czwartek, 27 marca 2025 12:52, aktualizacja 5 dni temu

"Czyjeś demony w głowie spowodowały szereg decyzji". Benedykt Polański o odejściu z MOK

Autor Krystian Kwiecień
"Czyjeś demony w głowie spowodowały szereg decyzji". Benedykt Polański o odejściu z MOK

— To jest tylko przykra dygresja, że świat polityki wkracza do kultury i to toczy się swoim torem - powiedział w obszernej rozmowie z nami prezes Związku Sądeczan, który przez wiele lat był dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury w Nowym Sączu.

Jeszcze w 2023 roku prezydent Miasta Nowy Sącz Ludomir Handzel przedłużył nominację Benedykta Polańskiego na kolejne 5 lat jeśli chodzi o sprawowanie stanowiska dyrektora MOK. Z kolei w Małej Galerii miał jeszcze działać do 2029 roku. Były długo falowe plany, które zaczęły się już w 2019 roku, bo właśnie wtedy Benedykt Polański został szefem Miejskiego Ośrodka Kultury.

W czwartek 14 listopada ubiegłego roku otrzymał on jednak informację o odwołaniu go z obu stanowisk. Od końca lutego 2025 został natomiast nowym prezesem stowarzyszenia Związek Sądeczan, a jego zastępczynią była zastępczyni prezydenta Handzla magdalena Majka.

Jakie ma plany w związku z nową rolą? Czy inicjatywy stowarzyszenia będą obowiązywały tylko Nowy Sącz? Czy zamierza współpracować z Urzędem Miasta w Nowym Sączu? O tym i wiele więcej w naszej rozmowie.

Czym właściwie jest Związek Sądeczan? Czym się zajmujecie?

Związek Sądeczan jest tworzony przez osoby ze ścisłego grona aktywistów społecznych i też urzędników miasta. Działał na rzecz rozwoju i promocji regionu w szerokim zakresie. Główną inicjatywą, która przyświecała wtedy uczestnikom pierwszego zebrania, była idea odnowienia ruin zamku w Nowym Sączu. Stąd też logotyp, które bardzo często przewijały się właśnie przez kwestie graficzne stowarzyszenia.

Jakie cele jako prezes Związku stawia sobie pan dla rozwoju tego stowarzyszenia?

Ideą jest kultywowanie tradycji i wspieranie nie tylko Nowego Sącza, ale i całej Sądecczyzny. Nie tylko turystycznych, ale i kulturowych, historycznych, krajobrazowych, ponieważ uważamy, że to jest świetny zakątek Polski. Ma swoją niesamowitą historię, bardzo bogate walory przyrodnicze, które cały czas nie tylko odkrywają wszyscy inni mieszkańcy Polski, ale my sami. Czasami zdumiewamy się w jak ciekawym miejscu przyszło nam żyć.

Będziemy rozbudowywać program również o pewne społeczne inicjatywy. Jednym z nich było prowadzone przez kilkanaście lat Ziarnko-Gorczycy, czyli plebiscyt dla ludzi, którzy działają na niwie filantropijnej i społecznej. W tym roku może się uda zrobić kolejną edycję, na co z resztą liczymy. Rozmowy z Urzędem Marszałkowskim i wicemarszałkiem Witoldem Kozłowskim były prowadzone i mamy nadzieję, że to się skończy współpracą.

Liczymy na pozyskanie pewnych środków z Urzędu Marszałkowskiego na tą szczytną inicjatywę. Ponad 20 lat temu powstała też piękna inicjatywa, która była troszkę rozwinięciem myśli idei Jerzego Waldorfa na Powązkach w Warszawie, czyli chrońmy sądeckie nekropolie. Mamy bardzo piękne i bogate obiekty architektoniczne na naszych cmentarzach i co roku odnawiamy, restaurujemy kilka z nich. Dodatkowo mamy nadzieję być głosem społecznym pewnych inicjatyw gospodarczych. Oczywiście w takim rozumieniu samorządowej polityki, bo polityka Wielkiego Świata nas nie interesuje. Interesuje nas głównie to, co się dzieje u nas.

