wtorek, 26 grudnia 2023 07:00, aktualizacja rok temu

Kochał święta, dziś ich nienawidzi. Wszystko przez jedną grudniową noc

Autor Katarzyna Jamróz
Kochał święta, dziś ich nienawidzi. Wszystko przez jedną grudniową noc

– Nie pamiętam tamtych świąt. Byłem na silnych lekach uspokajających, większość czasu po prostu przespałem. Mimo że minęło już 5 lat, wciąż nienawidzę świąt. To wszystko gdzieś we nie umarło – mówi 32-latek, którego życie zostało wywrócone do góry nogami tuż przed samą Wigilią.

Damian odkąd pamięta uwielbiał Święta Bożego Narodzenia. Mimo że sam nie był przesadnie religijny, to jego mama i babcia starały się robić wszystko, by ten szczególny czas w roku był pełen radości i miłości. – Nie pamiętam sytuacji, w której nie byłoby całej naszej rodziny przy świątecznym stole. Jak byłem dzieckiem, to Wigilię zawsze spędzaliśmy u babci. Myślę że spokojnie było nas łącznie około 30 osób. Mamy naprawdę liczną rodzinę. Pamiętam jak mama i ciocie krzątały się w kuchni, przygotowując posiłki, a w tym czasie ja wraz z kuzynami ubieraliśmy choinkę i wypatrywaliśmy na niebie pierwszej gwiazdki. Rozumiem, że mogą być osoby, które uważają ten miesiąc za najbardziej sztuczny w roku, jednak w przypadku mojej rodziny ta atmosfera była naprawdę niesamowita – wspomina 32-latek.

To miały być ich najpiękniejsze święta

Z Magdą, którą poznał w 2015 r., ożenił się po 3 latach związku. Jak sam mówi, oboje mieli niezłego bzika na punkcie świąt. – Jeszcze będąc parą, jeździliśmy ze znajomymi za granicę odwiedzać świąteczne jarmarki po to, by próbować tamtejszych specjałów. Magda uwielbiała prowadzić samochód i słuchać w radiu świątecznych utworów. Nasze mieszkanie już pod koniec listopada było przystrojone świątecznymi dodatkami. Odpowiadało mi to. Wiedziałem, że sprawia jej to ogromną frajdę, tym bardziej, gdy wracała z pracy po ciężkim dniu. Szykowała nam wtedy jakiś rozgrzewający napój, na stoliku kładła przekąski i wspólnie spędzaliśmy czas – mówi mężczyzna, na którego twarzy maluje się po chwili delikatny uśmiech. – Nie mogłem doczekać się dnia, w którym mieliśmy usiąść do wigilijnego stołu już jako rodzina, oboje marzyliśmy o tym momencie. To miały być nasze najpiękniejsze święta – dodaje 32-latek. Los miał jednak dla tej dwójki zupełnie inne plany.

Zawsze odpisywała

Na kilka dni przed Wigilią w pracy kobiety zaplanowano świąteczne spotkanie. Gdy Magda szykowała się do wyjścia, jej mąż poprosił ją o to, by ta dała mu znać, jak tylko wydarzenie dobiegnie końca. – Z własnego doświadczenia wiem, że takie imprezy kończą się późno, tym bardziej, że był to piątek. Nie chciałem, by wracała sama po nocy. Uważałem, że moim obowiązkiem jest zadbanie o jej bezpieczeństwo. Oczywiście, mogła wrócić taksówką, ale wolałem ją osobiście przywieźć do domu. Zresztą Magda też wolała, gdy to ja po nią przyjeżdżałem. Byłem gotów nawet odwieźć jej koleżanki, nie stanowiło to dla mnie problemu. Kilka dodatkowych kilometrów w tę czy w tamtą, co za problem – opowiada mężczyzna i dodaje: – Około 1.00 w nocy napisałem sms-a do Magdy z pytaniem, czy wszystko u niej w porządku. Ku mojemu zaskoczeniu nie odpisała. Pół godziny później postanowiłem ponowić wiadomość, podobnie było po godzinie, po dwóch, aż w końcu zacząłem do niej dzwonić. Jej telefon był wyłączony. Przerażała mnie ta cisza. Sprawdziłem wówczas, że na komunikatorze ostatni raz dostępna była około godziny 20:00. To nie było do niej podobne. Magda zawsze odpisywała.

Wewnętrzny niepokój

Tamtej nocy Damian ani na chwilę nie zmrużył oka. Z niepokojem obserwował przesuwające się wskazówki zegara. Patrzył na telefon z nadzieją, że na ekranie po chwili pojawi się wiadomość od jego żony. – Około 8:00 rano usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Od razu poszedłem do przedpokoju. W drzwiach stanęła Magda, która schylała się, by zdjąć buty. Zapytałem wtedy, czy wszystko w porządku. Nawet zażartowałem, że chyba dobrze się bawiła, bo wygląda na to, że impreza się przedłużyła. Nie dochodziło do mnie, że mogło być przecież inaczej. Gdy tylko podniosła twarz i spojrzała na mnie zapłakanymi oczami, zrozumiałem, że tamtej nocy wydarzyło się coś naprawdę złego. Do końca łudziłem się, że ten czas spędziła z koleżankami. Magda po chwili przetarła swoje rozmazane od tuszu do rzęs powieki i wybełkotała: “Przepraszam, ja naprawdę nie chciałam, to nie byłam ja” – wzdycha.

Podczas rozmowy, która przerodziła się w kłótnię, wyszło na jaw, że tamtej nocy jego żona dopuściła się zdrady. – W tamtej chwili pękło mi serce. Gdy ja nie spałem i zamartwiałem się co się stało, ta bawiła się w najlepsze i to z naszym wspólnym znajomym, który kilka miesięcy wcześniej był gościem na naszym weselu. Dowiedziałem się wtedy, że gdyby wcześniej wiedziała, że mu się podoba, nigdy nie dopuściłaby do naszego ślubu. Magda do maleńkiej walizki spakowała kilka swoich rzeczy, wyszła z naszego domu, a po miesiącu wysłała mi pozew rozwodowy. Nie mogłem uwierzyć w to, co się wydarzyło – dodaje mężczyzna.

Najtrudniejszy czas w roku

32-latek, jak sam mówi, nie pamięta tamtych świąt. Czas, który od zawsze kojarzył mu się z ciepłem i miłością, niespodziewanie stał się dla niego miejscem bólu i rozczarowania. – Nie pamiętam tamtych świąt. Byłem na silnych lekach uspokajających, większość czasu po prostu przespałem. Mimo że minęło 5 lat, wciąż nienawidzę świąt. To wszystko gdzieś we nie umarło. Z tego, co wiem, moja była żona wraz ze swoim partnerem wychowują dwójkę dzieci. Nie życzę im źle, chcę wierzyć w to, że są szczęśliwi – dodaje mężczyzna.

Damian, chociaż regularnie uczęszcza na terapię, uważa, że święta, które niegdyś kochał, teraz są dla niego jedynie bolesnym przypomnieniem o straconej miłości i zaufaniu. Świadomie unika świątecznych dekoracji i piosenek, które przypominają mu o najtrudniejszym momencie jego życia.



Małopolska - najnowsze informacje

Rozrywka