W Nowym Sączu powstało wyjątkowe miejsce zwane "Przytuliskiem dla Książek". – Decyzja zapadła, gdy dowiedziałem się, że z domu znanego sądeckiego bibliofila zdesperowana rodzina wywiozła ponad dwie tony zbiorów do skupu makulatury i na śmieci. Serce mnie tak wtedy zabolało, że przekazałem niedługo potem w sieci informację, że służymy miejscem dla wszystkich, którzy chcą lub muszą zlikwidować swoje domowe księgozbiory. U nas w szkole te zawadzające lub zbyteczne książki znajdą swoją godną starość – mówi w rozmowie z Głosem24 dyrektor Zespołu Szkół Akademickich im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu.
Pomysł, by ocalić stare książki przed wyrzuceniem i ofiarować im drugie życie w murach Zespołu Szkół Akademickich im. Króla Bolesława Chrobrego, okazał się strzałem w dziesiątkę! Jego autorem jest Bogusław Kołcz - nauczyciel z powołania, profesor oświaty (tytuł uzyskał w 2008 roku), autor kilkuset publikacji m.in. z zakresu literatury, pedagogiki i historii Nowego Sącza, współautor podręczników szkolnych oraz dyrektor wspomnianej placówki.
O jego pomyśle mówią nie tylko mieszkańcy Sądecczyzny. Zachwyca się nim już niemal cała Polska. Nic dziwnego, że w tym roku Bogusław Kołcz powalczy w XI edycji konkursu o Nagrodę im. ks. prof. Bolesława Kumora.
W rozmowie z Głosem24 dyrektor Zespołu Szkół Akademickich im. Króla Bolesława Chrobrego opowiada m.in. o tym, jak zrodził się pomysł założenia przytuliska, o którym mówi już cała Polska.
Jak zrodził się pana pomysł na ratowanie książek przed zniszczeniem?
– Jako polonista i bibliofil stawałem od lat przed smutnym faktem zanikającego zainteresowania książkami i czytelnictwem wśród uczniów, stykałem się także z częstymi pytaniami rodziców i przyjaciół szkoły, czy chcę przyjąć w darze do szkolnej biblioteki niepotrzebny już z różnych względów księgozbiór z domowych rodzinnych kolekcji. Książki, na które już nie starczało miejsca w domach, przynosili lub przywozili do szkoły także nauczyciele. Wiedzieli, że mogą się one przydać ambitnym i zainteresowanym uczniom w szkole. Wielokrotnie słyszałem również, że starsi ludzie chcą przekazać swoje księgozbiory w tak zwane “dobre ręce”, ale okazuje się, że biblioteki miejskie są przepełnione, a antykwariaty z podobnych względów są bardzo wybredne, bądź nie są zainteresowane sporymi zakupami. Decyzja zapadła, gdy dowiedziałem się, że z domu znanego sądeckiego bibliofila zdesperowana rodzina wywiozła ponad dwie tony zbiorów do skupu makulatury i na śmieci. Serce mnie tak wtedy zabolało, że przekazałem niedługo potem w sieci informację, że służymy miejscem dla wszystkich, którzy chcą lub muszą zlikwidować swoje domowe księgozbiory. U nas w szkole te zawadzające lub zbyteczne książki znajdą swoją godną starość. Tak, jak stale przygarniamy bezdomne zwierzęta do schronisk, tak postanowiłem stworzyć coś podobnego dla kochanych przeze mnie zawodowo i prywatnie książek. Trafiłem także na ciepłe słowo “Przytulisko”. Obecny od wielu lat na korytarzach i bibliotece szkolnej w naszej szkole – Zespole Szkół Akademickich im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu – wiersz Czesława Miłosza, “Ale książki” z 1986 roku, w którym znany poeta wyraża wiarę, że nawet, gdy jego już nie będzie, książki pozostaną na półkach, otrzymał szansę trwałej aktualności.
Myślę, że autorowi powieści “Cień wiatru” bardzo spodobałby się pana pomysł.
– U źródeł “Przytuliska dla Książek” w naszej szkole stała nie tylko pamięć o tym, aby uchronić książki przed zapomnieniem i smutnym losem na “Cmentarzysku”, jak to widział przewidująco Zafon, ale również wizja palonej i ratowanej Biblioteki z powieści “Imię róży” Umberto Eco. Przypominam często swoim uczniom scenę, gdy Wilhelm z Baskerville ratuje z płonącego klasztoru nie tylko własne życie, ale także tyle bezcennych ksiąg, ile zdołał unieść. Pokazuję swoim uczniom również takie kilkusetletnie nadpalone książki. Oddziałuję na ich wyobraźnię, prezentując wiekowe egzemplarze.
W jaki sposób trafiają do państwa kolejne książki?
– Na mój apel odpowiedzieli rodzice, uczniowie, nauczyciele, przyjaciele szkoły. Ideę znajdowania miejsca dla niepotrzebnych książek w szkole, czyli w najlepszym dla nich miejscu, szybko podchwycili i popularyzowali codziennie w mediach dziennikarze, więc do szkoły zaczęły trafiać liczne dary, mniej i bardziej stare książki. Ich ofiarodawcy mają na miejscu okazję przekonać się, gdzie i jak ich dary zostaną wykorzystane. Otrzymują także pamiątkę z wizyty w “Przytulisku”. Codziennie informujemy w sieci, na fotografiach ze szkoły i z zajęć z uczniami, również o kolejnych książkach, które otrzymujemy i gromadzimy, a nasi przyjaciele widzą, jak ich książki żyją w rękach zainteresowanych nimi młodych uczniów.
Czy jest pan w stanie oszacować, ile książek liczy uratowany zbiór?
– Zbiór ofiarowany do naszego “Przytuliska dla Książek” zwiększa się z dnia na dzień. Aktualnie liczy już blisko tysiąc pozycji. Znajdują one swoje miejsce w antycznej biblioteczce w szkolnej “Sali Tradycji”, w regałach w szkolnych salach muzealnych, w obszernych pomieszczeniach sekretariatu i gabinetu dyrektora, do których najczęściej przychodzą ofiarodawcy i w których zapoznają się z ostatnimi nabytkami odwiedzający je uczniowie i goście. Od kilku lat półka z książkami, które można wziąć do czytania lub zostawić w zamian inne, funkcjonuje w naszej szkole także w dostępnym dla każdego chętnego ucznia lub rodzica miejscu na korytarzu. Mamy sporo miejsca na książki z “Przytuliska” w salach lekcyjnych.
Co znajdziemy wśród ocalonych książek?
– Z prawdziwą radością i satysfakcją zauważam, że do naszego “Przytuliska dla Książek” trafiają nie tylko zbędne egzemplarze, ale również przechowywane rodzinne bibliofilskie skarby. Miłośnicy książek przekonują się, że istotnie znaleźli swoim cennym zbiorom najlepsze i godne zaufania miejsce. Jak marzył Czesław Miłosz, po latach, gdy z książek wydzierano karty lub palono na stosach, przyszedł czas, gdy będą “pieszczone” i “dotykane” – i kiedyś żyć na nowo zaczną. Otrzymaliśmy już książki wydane w latach międzywojennych, piękne kolekcje klasyki polskiej i obcej literatury, kolorowe edycje utworów Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Sienkiewicza, Żeromskiego, Prusa, Hugo, Goethego, Dickensa, stare książki w języku niemieckim, francuskim, angielskim, książki religijne po łacinie. Niektóre starodruki mają po dwieście i trzysta lat, najstarszy egzemplarz w chwili obecnej to oprawny w pergamin starodruk z 1617 roku, “Żywoty sławnych mężów” Plutarcha w języku francuskim.
A jeśli ktoś chciałby oddać w państwa ręce swoje zbiory, jak może się z państwem skontaktować?
– Codziennie kontaktują się z nami ofiarodawcy, gratulując inicjatywy w mediach społecznościowych, na profilu i stronie szkoły. Można dzwonić i przyjechać do naszej szkoły – Zespołu Szkół Akademickich im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu, ul. Jagiellońska 63, tel. 18 4423106. Możemy również pomóc w transporcie i odbiorze książek, umawiając się z ich właścicielem.
Uratowane książki nie tylko zdobią szkolne regały. Wykorzystuje je pan także do prowadzenia zajęć z biblioterapii.
– Książki z założenia otrzymują drugie życie. Nie mają być zamknięte. Uratowaliśmy je przed śmiercią na śmietniku, przed zniszczeniem w przemielarniach papieru, więc mogą trafić bezpośrednio w ręce zainteresowanych uczniów i nie są przed nimi chronione. Biblioterapia jest moim polonistycznym autorskim pomysłem, w którym przekazuję ocalone przez nas księgi goszczącym na moich zajęciach lub spotkaniu dzieciom oraz młodzieży i staram się ich zainteresować tym egzemplarzem, jak odnalezionym z wykopalisk artefaktem. Uczeń dosłownie dotyka i pieści, czerpie przyjemność z kontaktu z trzystuletnim i starszym, trzymanym na ogół gdzie indziej za muzealną szybą, egzemplarzem, czuje gładkość wygłaskanej dłońmi swoich poprzedników skóry na okładce, potem odtwarza losy tego egzemplarza na przestrzeni dziejów, ogląda strukturę papieru, rodzaj oprawy, ślady użytkowania, notatki i autografy właścicieli. Potem wnika w treść, autora, ocenia jakość edycji. Prezentowane uczniom egzemplarze otwierane są przez nich jak drzwi do skarbca lub tajemniczego sezamu. Radość młodych i dziecięcych czytelników budzi odczytywanie daty powstania starodruków, roku po łacinie, wzajemne tłumaczenie tytułu i treści w znanych uczniom w różnym stopniu językach obcych, przypominanie sobie z nauki wydarzeń historycznych, które dana księga musiała przetrzymać, czytanie utworów literackich w dawnej polszczyźnie, oglądanie starych ilustracji. Na oprawianych posiadanym przez introligatora papierem z innych woluminów brzegach kilku ksiąg uczniowie mogą na przykład dowiedzieć się, jak doszło do odnalezienia pasków “Kazań świętokrzyskich” przez prof. Aleksandra Brucknera w 1890 roku.
Jak uczniowie i pracownicy szkoły zaangażowali się w projekt ratowania książek?
– Projekt “Przytuliska dla Książek” spotkał się z ogromnym zainteresowaniem mediów, także głównych programów Telewizji Polskiej i kilkunastu programów radiowych, więc w naturalny sposób zwiększa się jego zainteresowanie w środowisku lokalnym i wśród społeczności szkolnej. Szkolne sale muzealne i historyczne, takie jak Izba Lwowska im. Doktora Jerzego Masiora, Sala tradycji im. Jerzego Leśniaka, Sala filmowa, Mała galeria są wzbogacane również na co dzień przez uczniów i nauczycieli. Pierwszymi ofiarodawcami książek dla zainaugurowanego przez dyrektora “Przytuliska dla Książek” byli właśnie nauczyciele i uczniowie Zespołu Szkół Akademickich im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu. Kilku zafascynowanych ideą ratowania i oglądania starych książek uczniów ogląda codziennie nowe nabytki, a są tacy, którzy przynoszą co jakiś czas kolejne egzemplarze z domowych księgozbiorów i biblioteczek, ciesząc się, że będą oglądane przez ich kolegów i następców.
Kto prowadzi rejestr uratowanych książek?