Chcemy być też takim troszeczkę zwierciadłem, w którym odbijają się oczekiwania tych wszystkich, którzy na co dzień nie mogą wyrazić swojego zdania, a poprzez Związek Sądeczan, poprzez możliwość komunikacji z nami, możemy być mediatorem pomiędzy władzą, a społeczeństwem i taki cel nam przyświeca.

Przez lata był pan dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury. Z tego stanowiska został Pan odwołany, ale zastanawiam się, czy jest jakiś związek w prowadzeniu nomen  omen Związkiem Sądeczan oraz właśnie Ośrodka Kultury?

To jest tylko przykra dygresja, że świat polityki wkracza do kultury i to toczy się swoim torem. Ja jestem w procesie oczyszczania swojego imienia z zarzutów, które zostały postawione, więc myślę, że to wkrótce ujrzy światło dzienne. Natomiast praca w samorządzie dała mi dość szerokie pojęcie i otworzyła oczy na wiele problemów. Przede wszystkim potrzeb, bo tu nie mówimy tylko o potrzebach i wyłącznie kulturalnych. Nie zniżajmy się tylko do tego poziomu chleba i igrzysk, bo to nie tylko o to chodzi.

Uzyskałem wiedzę na temat potrzeb, a po drugie ujrzałem też niesamowitą możliwość i potencjał tego miasta, który według mnie i według wielu osób, które są zrzeszone, nie jest do końca wykorzystywany dla dobra nie tylko rozwoju gospodarczego, ale także poprawy lepszego życia w mieście.

Miałem wrażenie, zresztą nie tylko ja jeden, że jesteśmy taką troszeczkę odizolowaną wyspą jako Nowy Sącz. Ta relacja pomiędzy gminami ościennymi, które przecież zamieszkują nasi bliscy, znajomi, rodzina, gdzie przebiega granica Starego czy Nowego Sącza, gminy Chełmiec itd. tak naprawdę to wszystko koncentruje się we wspólnych potrzebach, wspólnym życiu.

Mamy nieodparte wrażenie, że te relacje nie do końca są prawidłowe i powinniśmy myśleć o Sądecczyźnie w dużo większym i szerszym aspekcie gospodarczym, kulturalnym, historycznym, i etnograficznym. Mamy przepiękną historię i ta etnografia tutaj to naprawdę jest niewyczerpane źródło inspiracji.

To jest jedna kwestia. Druga jest taka, że miasto Nowy Sącz infrastrukturalnie też jest połączone z ościennymi gminami i myślę, że jeżeli będzie się dobrze żyć mieszkańcom ościennych gmin, to również bezpośrednio przełoży się to na komfort życia i aspekty ekonomiczne mieszkańców Nowego Sącza. Musimy myśleć o synergii i robić politykę samorządową bardziej makroregionalną niż wyizolowaną politykę miasta Nowego Sącza. Myślę, że to też jest cel ideowy, który w nowy statut, który zresztą się tworzy, wpisaliśmy bardzo mocno .

Odwołana ze swojego stanowiska została także Magdalena Majka, która była drugą zastępczynią prezydenta Handzla, a teraz została pańską zastępczynią w Związku Sądeczan. Jestem ciekaw, kto wpadł na pomysł, żeby połączyć siły i wspólnie działać właśnie w Związku.

Czyjeś demony w głowie spowodowały szereg decyzji kadrowych. Oczywiście pamiętajmy o tym, że każdy pracodawca,  prezydent ma prawo powoływać i odwoływać współpracowników jak mu się tylko żywnie podoba i nie można mieć o to do niego żadnej pretensji. Ani ja nie mam pretensji, ani pani prezydent Magdalena Majka.

Natomiast za każdą taką decyzją stoi też również pewnego rodzaju odpowiedzialność społeczna. Ocena tych decyzji będzie zweryfikowana przy wyborach demokratycznych. Pani prezydent Magdalena Majka otrzymała tą kulturę po tym, jak przede mną pięciu dyrektorów nie mogło sobie przez 2,5 roku poradzić z prowadzeniem tej działalności w obu tych ośrodkach, czyli w Miejskim Ośrodku Kultury i na Sądeckiej Małej Galerii.

Próbowano różnych pomysłów, a jednak to było 2,5 roku stagnacji. W momencie pojawienia się mojej osoby, pani prezydent Magdalena Majka dostała bezpośrednie zwierzchnictwo nad kulturą. Efekty tej naszej współpracy, nierzadko bardzo trudnej w opiniach na temat wizji, była bardzo efektywna. Według mnie w późniejszym czasie również efektownej można było obserwować, korzystali z tego mieszkańcy nie tylko Nowego Sącza, ale i kraju. To był taki tandem, który dość dobrze funkcjonował. Pan prezydent ocenił to negatywnie i stąd też takie decyzje. Ale tak jak mówię, my nie rościmy sobie pretensji do decyzji.

Natomiast forma rozwiązania umowy o pracę, zwłaszcza w przypadku moim pozostawia wiele do życzenia. Można się rozstawać, ale trzeba zachować pewnego rodzaju klasę i tak naprawdę argumentację, która jest oparta na faktach, a nie na wydumanych zarzutach. To, że my dalej współpracujemy to jest efekt stricte ludzki, ponieważ takie same idee, cele oraz rodzaj postrzegania kultury i Sądecczyzny i tego, co się wokół dzieje mamy razem z panią prezydent Magdaleną Majką. Nie do końca zgadzamy się, muszę to bardzo mocno podkreślić, z tym, że kultura, rozrywka ma służyć do nachalnej promocji politycznej. Kultura ma stanowić wentyl bezpieczeństwa i oddech dla mieszkańców, nie tylko mieszkańców Nowego Sącza, czy Sądecczyzny, ale tak jak mówiłem wcześniej kraju.

Związek Sądeczan działa jako stowarzyszenie. W jaki sposób jest finansowany?

Jak każde stowarzyszenie. Nie jesteśmy w żaden sposób uprzywilejowani. Natomiast myślę, że z racji nawet składu osobowego będziemy bardziej pod obstrzałem decyzji negatywnych miasta, ale oczywiście nie przez tą samą sprawę, być może kiedyś ktoś zrozumie, że współpraca buduje bardziej niż antagonizmy i być może uda się nawiązać współpracę.

Przez lat kilkadziesiąt było to w Związku Sądeczan propagowane i kultywowane. Przypominamy sobie lata poprzednie, gdzie Urząd Miasta bardzo silnie wspierał działalność Związku Sądeczan. To były lata świetności stowarzyszenia.

W tej chwili będziemy finansowani ze składek. Mamy nadzieję pozyskiwać środki z projektów. Jest parę możliwości. Takich stowarzyszeń jak Związek Sądeczan jest około 200 na różnym etapie i działających z różną dynamiką. Możemy też prowadzić działalność gospodarczą, więc to też są środki, które możemy pozyskiwać. Nie jest łatwo, ale tak naprawdę jeżeli idea jest tego warta, to myślę, że i środki, i ludzie, którzy zechcą to wesprzeć również się znajdą.

Właśnie wspomniał Pan już w naszej rozmowie, że to jest Związek Sądeczan, nie Nowosądeczan. Rozumiem, że inne miasta i inne gminy ościenne mogą liczyć na Państwa inicjatywy? Czy właśnie z ich strony był już kontakt albo czy Państwo kontaktowali się w tej sprawie, bo widzą jakieś pole do działania?

Mamy wiele rozmów na terenie gminy o różne formy współpracy. Wolę najpierw coś zrobić i później mówić o efektach tej pracy niż o wielkich planach, bo to zwykle pali na panewce. To wynika troszeczkę też z mojego charakteru.

