Przed nami starcie z dziesiątym najmniejszym Państwem na świecie, oraz piątym pod tym względem w Europie. Na Stadionie Narodowym zagramy dziś z Maltą.
Po niezwykłym widowisku, jakie sprawili nam piłkarze reprezentacji w piątek przeciwko Litwie, przychodzi pora na przetarcie z wyspiarzami z Morza Śródziemnego. Będzie to pierwszy taki mecz od 22 lat, oraz pierwszy od 44 lat starcie z Maltańczykami o punkty.
Mieszanka jak w reprezentacji Litwy
Hipotetycznie nie powinniśmy się bać. Mówimy o peryferiach poważnego futbolu. O kadrze, w której występują zawodnicy z półamatorskiej ligi maltańskiej, a uzupełniają ją Teddy Teuma z francuskiego Reims wyceniany na 4 miliony euro, piłkarz Stali Mielec Matthew Guillaumier oraz bramkarz, solidnego na skalę Europy Sheriffa Tiraspol Rashed Al-Tumi, który ma też korzenie libijskie.
Takie są największe gwiazdy naszych rywali. Ciekawostką jest także James Carragher, syn legendy Liverpoolu Jamiego, który ostatnio zadebiutował przeciwko Finlandii właśnie w barwach Malty.
- Zobacz też:

Problem jednak jest taki, że piątkowy mecz z Litwą bardziej zmartwił, niż wywołał optymizm, czy chociaż spokój. Z obozu reprezentacji słyszymy przekaz o tym, że czasem takie mecze trzeba przepchać. Tutaj zgodzić się można, z tym że jest jeden kłopot.
Jest delikatna różnica...
Z naszymi sąsiadami nie zagraliśmy dobrego meczu. To nie było tak, że Litwini dzielnie się bronili, a my mieliśmy pecha. Że w pierwszej połowie padło z 20 strzałów (przez cały mecz 24 w tym niecelne lub zablokowane), ale zawsze ktoś zamurował dostęp do bramki, albo golkiper gości uratował w ostatniej chwili. W tym leży problem, a nie, że skończyło się 1:0 po rykoszecie.
Jeśli przeciętni Litwini z piłkarzami grającymi w Górniku Łęczna, Pogoni Siedlce czy Radomiaku Radom stanowią problem, bo nikt nie walczy za bardzo z nimi o piłkę, to czemu Guillaumier ze Stali Mielec nie okaże się na tle naszej kadry nowym wcieleniem Paula Scholesa z jego najlepszych czasów?
Progres rywala?
Malta w ostatnim czasie zanotowała progres. Mianowicie zajęli drugie miejsce w Lidze Narodów na 3 możliwe w grupie. No ale jednak zajęli. Mogli być w końcu na ostatnim. Tym samym w przyszłym roku zagrają w barażach o Dywizję C z Luksemburgiem.
Co prawda już teraz na ten poziom już wskoczyło San Marino, ale to inna sprawa. Malta strzeliła dwa gole w ostatnich eliminacjach do Euro, a w kwalifikacjach na mundial w Katarze wygrali nawet mecz, a dokładnie 2:1 z Wyspami Owczymi.
Będąc już jednak nieco bardziej poważnym, miejmy nadzieję, że Biało-Czerwoni zagrają bardziej jak przeciwko Estonii gdy w barażach rozbili ich 5:1, niż z piątkowego meczu z Litwą. Z Maltą jak dotąd nie straciliśmy gola i oby się to w tych eliminacjach nie zmieniło.
Fot: Krystian Kwiecień / Głos24