Mieszkańcy Wadowic i Tomic od kilku miesięcy walczą z Urzędem Miasta w Wadowicach, który budowę Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych zaplanował na granicy gmin. Dlaczego nalegają na zmianę lokalizacji obiektu i czego się obawiają? Rozmawiamy o tym z Adamem Mikołajczykiem, reprezentującym protestujących.
W ciągu ostatnich miesięcy ta sprawa nie daje spokoju mieszkańcom Wadowic i Tomic. Na granicy z Tomicami, przy ulicach Rzyczki i Łazówki ma powstać PSZOK – Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Problem w tym, że o planowanej inwestycji mieszkańcy dowiedzieli się… przypadkiem. Według burmistrza Wadowic i radnych, PSZOK nie powinien pogorszyć jakości życia. Dlaczego więc mieszkańcy nie chcą dopuścić do budowy w wybranej przez miasto lokalizacji i jakie działania podjęli, by temu zapobiec?
Nie chcecie państwo budowy sortowni śmieci w planowanej lokalizacji. Jaka część mieszkańców popiera wasz protest?
– W tym momencie mamy 130 osób podpisanych pod petycją, która obliguje wójta Tomic do zaprzestania tej inwestycji i to są tylko mieszkańcy gminy Tomice. Można założyć, że na każdą osobę przypada około trzech dodatkowych osób, czyli mamy już około 500 protestujących. Z kolei jeśli chodzi o osiedle Łazówka, które należy do gminy Wadowice, tutaj obecnie jest 130 osób, czyli kolejne 500. Można mówić już o liczbie około tysiąca protestujących. W przypadku samej ulicy Rzyczki, rozmawiamy tutaj o 60 gospodarstwach domowych, czyli jest to około 80% mieszkańców całej ulicy.
Czy są osoby, które chcą budowy takiego punktu?
– Nie, nie ma.
Według burmistrza Wadowic i radnych, PSZOK nie powinien pogorszyć jakości życia mieszkańców. Czego najbardziej obawiacie się w związku z planowaną budową?
– 12 stycznia 2022 roku mieliśmy spotkanie mieszkańców gminy Tomice, podczas którego dyskutowaliśmy jak ma być przebudowywana ulica Rzyczki. W ciągu najbliższych lat będzie przebudowywana w taki sposób, że będzie miała ścieżkę rowerową i dobudowany chodnik. Ta ścieżka będzie bardzo ważna, ponieważ będzie łączyła cały system ścieżek rowerowych, aż od Energylandii do Wadowic. Zdecydowany postulat mieszkańców jest taki, że ta ulica ma pozostać ulicą o nośności do 6 ton. W przypadku inwestycji, która jest prowadzona to zakupione zostały śmieciarki (przez burmistrza Wadowic), które mają nośność od 12-24 ton. Kupiono je w październiku ubiegłego roku. I to są informacje, które pochodzą z BIPa.
My nie chcemy, żeby ten tonaż został zwiększony, dlatego że droga osiedlowa zamieni się w drogę, gdzie będą mogły de facto przejeżdżać tiry. Ten ruch musi być bardzo mocno zwiększony dlatego, że sortownia śmieci przewidywana jest na 700 ton rocznie. Dla porównania podam, że gmina Tomice wytwarza 100 ton śmieci „przetwarzalnych”. Czyli projekt zakłada budowę obiektu o przerobie siedem razy większym, niż potrzebuje cała gmina Tomice. W PSZOK-u przewidziane jest też składowanie materiałów budowlanych, czyli na pewno będą to ciężarówki do nośności około 24 ton. One będą musiały praktycznie non stop odbierać te materiały. Druga rzecz, która z tym się wiąże, to rekomendacje Ministerstwa Ochrony Środowiska, które zostały zaprezentowane samorządowcom w 2018 roku, na XIX Samorządowym Forum Ekologicznym. Te rekomendacje dotyczące PSZOK-u zawierają kilka elementów logistycznych np.: PSZOK powinien być przynajmniej kilka razy w tygodniu otwarty dłużej, czyli np. do godziny 19:00/20:00, do tego dochodzi fakt, że PSZOK powinien być otwarty także w soboty. Do nich zaleca się dojazd szeroki, a tutaj tego dojazdu szerokiego nie ma, ponieważ ulica Rzyczki ma 4 metry szerokości. Ona ma być poszerzona do 5 metrów, na co mieszkańcy 12 stycznia nie wyrazili zgody. Dlaczego musi być szeroki dojazd? Dlatego, że do PSZOK-ów ustawiają się kolejki samochodów. Szczególnie np. w takie dni jak sobota, a jednocześnie bardzo duże ciężarówki do 24 ton muszą te śmieci regularnie wywozić i to powoduje, że tego miejsca nie ma, więc te samochody będą stały na ścieżce rowerowej albo wręcz będą “zakręcały” w kolejce do ulicy Łazówka, co będzie powodowało bardzo duże niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. Tutaj i bez tego jest mnóstwo wypadków. Więc dodatkowo pogorszy się bezpieczeństwo, dodajmy do tego wszechobecny hałas i bardzo duży ruch samochodów wielkotonażowych.
