Tego jeszcze nie było. Krakowscy strażnicy miejscy musieli przyłożyć mandat właścicielowi mongolskiego namiotu za… złamanie uchwały antysmogowej.
- Przyzwyczajeni jesteśmy, że kontrolując krakowskie paleniska odwiedzamy domy, altany, kamienice, ale nie … jurty
- opisują sytuację funkcjonariusze.
W piątek, 10 stycznia, jeden z krakowian mieszkający w rejonie al. 29 listopada zgłosił dyżurnemu Straży Miejskiej działającego w okolicy „kopciucha”. Jak relacjonował, zadymienie było bardzo duże. Jakież było zdziwienie strażników, gdy przy ulicy Nad Strugą zobaczyli… mongolski namiot, a w nim buchający ogniem piecyk typu „koza”.
Dalszy ciąg interwencji przebiegał już zupełnie standardowo.
- Okazało się, że w piecyku spalane jest drewno, a obsługujący go Polak doskonale zna przepisy uchwały antysmogowej, tylko o nich zapomniał. Przypomniał mu o nich dopiero 300-złotowy mandat
– informują strażnicy.


fot: Straż Miejska Miasta Krakowa