Wiele osób widząc, że odradza się inicjatywa Związku Sądeczan, deklaruje swoją pomoc. Ja też przypominam, to jest coś, co jest bliskie naszemu sercu. Mamy sygnały z zagranicy, od osób, które wyjechały, związały swoje życie przynajmniej okresowo zawodowe, czy rodzinne w innym kraju i mając zawsze w sercu tą nostalgię za powrotem, sugerują, że oni chętnie by wrócili do Nowego Sącz. Chcieliby przyjechać do naprawdę fajnego miejsca, fajniejszego niż było ono, gdy je opuszczali.

Tutaj naprawdę odzywają się od nas ludzie z Polonii amerykańskich, australijskich, z Europy, z każdego właściwego zakątku. Jest to niesamowicie miłe, że ktoś obserwuje gdzieś na antypodach, że w Nowym Sączu powstaje inicjatywa Związek Sądeczan, która chce wspierać i działać na rzecz lepszego miejsca do funkcjonowania.

Ja jestem lokalnym patriotą. Historia mojej rodziny to jest historia Pienin, Beskidu Sądeckiego, partyzantki Armii Krajowej i przez wzgląd na tą historię jest mi ten region szczególnie bliski. Chciałbym, żeby każdy mógł się z nim zapoznać. Myślę, że większość z tych, którzy teraz działają ze mną w Nowym Sączu ma podobne, dość emocjonalne, ale też i racjonalne poglądy na to, w którym kierunku powinien zmierzać Sącz i Nowosądecczyzna.

Rozumiem, że na razie nie było kontaktu z kolei ze strony Urzędu Miasta, ale że Pan takiej współpracy nie wyklucza?

Ja całkowicie nie wykluczam. Cały czas wypuszczam w eter i w przestrzeń informacje o tym, że my bardzo chętnie nawiążemy współpracę. Zresztą będziemy pisać wnioski w sposób uporczywy, więc zobaczymy, który to wniosek w końcu znajdzie jakiś oddźwięk i rezonans w sercu naszych władz. Cały czas wierzymy w człowieka, że gdzieś ten rozsądek się jeszcze kołacze i że jeżeli jest słuszna inicjatywa, to należy zostawić osobiste animozje i wspierać coś, co służy większemu dobru.

Jestem ciekaw, czy już ktoś się zgłaszał, by dołączyć do Związku Sądeczan? W jaki sposób może to zrobić?

Za moment Związek Sądeczan zacznie się kręcić w postaci strony internetowej, na której będzie kwestionariusz zgłoszenia do przystąpienia do Związku. Mamy taki system, że zgodnie oczywiście z statutem o przyjęciu do Związku Sądeczan decyduje zarząd. Natomiast oczywiście każda deklaracja jest rozpatrywana indywidualnie.

Chcemy mieć ludzi, którzy rzeczywiście chcą działać i nie interesują nas martwe dusze i ta przynależność tylko po to, żeby się afiliować ze Związkiem Sądeczan. Chcemy mieć treściwe i bardzo aktywne, dynamiczne grono. Od razu też w świat wysyłamy przekaz, że jesteśmy apolityczni. Chcemy mieć grupę kompetencyjną, to znaczy osób, które są pasjonatami zawodowo, związani z jakimś obszarem.

Nie ma znaczenia dla nas przynależność partyjna. Czy podpisywali deklarację z PiS-em, z Platformą, z jakąkolwiek inną grupą. My działajmy na niwie samorządu, będziemy raczej gospodarzami swojego miejsca i tak jak się to mówi, pilnujmy swojego obejścia. Dlatego też apeluję, jeżeli masz ciekawy pomysł, masz wizję, chcesz z nami współdziałać, zapraszamy do współpracy, bo każde ręce się przydadzą.

Fot: Mateusz Łysik / Głos24

Nowy Sącz

Nowy Sącz - najnowsze informacje

Rozrywka

Używamy informacji zapisanych za pomocą plików cookies w celu zapewnienia maksymalnej wygody w korzystaniu z naszego serwisu. Polityka Prywatności i warunki korzystania z serwisu