tymbarku, Mszany Dolnej, Słopnic, ale i małych wiosek: Rupniowa, Sechnej, Kłodnego i wielu innych. Są też wolontariusze z miast rozrzuconych po całej Polsce: Gdańska, Warszawy, Wrocławia, Łodzi, Krakowa, Bochni, Nowego Sącza. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich. Przyjeżdżają specjalnie na Kierat gotowi do bezinteresownej pomocy. Za swoją pracę i za poświęcony czas nie żądają wynagrodzenia. Sami finansują koszty podróży, wykorzystują własny urlop wypoczynkowy, aby służyć uczestnikom Kieratu” – napisał.
W ubiegłym roku w Kieracie wzięło udział 589 biegaczy. Do mety dotarło 355 zawodników, czyli 60% startujących. Przebieg maratonu nadzorowała na trasie blisko 50-osobowa ekipa sędziowska złożona z wolontariuszy - sympatyków maratonu Kierat oraz strzelców z Jednostki Strzeleckiej Nr 2007 Związku Strzeleckiego "Strzelec" OSW w Tymbarku. Biuro zawodów obsługiwał kilkudziesięcioosobowy zespół uczniów z Zespołu Placówek Oświatowych w Słopnicach. Nad bezpieczeństwem zawodników czuwała Grupa Operacyjna GOPR z Limanowej oraz zespół lekarski Szpitala Powiatowego w Limanowej. Jubileuszowy bieg zakończył się spektakularną burzą i ulewą, która doprowadziła do powodzi w położonych w dolinach potoków Tymbarku i Słopnic, Kamienicy i Mszany Dolnej i Tymbarku. Jednak wolontariusze biegu – zwłaszcza miejscowi Strzelcy, pośpieszyli na pomoc mieszkańcom pomimo zmęczenia. Za to dzień później, w niedzielę imprezę podsumowano w doskonałych już nastrojach w sali gimnastycznej Zespołu Pacówek Oświatowych w Słopnicach i nie obeszło się bez jubileuszowego tortu z okazji 15 urodzin maratonu Kierat.
Jak będzie w tym roku? Trasa zapowiada się równie atrakcyjnie. Do pokonania tradycyjnie jest dystans około 100 kilometrów i prawie 4000 metrów przewyższenia. Jednak, ponieważ jest to bieg na orientację, trudno czasem policzyć dodatkowe kilometry, gdy w poszukiwaniu punktu kontrolnego zejdzie się z trasy i zabłądzi. W tym roku trasa poprowadzi przez Beskid Wyspowy oraz po raz pierwszy w góry Beskidu Sądeckiego. Zawody wystartują w piątek, 24 maja o godzinie 18.00, a kończą się podsumowaniem imprezy w niedzielę, 26 maja. W tym czasie na trasie zobaczymy blisko 800 uczestników. 12 maja na liście startowej było 613 biegaczy, 517 mężczyzn i 96 kobiet, 410 z nich będzie biegło Kierat po raz kolejny. Zapisy ciągle trwają, więc jeszcze można do nich dołączyć.
Wśród międzynarodowej i ogólnopolskiej ekipy nie zabraknie też biegaczy z Limanowszczyzny. Na starcie będą: Mateusz Banach, Przemysław Bukowiec, Filip Curzydło, Marcin Florek, Robert Grucel, Janusz Pach, Jerzy Pachut, Dawid Pałubiak, Łukasz Piwowarczyk, Bartek Plaskowski, Bolesław Poręba, Nikodem Poręba, Konrad Ryż i Michał Wikar – wszyscy ze Słupnic.
Nie zabraknie biegaczy z Limanowej. W XVI Kieracie wystartują: Michał Bubula, Jakub Harmata Tomasz Hebda, Grzegorz Kolawa, Jarosław Matras, Kamila Matras, Waldemar Ociepka, Mateusz Puto, Michał Puto, Sylwia Ryś, Bogdan Sejmej, Krzysztof Włodarczyk, Jakub Wojtas i Mateusz Ziaja.
Laskową będą reprezentowali: Jakub Frączek, Paweł Frączek, Zdzisław Karteczka, Michał Olszewski, Piotr Olszewski, Dariusz Pajor, Katarzyna Rembiasz-Zamora, Patrycja Stach, Waldemar Stanisławczyk, Marcin Szopa, Natalia Zamora i Grzegorz Zelek.
Z Tymbarku pobiegną: Tomasz Giza, Jarosław Oleksy, Stanisław Opach i Grzegorz Rokosz. Z Dobrej z górską setką zmierzą się: Bartłomiej Karabin, Iwona Krzysztof, Marcin Opoka Aleksandra Palkij i Magdalena Stępień.
Z Mszany Dolnej zgłosili się: Władysław Szynalik, Bartłomiej Walczak i Mateusz Walczak, a z Kamienicy: Marcin Kulig i Piotr Majewski.
Swój start zapowiedzieli też Adrian Uryga z Kaniny, Krzysztof Trystuła z Przyszowej, Tomasz Stach z Piekiełka, Piotr Krzyściak ze Stróży, Wiesław Kowalczyk z Mszany Górnej, Zbigniew Tobiasz z Męciny, Łukasz Golonka z Pasierbca, Marcin Janas z Pisarzowej, Jarosław Jurek z Łososiny Górnej oraz Wojciech Kapturkiewicz z Podłopienia.
Organizatorzy biegu pomyśleli o wszystkim, nawet o odbywających się 26 maja wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zawodnicy spoza rejonu, którzy pozostaną w Słupnicach, mogą wziąć w nich udział na podstawie zaświadczenie o prawie do głosowania. Pozostaje więc tylko mieć nadzieję, że wszyscy cali i zdrowi dotrą do mety 27 maja przed północą, a 16 już edycja Kierata pozostawi co najmniej tyle wrażeń co pozostałe.
Marzena Gitler, inf i foto: www.maratonkierat.pl, UG Słopnice
Zobacz też:
Słopnice: Maciej Więcek najszybszy w Kieracie
Tymbark: Wystarczyła jedna nawałnica
„Odkryj Beskid Wyspowy” ma 10 lat! Jak to się wszystko zaczęło?