W połowie lipca Zarząd Transportu Publicznego przygotował projekt podwyżek cen biletów w Krakowie. Zmiany są duże. Posidacze Karty Krakowskiej zamist ok. 70 musieliby za bilet miesieczny zapłacić prawie 100 zł. Najwięcej kontrowersji wywołała propozycja likwidacji biletów 20-minutowych i wprowadzenie 10-minutowych. O tym dlaczego, czy i kiedy mogą zostać wprowadzone podwyżki rozmawiamy z Sebastianem Kowalem z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie.
100 milionów brakuje w Krakowie w budżecie na komunikację miejską. To skutek spowodowanego epidemią ograniczenia przemieszczania się mieszkańców. Zarząd Transportu Publicznego zaproponował duże podwyżki i nowe bilety. W połowie lipca Zarząd Transportu Publicznego przedłożył radnym propozycję podwyżek. Zmiany dotyczą nowego podziału na strefy. Zmienić się mają też ceny biletów jednorazowych i czasowych oraz biletów miesięcznych. Za bilet dla posiadacza Karty Krakowskiej trzeba będzie zapłać 96 zł, zamiast 69 zł - jak jest obecnie. Bez Karty Krakowskiej cena biletu miesięcznego na wszystkie linie wyniosłaby 128 zł. Zlikwidowane mają też zostać bilety okresowe na jedną i dwie linie.
Najwięcej kontrowersji wywołała propozycja likwidacji biletów 20-minutowych i wprowadzenie 10-minutowych. W Krakowie wydaje się to nierealne, aby dojechać gdzieś w 10 minut, bo na przykład na Podgórzu nawet tramwaje stoją w korkach.
- Bilety 10-minutowe to bilety dla osób, które chcą przejechać jakiś krótki odcinek np. z centrum na Miodową czy na Św. Wawrzyńca. Dla mieszkańców, którzy dzień w dzień korzystają z komunikacji miejskiej są bilety miesięczne, bo to im się bardziej opłaca. Oni nie będą kupować tych biletów – mówi Sebastian Kowal Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie. – To bilety głównie dla turystów, którzy będą chcieli pojechać z Rynku na Kazimierz.
Jeśli chodzi o podwyżki, jak wyjaśnia, radni otrzymali tylko propozycję, która obecnie jest w trakcie uzgodnień. – Zasada jest taka, że utrzymanie komunikacji zbiorowej w 50% pokrywane jest przez budżet miasta, a w połowie przez wpływy ze sprzedaży biletów. Z wpływów, które drastycznie spadły z powodu epidemii, nie będziemy w stanie utrzymać takiej częstotliwości kursowania pojazdów jak dotychczas. W związku z tym byliśmy zmuszeni do zmiany taryfy biletowej – mówi Kowal.
Wysokość podwyżek wyszła z przeprowadzonych przez ZTP kalkulacji. – Wiemy, że to tylko propozycja i liczymy się z tym, że nie zostanie w stu procentach pozytywnie przyjęta. Widzimy pole, gdzie można jakieś kwoty zmienić. Możliwe, że uda się jeszcze z jakichś innych działów przenieść część finansów na bieżące utrzymanie komunikacji - dodaje. – Transport zbiorowy to żywy organizm. Nie możemy sobie na początku roku wszystkiego ustalić. Każdego dnia przychodzą nowe wnioski od mieszkańców, aby wzmocnić daną linię, albo by zrobić nowe połączenie. Musimy to analizować i jeżeli propozycja jest zasadna taką zmianę wprowadzić – tłumaczy. – Skądś trzeba na to pieniądze wziąć.
Oszczędności czy koniec promocji na bilety?
ZTP wprowadzał oszczędności na komunikacji już od początku roku. Jednym z pomysłów było uruchomienie tzw. wtyczek, czyli linii wspomagających, które zwiększają częstotliwość kursowania pojazdów od przystanków, na których jest większa liczba pasażerów. – Analizowaliśmy każdą linię i staraliśmy się dopasować tak, aby mieszkańcy nie czuli się zaniedbani – wyjaśnia przedstawiciel ZPT.
Skąd taka propozycja podwyżek? To nie tylko braki w budżecie. Okazuje się, że ZTP chce wzorować się na innych miastach w wysokości cen biletów. – My po prostu urealniliśmy opłaty za abonament miesięczny korzystania z komunikacji miejskiej – mówi Sebastian Kowal. – Dla niektórych to może być drastyczna podwyżka, ale proszę popatrzeć na inne miasta. Tam jest to urealnione. Nas jako miasta, które ma na zaawansowanym poziomie komunikację miejską, nie stać już na promocję, w postaci biletu za 69 złotych. Tą promocyjną ceną chcieliśmy zachęcić mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej.
Można się zastanawiać czy podwyżka cen biletów nie wpłynie na jeszcze większe ograniczenie podróżujących komunikacją miejską. Z powodu epidemii już teraz duża część krakowian przesiadła się na rowery, czy woli do pracy podjechać własnym autem. – Osoby, które przesiadły się na rowery faktycznie docenią ten środek transportu i przy nim zostaną – przyznaje Kowal – ale osoby, które przesiadły się na samochody, wydaje mi się, nie zostaną przy nich docelowo. Jeżeli w październiku część osób wróci do prac i na uczelnie po prostu będą stać w korkach.
Kiedy podwyżki wejdą w życie?
Proponowana podwyżka wywołała duże kontrowersje u wielu radnych, którzy obecnie konsultują propozycje z mieszkańcami, a prezydent Krakowa Jacek Majchrowski zapowiedział już, że nie wejdzie ona pod obrady na zaplanowanej na 26 sierpnia najbliższej Radzie Miasta Krakowa.
– My planowaliśmy wprowadzić zmiany jak najszybciej pod obrady Rady Miasta Krakowa. Z tego co mi wiadomo, radni zgłosili, że będą konsultować taryfę z mieszkańcami. W związku z tym będziemy chcieli najpierw zakończyć rozmowy z radnymi, a następnie złożyć to na sesję. Dla Zarządu Transportu Publicznego najlepszy byłoby jak najszybszy termin. Wszystko zależy jednak od tego, kiedy radni wyrażą zgodę, aby w ogóle propozycja zmian trafiła pod obrady – dodaje Sławomir Kowal.
O komentarz do proponowanych przez ZTP podwyżek poprosiliśmy wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa, radnego Rafała Komarewicza, który również jest członkiem zespołu zadaniowego ds. przeciwdziałania skutkom epidemii Covid-19.
− Dyrektor ZTP chce wprowadzić takie bilety, a jego szef nie chce – twierdzi wiceprzewodniczący rady Miasta Krakowa. – Do momentu, kiedy nie zostaną pokazane jedne i drugie wyliczenia ciężko jest rozmawiać o jakichś scenariuszach. Wydaje się, że jakieś zmiany w cenach biletów muszą być, natomiast jakie one będą teraz nie umiem powiedzieć. Jestem za jak najniższymi podwyżkami, a najlepiej, żeby ich w ogóle nie było. A jeśli mają już być, muszą być dobrze uargumentowane i przedstawione mieszkańcom naszego miasta. Wydaje się, że decyzje mogą zapaść w październiku, a do tego czasu czekamy na wyjaśnienia ze strony urzędników pana prezydenta – dodaje.
Więcej o proponowanych cenach biletów tu:
