Podczas środowej sesji Rady Miejskiej (17 września) tarnowscy radni nie zgodzili się na wspólne z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad przygotowanie dokumentacji projektowej wschodniej obwodnicy miasta. Decyzja zapadła po kilkugodzinnej burzliwej dyskusji i w obecności mieszkańców, którzy od lat protestują przeciwko tej inwestycji.
Lata dyskusji i brak porozumienia
Koncepcja budowy wschodniej obwodnicy Tarnowa pojawiła się ponad dekadę temu. W 2018 roku udało się uzyskać decyzję środowiskową, jednak projekt upadł z powodu astronomicznych kosztów, które spadłyby na barki miasta.
W ostatnich latach przygotowano sześć nowych wariantów trasy, przebiegających m.in. przez gminy Lisia Góra, Skrzyszów i Tarnów. Wszystkie zostały oprotestowane przez lokalne społeczności. W efekcie GDDKiA zaproponowała powrót do koncepcji sprzed lat – tej z obowiązującą jeszcze do 2028 roku decyzją środowiskową.
Protesty i strach przed wyburzeniami
To właśnie ten wariant budzi największe kontrowersje. Zakłada bowiem wyburzenie 86 budynków, w tym 30 domów mieszkalnych. Mieszkańcy osiedla Rzędzin i Woli Rzędzińskiej, którzy pojawili się na poprzedniej sesji, nie kryli sprzeciwu. – „Tam jest kilkadziesiąt domów do wyburzenia, a kolejne znajdą się w cieniu estakady. To miejsce, gdzie żyją rodziny z dziećmi. Dlaczego mamy płacić cenę za błędy w planowaniu?” – mówili podczas wcześniejszych konsultacji.
Na transparentach przynieśli hasła „Zostawcie nasze domy” czy „Chcemy spokoju, nie piekła”. Wskazywali, że choć obwodnica jest potrzebna, to nie w obecnym kształcie.
Najpierw decyzja, potem finansowanie?
Najwięcej emocji na środowej sesji wzbudził jednak temat finansowania inwestycji. Zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami Tarnów musiałby wyłożyć z własnego budżetu nawet 400–500 mln zł, co – jak podkreślał radny PiS Maciej Aleksander – jest kwotą „zupełnie nierealną” dla miasta.
Podczas dyskusji pojawiły się jednak głosy parlamentarzystów, którzy wskazywali na potencjalne źródła zewnętrznego wsparcia. Posłanka Koalicji Obywatelskiej Urszula Augustyn przypominała, że w ramach Krajowego Planu Odbudowy mogą pojawić się środki, które mogłyby sfinansować znaczną część kosztów, ale konieczne jest wcześniejsze przygotowanie dokumentacji. – „Jak nie będzie projektu obwodnicy, to nie będzie czego realizować” – zaznaczyła.
Podobnie argumentował poseł Trzeciej Drogi Piotr Górnikiewicz, który zwracał uwagę, że w Sejmie możliwe są zmiany ustawowe zdejmujące z miast na prawach powiatu obowiązek współfinansowania takich inwestycji drogowych.
Radni podzieleni, uchwała upadła
Pod głosowanie trafiła uchwała o przystąpieniu miasta do wspólnego projektowania z GDDKiA. Szacunkowy koszt dokumentacji to ok. 10 mln zł, z czego ponad połowę miałby zapłacić Tarnów. Za głosowało jedynie ośmioro radnych – głównie z KO i Naszego Miasta Tarnów. Przeciw byli radni PiS, a część wstrzymała się od głosu.
– „Decyzja państwa radnych jest jasna i miasto odstępuje od starań i od rozmów w tym zakresie. Mam nadzieję jednak, że zaczniemy rozmowy o wariancie, który będzie do zaakceptowania przez jak największą liczbę osób” – powiedział po głosowaniu prezydent Jakub Kwaśny.
Na swoim profilu w mediach społecznościowych dodał: „Szanuję decyzję radnych i wiele ich obaw. Taka decyzja zamyka dla mnie temat. Jednocześnie zrobię wszystko, by jak najdłużej tiry uprzykrzające życie kilkunastu tysiącom mieszkańcom Tarnowa nie przeszkadzały. (…) Mam nadzieję, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad znajdzie sposób na przeniesienie ruchu tranzytowego z terenu Tarnowa”.
Co dalej z obwodnicą?
Przedstawiciele GDDKiA nie kryją rozczarowania. – „Jesteśmy zainteresowani budową tej drogi, ale bez decyzji Tarnowa nie zrobimy nic” – podkreślał rzecznik krakowskiego oddziału, Kacper Michna.
Choć parlamentarzyści z regionu przekonywali, że istnieje szansa na finansowanie inwestycji z funduszy KPO, a nawet na zmianę przepisów odciążających miasta z kosztów, brak zgody radnych zatrzymuje rozmowy. To oznacza, że przyszłość wschodniej obwodnicy Tarnowa pozostaje niepewna, a mieszkańcy muszą liczyć się z tym, że ruch tranzytowy jeszcze długo będzie przebiegał przez centrum miasta.
fot. Fot. Szymon Baranowski / Fb. Jakub Kwaśny - Prezydent Tarnowa