wtorek, 28 stycznia 2025 10:19, aktualizacja 16 godzin temu

To była największa tragedia lawinowa w historii polskich Tatr. Ta historia porusza do dziś

Autor Mirosław Haładyj
To była największa tragedia lawinowa w historii polskich Tatr. Ta historia porusza do dziś

28 stycznia 2003 roku zapisał się w historii polskich Tatr jako dzień największej tragedii lawinowej, która poruszyła nie tylko środowisko miłośników gór, ale także całą Polskę. W wyniku dramatycznych wydarzeń na szlaku prowadzącym na Rysy zginęło ośmioro młodych uczestników szkolnej wycieczki. To tragiczne zdarzenie do dziś przypomina o niebezpieczeństwach związanych z górskimi wyprawami i kruchości człowieka w starciu z siłami natury.

Grupa trzynastu osób, w skład której wchodziło dziesięcioro uczniów, dwóch opiekunów oraz brat jednego z uczestników, wyruszyła wczesnym rankiem ze schroniska nad Morskim Okiem. Kierownikiem wyprawy był Mirosław Szumna, nauczyciel z I Liceum Ogólnokształcącego im. Leona Kruczkowskiego w Tychach. Mimo że warunki pogodowe tego dnia były bardzo trudne, a w Tatrach obowiązywał drugi stopień zagrożenia lawinowego, grupa postanowiła kontynuować swoją wyprawę. Decyzję tę podjęto wbrew ostrzeżeniom doświadczonego ratownika Włodzimierza Cywińskiego, który zdecydowanie odradzał wychodzenie w wyższe partie gór.

Już w noc poprzedzającą tragedię intensywnie padał śnieg, a w góry zawitała odwilż, co znacząco zwiększyło ryzyko zejścia lawiny. Dodatkowym problemem była liczebność grupy i brak licencjonowanego przewodnika, co w takich warunkach stanowiło poważne zagrożenie.

Katastrofa pod Rysami

Około godziny 11:00, gdy grupa podzielona na dwie części znajdowała się na wysokości Buli pod Rysami, potężna lawina zeszła z charakterystycznej rysy przecinającej najwyższy polski szczyt. Śnieżna masa pokonała niemal kilometr i z impetem uderzyła w taflę Czarnego Stawu. Większość grupy znalazła się na trasie lawiny, co miało tragiczne konsekwencje. Jedynie nauczyciel wraz z trzema uczniami znajdowali się wówczas powyżej miejsca, skąd oderwał się śnieg, co ocaliło im życie.

Ratownicy TOPR natychmiast ruszyli na miejsce zdarzenia. Akcją kierował naczelnik TOPR Jan Krzysztof, a w działaniach brał udział także Włodzimierz Cywiński. Wkrótce udało się odnaleźć jedną dziewczynę, która cudem przeżyła, oraz chłopca, którego reanimacja przyniosła efekty. Niestety, kolejne poszukiwania nie przynosiły już pozytywnych rezultatów.

Trudne warunki i dramatyczny finał

Lawina najprawdopodobniej wciągnęła część uczestników do lodowatej wody Czarnego Stawu, co utrudniło odnalezienie ciał. Pogoda pogarszała się z każdą godziną – deszcz zamienił się w intensywną śnieżycę, a narastające zagrożenie lawinowe zmusiło ratowników do zawieszenia akcji tego samego dnia. Poszukiwania wznowiono następnego ranka, jednak niesprzyjające warunki, problemy techniczne śmigłowca TOPR oraz niemożność prowadzenia działań pod wodą sprawiły, że akcję przerwano.

Ciała ofiar pozostawały pod śniegiem aż do wiosny, a ostatnich zaginionych, w tym drugiego opiekuna, odnaleziono dopiero w czerwcu.

Konsekwencje tragedii

Tragedia pod Rysami stała się ogromnym wstrząsem dla rodzin ofiar, środowiska szkolnego oraz społeczności górskiej. Nauczyciel odpowiedzialny za decyzję o wyruszeniu tego dnia na szlak został w 2006 roku skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata.

Wydarzenia te stały się także inspiracją dla twórców filmu „Cisza” z 2010 roku, który przybliżył dramatyczne okoliczności tamtej wyprawy szerszej publiczności.

Fot.: Pixabay

Podhale

Podhale - najnowsze informacje

Rozrywka