PSZOK to także korzyści dla gminy, a co za tym idzie, jej mieszkańców. Jak zapatrujecie się na kwestie potencjalnych plusów płynących z inwestycji?
– Plusów nie ma! Już tłumaczę dlaczego. Tutaj trzeba sięgnąć do XIX Forum Samorządowego, ale też do danych, które ministerstwo środowiska zleca firmom zewnętrznym. Zlecono wykonanie pewnych audytów istniejących już PSZOK-ów w Polsce i te wyniki zaprezentowano w 2018 roku na forum samorządowym. Takie PSZOK-i buduje się już od 2018 roku, a Wadowice budują to na ostatnią chwilę.
PSZOK-i muszą być przedsięwzięciem ekonomicznym. Czyli pozytywnie ekonomicznym. W Polsce ludzie składują do PSZOK-ów około 2.5% wszystkich odpadów selektywnych. W przypadku Małopolski w roku 2018 było to 2,1%. Przetwarzanie materiałów selektywnych w PSZOK-ach jest 2.5 razy tańsze niż w przypadku odbierania ich spod bloków ze śmietników. Ale, jeżeli odbiór jest w granicach 2.5% tylko w PSZOK-ach, jeżeli tylko tyle ludzie tam dostarczają rzeczy to powoduje, że inwestycja jest kompletnie nieopłacalna, wręcz nawet ekonomicznie szkodliwa.
Inwestycje w PSZOK-i stają się opłacalne, jeżeli ludzie przywożą tam 10, 15, 20% odpadów selektywnych. Jest gmina w Polsce, która najwięcej tych odpadów zbiera. Jest to Stalowa Wola, która odbiera 20% odpadów selektywnych, ale to jest wyjątek. I teraz dąży się do tego, budując PSZOK-i, planując ich budowę, żeby ludzie jak najwięcej oddawali tam odpadów selektywnych. Twarde rekomendacje ministerstwa środowiska mówią, że PSZOK musi być zlokalizowany w dogodnej dla wszystkich mieszkańców gminy lokalizacji. Zalecane lokalizacja dla PSZOK-a to takie, gdzie ludzie albo jeżdżą z pracy do biura i odwrotnie albo wykonują czynności codzienne w pobliżu planowanego PSZOK-a.
Dlatego idealnymi lokalizacjami np. są te na tyłach centrów handlowych. Np. za Leroy Merlin w Andrychowie. Za takim centrum można zlokalizować PSZOK. Dlaczego? Bo ludzie przyjeżdżają, robią zakupy i zostawiają np. akumulator. W Wadowicach np. mógłby powstać przy Biedronkach czy Lidlach (na tyłach sklepów) albo np. za Mrówką lub za MASPEXem. Ponieważ to muszą być lokalizacje dla wszystkich łatwe i bliskie, np. jeżeli kilkaset osób z MASPEXu jedzie do pracy, to może za swoim biurem zostawić akumulator. Nie robi się tego na obrzeżach gmin, na obrzeżach miast i nie robi się tam, gdzie są wąskie dojazdy, dlatego, że PSZOK-i trzeba tak skonstruować, żeby można było w przyszłości je rozbudowywać. Gminy powinny dążyć do tego, żeby ten procent był coraz większy, jeżeli chodzi o oddawanie selektywnych odpadów. Żeby móc go rozbudowywać w przyszłości, PSZOK musi być w lokalizacji, gdzie jest na to miejsce oraz, to jest bardzo ważne, musi być szeroki dojazd. Do nowoczesnych PSZOK-ów dojazd jest taki, jak wygląda np. płacenie na autostradzie. Czyli są boksy. Podjeżdżają auta, pięć samochodów może naraz zostawić akumulator i szybko odjeżdżają. Jeśli ludzie zobaczą, że stoi kolejka trzech samochodów, to już tam nie przyjadą i wyrzucą ten akumulator pod blokiem. Cała ta lokalizacja, która jest tutaj na ulicy Rzyczki, nie spełnia praktycznie wszystkich zaleceń ministerstwa środowiska.
Czyli państwu nie chodzi o całkowitą blokadę przedsięwzięcia, a o przeniesienie jej w inną lokalizację na terenie gminy?
– Nie. My chcemy by to przedsięwzięcie było ekonomiczne, żeby nie powiększać kosztów zbierania śmieci w Wadowicach, tylko żeby je obniżać. Zresztą, burmistrz się z tymi danymi wszystkimi zgodził. Podczas rady miasta siedział koło nas i z tymi danymi, które przedstawiliśmy jemu i radnym się zgadzał. Te dane są oficjalne, z XIX Kongresu Samorządowego. Natomiast stwierdzenie burmistrza, które padło do nas podczas tej rady było takie, że on po prostu nie ma innej lokalizacji. Czyli to nie jest budowanie, bo powinniśmy tak budować, to jest budowanie bo „tak możemy”. Czyli dwa miliony złotych jest wydawane na inwestycję, która będzie szkodliwa ekonomicznie dla miasta. Lokalizacja PSZOK-a, która byłaby dla nas idealna jest np. za MASPEXem albo przy obecnym wysypisku śmieci w Choczni, ponieważ PSZOK-i też można lokalizować w miejscach, które ludzie już znają, jak np. wysypisko śmieci. Wtedy taki PSZOK funkcjonuje nie w trybie codziennym, ale jest np. otwierany w soboty. Ludzie w ten dzień przywożą akumulatory i tam je oddają, bo wiedzą, że tam jest wysypisko śmieci. Tę lokalizację mają zakodowaną w głowie. W PSZOK-ach, które działają nie w systemie codziennym, ale są otwierane np. raz w tygodniu, bardzo ważny jest dojazd, czyli to, o czym wspomniałem wcześniej, musi być dużo boksów. PSZOK jest otwierany tylko w sobotę, koszt jego użytkowania jest niski, ponieważ jest tylko jedna szychta sobotnia pracowników. Taki PSZOK steruje jeden lub dwóch pracowników i wtedy musi być szeroki dojazd, bardzo dużo boksów, dlatego rekomendujemy całkowicie inne lokalizacje i nie pchanie się w inwestycję, która jest ekonomicznie szkodliwa dla miasta.
Czy mieliście państwo jakieś sygnały od Herbapolu, że pomysł postawienia PSZOK-u w tym miejscu im się nie podoba? Pytaliście o to, czy popierają wasz protest?
– Tak, Herbapol [Krakowskie Zakłady Zielarskie Herbapol w Krakowie SA, Zakład Produkcyjny w Wadowicach - przyp. red.] jest całkowicie przeciwny tej inwestycji. Złożył już pismo do Urzędu Miasta w Wadowicach. Jest przeciwny temu z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że to będzie szkodziło wizerunkowi firmy i jest niebezpieczne dla ich działalności. Natomiast, jest też niebezpieczne pod względem czysto budowlanym. Oni się obawiają, że to się ostatecznie na nich zawali, ponieważ tam jest skarpa. Herbapol nie widział projektu i nie wiedzą jak on wygląda. Zresztą my też. PSZOK powinien mieć bardzo silne zabezpieczenie przeciwpożarowe, powinien mieć drogi ewakuacyjne, kilka dróg dojazdowych straży pożarnej. Proszę sobie wyobrazić, że w PSZOK-ach zbudowanych w Polsce przyjmuje się np., że każdy mieszkaniec gminy może zostawić rocznie cztery opony.
W PSZOK-ach składuje się dużo materiałów, je się na bieżąco wywozi, ale jednak wciąż te materiały tam są. Jeżeli to się zapali, np. opony bądź przeterminowane chemikalia czy leki, dochodzi do bardzo niebezpiecznego pożaru, który może zatruwać ludzi bądź nawet zniszczyć budynki. Dlatego Herbapol się tego boi i my również. Nie widzimy np. w tym przypadku przy tak wąskiej uliczce osiedlowej, żeby były jakiekolwiek drogi ewakuacyjne. Pytamy o to i nie uzyskujemy jakiejkolwiek odpowiedzi.
Kiedy mieszkańcy dowiedzieli się o planowanej inwestycji i w jaki sposób? Czy wtedy te prace już się nad projektem rozpoczęły? Czym pana zdaniem może być motywowane takie postępowanie władz miasta?
– Historia tego jest dla nas bardzo nieprzyjemna. PSZOK znalazł się w wieloletnim planie inwestycyjnym tzw. WPI. 28 kwietnia ubiegłego roku, czyli dokładnie rok temu, znalazł się w pozycji razem z ciężarówkami za 3.5 mln złotych, które później zostały kupione. To są śmieciarki, jest ich pięć, które zostały kupione przez miasto. W połowie czerwca ubiegłego roku zmieniono plan zagospodarowania przestrzennego, który dano ludziom do publicznego wglądu, ale tylko w formie online przez dwa tygodnie. W tym planie dokonano bardzo istotnej zmiany, która według nas została wprowadzona tylnymi drzwiami. Teren przemysłowy, który był określony mianem „P” właśnie w tym miejscu zamieniono na „1P”. Dopisano cyfrę „1”. Dopisanie tej cyfry powoduje, że „P” przekształcono w „1P”, a to umożliwia akurat na tym terenie „1P” składowanie i przetwarzanie odpadów. Po dwóch tygodniach konsultacji online, gdzie nikt tego praktycznie nie widział, ten plan zagospodarowania przestrzennego przegłosowano 24 listopada ubiegłego roku na radzie miasta. Radni do dzisiaj nie wiedzą na co głosowali, nie zdawali sobie sprawy, że głosowali za tak drastyczną zmianą. W listopadzie miasto zakupiło pięć ciężarówek, śmieciarek za 3.5 mln złotych, które nie wiadomo w jakim celu zostały kupione... Jak się potem okazało, przez wiele miesięcy były bezużyteczne i stały w garażach wodociągów miejskich. 30 listopada miasto ogłosiło przetarg na wykonanie projektu wykonawczego tego PSZOK-a. Przetarg miasto rozstrzygnęło 3 stycznia 2022 roku. 11 stycznia 2022 roku miasto podpisało umowę na wykonanie projektu z firmą z Bielska-Białej. 24 godziny później, miasto Wadowice, gmina Wadowice i gmina Tomice spotkała się z nami, by rozmawiać o przebudowie ulicy Rzyczki, o czym już wspominałem. Na tym spotkaniu, zarówno urząd miasta Wadowice jak i urząd gminy Tomice zdecydowali o tym, że ta ulica będzie miała nośność 6 ton. Nikt z Urzędu Miasta Wadowice nas nie poinformował, że coś będzie innego budowane.
Oni już doskonale o tym wiedzieli dzień wcześniej, więc podpisano umowę na wykonanie projektu PSZOK-a, a nam przedstawiono projekt ulicy bez tego PSZOK-a z nośnością 6 ton. Czyli po prostu nas oszukano. My dowiedzieliśmy się o tym co się dzieje 28 marca, kiedy zaczęto mierzyć drzewa do wycięcia. Do wycięcia jest 2000 drzew, żeby to zbudować. Z czego kilkaset z nich ma powyżej 50 cm obwodu, czyli po prostu wymagają zezwoleń. O tym projekcie dowiedział się wtedy wójt Tomic i rozpoczęliśmy działania protestacyjne przeciwko tej budowie. Co ciekawe, my złożyliśmy do Urzędu Miasta w Wadowicach następujące dokumenty, m.in. formalną petycję wzywającą do zaprzestania tej budowy do rady miasta i petycję do burmistrza Wadowic, aby zatrzymał tę inwestycję. Złożyliśmy także zapytanie o informację publiczną, po pierwsze jak ten projekt wygląda, ale też po drugie, po co zostały zakupione za 3.5 mln złotych śmieciarki, które bezużytecznie stały w garażu wodociągów. To jest bezsensowne wydanie kilku milionów. Te ciężarówki nie będą mogły być użyte do tego PSZOK-a, ponieważ nie ma do niego dojazdu, bo jest do 6 ton, a te ciężarówki mają powyżej 11. Poza tym, to są śmieciarki, a z PSZOK-a śmieciarki nie wywożą śmieci, tylko wywożą je inne auta, które wywożą śmieci selektywne, to nie są śmieciarki. Na te nasze działania burmistrz w trybie pilnym, panicznym wręcz, wynajął dzień przed radą miasta, na którą zostaliśmy zaproszeni 4 z tych 5 ciężarówek jakiejś gminie w Polsce. Jedną zostawił, żeby sprzątać kosze w mieście. Efekt jest taki, że ponad 11-tonowa śmieciarka zbiera śmieci w Wadowicach, co jest ewidentnym marnotrawstwem pieniędzy. Nie wiadomo dlaczego zostały one zakupione, każda za 700 000 tys. zł. Burmistrz je kupił, ale już ich nie potrzebuje, dlatego je wynajął innej gminie. Teraz oni chcą uzasadnić zakup tych ciężarówek budową PSZOK-a. PSZOK w każdej gminie musi powstać do końca tego roku. Dlatego, że w 2018 roku, średnio na jedną gminę przypadało 0,67 PSZOK-a, a państwo dąży do tego, żeby było do 1.11 PSZOK-a na każdą gminę. Każda gmina zobligowana jest do tego, by do końca roku ten PSZOK powstał. I to co się dzieje w Wadowicach jest na ostatnią chwilę, więc budujemy tam gdzie popadnie, a nie tam, gdzie powinniśmy.
Jak pan wspomniał, jednym z wyrazem protestu był udział w sesji wadowickiej Rady Miasta. Czy zapadły na niej jakieś wiążące decyzje? Zostało coś ustalone? Czy burmistrz i radni ustosunkowali się do państwa obaw?
– To wszystko o czym pani mówię, przedstawiliśmy na radzie miejskiej burmistrzowi, który był na niej obecny. Na tej radzie byli też przedstawiciele firmy EMPOL, która jest większościowym udziałowcem wysypiska śmieci w Choczni. I na tym spotkaniu padł pomysł, żeby dokonać zamiany działek tak, żeby działka, która jest przy wysypisku śmieci w Choczni, mogła wejść do tej spółki, w której udziałowcem jest miasto, czyli do spółki EKO, by tam można było budować ten PSZOK. Taki padł pomysł. My zapytaliśmy, dlaczego nie budowane jest to za MASPEXEM, gdzie wciąż ta działka należy do miasta i tam jest miejsce, gdzie można to zbudować. I to jest bardzo dobra lokalizacja dla mieszkańców. Bardzo dobra. Konkluzja była taka, że wszyscy się temu tematowi przyjrzą. Z tego co wiemy, panicznie wręcz zmieniany jest projekt budowlany tego PSZOK-a, gdzie miasto rozważa przesunięcie wjazdu z ulicy Rzyczki na ulicę Łazówkę, co podniesie znacznie koszt tego projektu, co już wiemy od firmy wykonawczej. A dodatkowo będzie stwarzało bardzo duże niebezpieczeństwo w ruchu drogowym, bo przypominam, że tam muszą auta regularnie wyjeżdżać i do PSZOK-a często ustawia się kolejka samochodów, więc ona będzie musiała być na ulicy Łazówka, która jest bardzo niebezpieczna.
Jakie działania planujecie państwo podjąć w najbliższym czasie? Co jeśli protesty nie wystarczą?
– Podejmiemy wszelkie działania prawne, które będą związane z samą budową, samym projektowaniem tego PSZOK-a. Nie dopuścimy do budowy czegoś, co będzie niebezpieczne dla mieszkańców. Chociażby np. bez odpowiednich dróg ewakuacyjnych itp. Będziemy przyglądać się projektowi. Będziemy zaostrzać nasz protest.
Fot.: GoogleStreetView, OpenStreetMap