czwartek, 25 lutego 2021 17:18

Poseł z Wieliczki straszy samorządowców ONR-em?

Autor Marzena Gitler
Poseł z Wieliczki straszy samorządowców ONR-em?

Czy poseł Urszula Rusecka straszy samorządowców ONR-em? Taki zarzut postawiła jej wielicka radna Joanna Kordula. Porozumienie Samorządowe Wieliczka twierdzi, że takich prób zastraszenia samorządowców jest więcej. - Jeżeli ktoś ewidentnie narusza mój mir domowy, przyprowadza ludzi i jeszcze mnie oskarża, że ja kogoś zastraszam i kogoś chcę zniszczyć, to jest żenujące – odpowiada poseł z Wieliczki.

O tym, że czuje się zastraszana mówi radna Joanna Kordula. – Ja, Anna Polańska i Jakub Kostrz jesteśmy zgłoszeni do prokuratury przez poseł Rusecką. Nie ma póki co żadnych zarzutów nikomu postawionych, natomiast musimy się tłumaczyć z czegoś, czego nie zrobiliśmy. Pani poseł wypowiedziała się do innych osób, że „skończy” mnie i Polańską, że naśle na nas ONR-owców – twierdzi Kordula.

Porozumienie Samorządowe Wieliczka – komitet, z którego startował burmistrz Wieliczki Artur Kozioł, uważa, że takich prób zastraszania samorządowców jest więcej. Porozumienie opublikowało post, w którym zarzuca stosowanie przez opozycję „aparatu opresji” przez zgłaszanie osób, które „nie są członkami lub sympatykami partii rządzącej” w prokuraturze. „To próba zastraszania samorządowców” – podsumowano. Wśród wymienionych w poście osób, które muszą się tłumaczyć w prokuraturze są burmistrzowie: Artur Kozioł, Roman Ptak i jego zastępca Adam Twardowski, radni powiatowi: Łukasz Sadkiewicz, Ewa Ptasznik, Anna Polańska i Jacek Juszkiewicz oraz radni miejscy: Piotr Ptak, Joanna Kordula, Ludwik Gawor i Marek Słowik, który został oskarżony do policji.

Próba zastraszenia Samorządowców!

Medialne prowokacje, które mają na celu zdyskredytować samorządowców niezwiązanych z partią rządzącą trafiają do sieci wyjątkowo szybko i niestety tam też pozostają bez wyjaśnienia czy możliwości sprostowania ze strony osób zaatakowanych.

Nie znajdujemy jednak w tych treściach tego, co się rozgrywa poza mediami – czyli w prokuraturze. Stosowanie aparatu opresyjnego wobec demokratycznie wybranych osób przywołuje ponure wspomnienia minionej epoki. Poniżej przedstawiamy listę osób, które doznały na własnej skórze działania tego systemu tylko dlatego, że nie są członkami lub sympatykami partii rządzącej.

Cóż można powiedzieć… Ciężki los ludzi demokracji.

Roman Ptak (Burmistrz Niepołomic) - wniosek do prokuratury, zawieszenie w czynnościach i próba doprowadzenia do odwołania z funkcji za budowę szkoły,

Adam Twardowski (Wiceburmistrz Niepołomic) - wniosek do prokuratury, zawieszenie w czynnościach i próba doprowadzenia do odwołania z funkcji za budowę szkoły,

Artur Kozioł (Burmistrz Wieliczki) - wniosek kurator do wojewody o odwołanie za działania chroniące przed pandemią,

Piotr Ptak (Radny miejski) - wniosek do prokuratury za wypowiedź odmienną od osoby wspierającej partię rządząca,

Łukasz Sadkiewicz (Radny powiatowy) - wniosek do prokuratury za prawdziwe słowa wypowiedziane w sądzie, skierowany przez osobę wspierającą partię rządzącą,

Ewa Ptasznik (Radna powiatowa) - wniosek do prokuratury za rzekome słowne urażenie pewnej osoby na zebraniu wiejskim, skierowany przez osobę wspierającą partię rządzącą,

Anka Polańska (Radna powiatowa) - wniosek do prokuratury za udział w proteście przeciw partii rządzącej,

Joanna Kordula (Radna miejska) - wniosek do prokuratury za udział w proteście przeciw partii rządzącej,

Marek Słowik (Radny miejski) - wniosek na policję za rzekome zaśmiecanie, skierowany przez osobę wspierającą partię rządzącą,

Ludwik Gawor (Radny miejski) - wniosek do prokuratury za własne zdanie wypowiedziane podczas sesji Rady Miejskiej,

Jacek Juszkiewicz (Radny powiatowy) - wniosek do prokuratury za rzekomy brak nadzoru, skierowany do prokuratury przez osobę wspierającą partię rządzącą.

Rodzi się zatem pytanie, kto naprawdę za tymi działaniami stoi!? Czy samorząd nie powinien zostać SAMO-rządem wolnym od politycznych rozgrywek?" - czytamy w poście.

Próba zastraszenia Samorządowców! Medialne prowokacje, które mają na celu zdyskredytować samorządowców niezwiązanych z...

Opublikowany przez Porozumienie Samorządowe Wieliczka Wtorek, 23 lutego 2021

O to, czy czuje się zastraszana pytamy wymienioną w poście Porozumienia Samorządowego Wieliczka wielicką radną Koalicji Obywatelskiej Joannę Kordulę.

- Jak najbardziej – odpowiada radna. – Byłam zgłoszona jako świadek przez panią poseł Rusecką w związku ze strajkiem kobiet w Wieliczce, który miał miejsce w październiku 2020 i przechodził koło jej domu – informuje.

Przypominamy, że według poseł Urszuli Ruseckiej podczas protestu, który odbył się 31 października ub.r. miał miejsce incydent, w którym ucierpiał jej rodzinny dom, a teściowie przeżyli chwile grozy. Sama poseł była wtedy w Warszawie. Zdaniem Ruseckiej atak na jej dom został zainspirowany przez organizatorów protestu w ramach Strajku Kobiet w tym lokalnych działaczy PO. To oni mieli apelować, by protestujący przeszli bezpośrednio przed dom posłanki PiS z Wieliczki. Gdy się tam znaleźli, w stronę budynku poleciały różne przedmioty. „Pod moim domem byli w poniedziałek! Były radne PO, to one m. in wskazały grupie ok. 300 osób mój adres. Wulgaryzmy, groźby, jajka na elewacji i trzy worki zebranych śmieci, ale najgorsze było przerażenie schorowanych, słabych rodziców. #Barbarzyństwo.” Napisała na Twitterze.

O incydent pod domem poseł pytaliśmy jednego z organizatorów protestu, Jakuba Kostrza z Młodych Demokratów Wieliczka w materiale filmowym - relacji z protestu:

Tu nie chodzi tylko o prawa kobiet. To protest antyrządowy - Jakub Kostrz o protestach w Wieliczce [WIDEO]
W powiecie wielickim, podobnie jak w Krakowie i całym kraju, odbywają się protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że aborcja eugeniczna jest niezgodna z Konstytucją. O ostatnim z nich mówi Jakub Kostrz z Młodych Demokratów Wieliczka.

- Chcemy potępić wszelkie akty wandalizmu - mówił Kostrz. - Nie ma na to miejsca. To są pokojowe protesty. Byłem trochę zszokowany informacjami, które znalazły się na stronie pani poseł. Wiem, że część protestujących udała się pod dom pani poseł Ruseckiej. Wiemy, że stała tam policja, wiec nie sądzimy, że doszło tam do jakichś aktów wandalizmu w czasie, gdy stały tam tłumy. Jeżeli do czegoś doszło, to być może potem. Jesteśmy bardzo oburzeni i potępiamy wszelkie akty wandalizmu - podsumował w rozmowie z Głos24.

- W prokuraturze były zadawane pytania czy widzieliśmy kto rzucał, co było rzucane - relacjonuje przesłuchanie w sprawie protestu Joanna Kordula. - Oczywiście nic takiego nie miało miejsca, bo cały czas była na miejscu policja, która nadzorowała protest, więc gdyby coś się działo, to policja by zareagowała. Pod Szybem Regis policja nawet była pieszo, więc gdyby było jakiekolwiek zagrożenie na pewno by na to nie pozwoliła. Ja, Anna Polańska i Jakub Kostrz jesteśmy zgłoszeni jako świadkowie przez poseł Rusecką. Nie ma póki postawionych nikomu co żadnych zarzutów, natomiast musimy się tłumaczyć z czegoś, czego nie zrobiliśmy. Pani poseł wypowiedziała się do innych osób, że „skończy” mnie i Polańską, że naśle na nas ONR-owców. Mnie przekazała tę informację osoba, do której pani poseł to powiedziała. Zapewniła mnie też, że może być nawet świadkiem w tej sprawie – to osoba publiczna. W prokuraturze pani prokurator wprost zapytała mnie czy czuję się zagrożona i czy ma wszcząć postępowanie względem pani poseł. Odpowiedziałam, że póki co nie, ale sprawa jest oczywiście otwarta. Na razie nie, bo pani poseł ma immunitet, więc nic mi to nie da. Natomiast być może warto byłoby tę sprawę poruszyć, bo takie rzeczy po prostu nie mogą pozostać bezkarne i to wypowiadane z ust posłanki.

Czy przedstawiciele PO zauważają, że prokuratura jest narzędziem do wywierania nacisku? – pytamy radną Kordulę. - Uważam, że tak. Skargi przygotowują kolejne osoby, a składa to w prokuraturze jeden z mieszkańców  - znany działaczy społeczny z powiatu wielickiego, który startował w wyborach samorządowych w 2018 roku z listy Prawa i Sprawiedliwości. Radni są zastraszani, radni boją się wypowiedzieć na sesji, żeby to nie było wykorzystane przeciwko nim. Ataki na radnych odbijają się też na prowadzonej przez niektórych działalności gospodarczej. Tymczasem, gdy radny Stanisław Dziedzic z PiS zaproponował, żeby utylizować psy, to nikt nie zrobił z tego tematu i szybko ucichł. Żeby takie skargi i nagonkę na radnych robił mieszkaniec, to musi mieć jakieś zaplecze polityczne. Takich rzeczy nie da się zrobić bez zaplecza politycznego. Być może teraz wymknął się PiS-owi spod kontroli i robi to na własną rękę, natomiast od czegoś zaczynał i kierownictwem byli posłowie PiS. Uważam, że bardzo przyczyniła się do tego pani poseł Rusecka.

- Samorządowcy pełnią funkcję publiczną, są odpowiedzialni przed społeczeństwem. Jeżeli ktokolwiek ma informację, że coś jest nie w porządku, ma nawet obowiązek zgłoszenia informacji o nieprawidłowościach do odpowiednich organów – odpowiada na zarzuty poseł PiS z Wieliczki, Urszula Rusecka. – Nie wiem – czy radni chcą jakiegoś specjalnego parasola ochronnego? Ja donosów do prokuratury w tych wszystkich sprawach nie składałam. Nie wiem nawet, kto je składał. Od tego są niezależne organy, która mają zbadać te sprawy i jeśli jest wszystko w porządku to takie będzie rozstrzygniecie. To zadanie dla sądu i prokuratury. Jeśli chodzi moje zawiadomienie do prokuratury – to pani Joanna Kordula przyprowadziła kilkaset osób pod mój prywatny dom, który został obrzucony jajkami. Zostały też powrzucane śmieci za ogrodzenie. Mój 90-letni teść i osiemdziesięcioparoletnia teściowa, którzy tam mieszkają i są osobami zupełnie niezwiązanymi z polityką, musieli słuchać okrzyków, że mają wypier… z własnego domu. Jeżeli ktoś łamie prawo i narusza mir domowy, ujawnia dane osobowe, wskazuje mój prywatny adres, przyprowadza ludzi nie wiadomo skąd - to musi za to odpowiedzieć. Ja się liczę z tym, że mogą być protesty. Jestem politykiem i można przyjść pod moje biuro, można manifestować. Żyjemy w demokratycznym kraju i nikt nikomu nie zabrania demonstracji, abstrahując oczywiście od tego, że mieliśmy wtedy czas pandemii. Panią Joanną znam nie od dziś, nie od wczoraj. Znamy się długo. Nie wiem, kto pani Joannie naopowiadał tych dziwnych opowieści  o wysyłaniu bojówek. To jest bulwersujące, że próbuje się bronić przez atak - mówi poseł.

Warto dodać, że o wspomnianej przez Urszulę Rusecką ochronie miru domowego mówi art. 196 kk. Jednak za naruszenie miru odpowiada ten, „kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza”. Grozi za to grzywna lub kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

- Nie przypominam sobie, żebym mówiła coś o ONR-ze. Tu zadziałał jakiś głuchy telefon – mówi poseł Rusecka. – Powiedziałam tylko, że gdybym stosowała takie metody jak oni, to w odwecie bym posyłała kogoś pod ich dom, ale nie stosuję zasady „oko za oko, ząb za ząb”. Stwierdziłam jedynie, że ja tej sprawy tak nie zostawię. Jeżeli ktoś ewidentnie narusza mój mir domowy, przyprowadza ludzi i jeszcze mnie oskarża, że ja kogoś zastraszam i kogoś chcę zniszczyć, to jest żenujące - dodaje.

Wieliczka - najnowsze informacje

Rozrywka