– W szkole prowadzimy rejestr ofiarodawców, niektóre egzemplarze wpisywane są do rejestru nabytków, ale “Przytulisko dla Książek” nie ma być drugą szkolną biblioteką, gdzie książki opatruje się numerem inwentarzowym, pieczątkami, kartą biblioteczną i narzuca się im regulamin udostępniania. Jeżeli trafiły do nas, właśnie do “Przytuliska”, z potencjalnego niszczenia na śmietniku, to każdy inny los ratujący im życie, nawet zabranie do domu przez zainteresowanego czytelnika, jest dla nich lepszy i zbawienny. Nie chcemy rejestru i biurokracji w “Przytulisku”. Kochamy książki dla nich samych. Nie zamierzamy ich ratować, by je sprzedawać i na nich zarabiać, jak antykwariaty czy księgarnie w sieci. Nie zamierzamy ich ratować, by mieć dzięki nim pracę, jak biblioteki. Chcemy, by u nas czuły się darzone szacunkiem, chcemy uczyć z nich miłości do książek, tradycji, przeszłości, kultury i literatury powierzanych nam uczniów.
Czy ktoś odnawia ocalone książki?
– Ofiarowane i przekazywane do "Przytuliska dla Książek" egzemplarze i starodruki są pozostawiane w oryginalnym kształcie. Chcemy, by ukazywały swoim wyglądem ich dzieje. Uczniowie na pierwszym spotkaniu w Przytulisku poznają łacińską maksymę “Habent sua fata libelli” – “Mają Księgi swoje losy”. Z pozostałości starej książki uczą się szacunku dla historii i tego, co przeżyła. Pieszczą i tulą nadszarpnięte i zniszczone przez czas lub wandali zabytki.
Czy ocaloną przez państwa książkę można wypożyczyć?
– Nie chcemy zamieniać się w kolejną ogólnodostępną miejską lub wysyłkową wypożyczalnię. Przytulisko dla Książek w Zespole Szkół Akademickich im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu zapewnia ciepły kąt u nas tym, którzy widzą tutaj dobre miejsce na starość dla swoich kochanych i drogich zbiorów. Pod opieką polonistów i nauczycieli bibliofilów te książki będą odpoczywały, będą poddawane terapii i będą uczestniczyły same jako element w terapii dla uczniów. To będzie ich najlepsze drugie życie. Wymarzone przez autorów, wydawców, rzemieślników.
Co daje panu udział w tym projekcie?
– Dla mnie jest to projekt finalny starego nauczycielskiego życia. Nie ma większej satysfakcji i radości pedagogicznej dla nauczyciela z powołania, niż widok zainteresowanych jego przekazem uczniów. Nie ma większej satysfakcji dla polonisty, jak widok ucznia sięgającego z zainteresowaniem po książkę. Tę papierową, pachnącą okładką i farbą. Kiedyś był to dla mnie widok codzienny. Po 35 latach pracy nauczyciela języka polskiego, po napisaniu serii czytanych przez setki tysięcy uczniów w Polsce podręczników do literatury dla szkół średnich przed kilkunastu laty, po 32 latach pracy na stanowisku dyrektora szkoły jest to widok dla mnie już coraz bardziej archaiczny. Dzisiejszy uczeń nie ma książek w domowej biblioteczce, ani w przynoszonym do szkoły plecaku. W roku 2023 ma książki w sieci i telefonie, a niektórzy z moich i polskich uczniów zaczynają je czytać na przegubie w zegarku. Jest szansa, by ocalone przed zniszczeniem stare, piękne niegdyś edycje książek odrodziły dzisiaj nie tylko w młodym pokoleniu szacunek dla dorobku przeszłości, ale również zainteresowanie dorobkiem czasów obecnych. Może wrócimy do Mickiewicza, czytając jego strofy w przepięknie wydanej edycji z połowy XIX lub pierwszej połowy XX wieku, może otworzymy Tokarczuk czy Herberta dzięki pięknym edycjom powieści i wierszy wydawanych w okresie międzywojennym, które w szkolnym “Przytulisku” wręczy do rąk swoim uczniom stary, doświadczony, sam rozmiłowany w starych książkach belfer? Przecież, na Boga – jak przekonywał Czesław Miłosz – Książki, Stare książki są dobrze urodzone. Z ludzi. Choć też z Jasności. Z Wysokości.