czwartek, 24 lutego 2022 17:50

Ukrainka studiująca w Krakowie: "Moja siostra i mama nie mogą wyjechać"

Autor Marzena Gitler
Ukrainka studiująca w Krakowie: "Moja siostra i mama nie mogą wyjechać"

- Ile zebraliśmy się tutaj wszyscy, żeby pokazać, że Ukraina jest jedyna, że boimy się z naszą suwerenność, że to, co się dzieje w Rosji, to nie jest ok i nie może tak po prostu przejść - mówi Daria Piekarska, Ukrainka ucząca się w Krakowie. -  To jest bandycki, barbarzyński napad i my się tutaj chyba absolutnie nie dzielimy w tym poczuciu niesprawiedliwości, które dotyczyły Ukrainy i dajemy na pewno im mocne wsparcie - dodaje.

Ukraińcy i Białorusini oraz solidaryzujący się z zaatakowaną przez Rosję Ukrainą mieszkańcy protestują od rana pod konsulatem rosyjskim w Krakowie na placu Biskupim. Widać poważne twarze, w wielu oczach łzy. Zebrali się, aby zaprotestować, poczuć siłę wspólnego oporu, śpiewają, wznoszą okrzyki.

Ukraińcy i Krakowianie ramie w ramię - fot. Mateusz Łysik / Głos24

Oprócz migrantów, uczących się czy pracujących w Krakowie, obecni są na nim też Polacy. Przyszli, aby wyrazić oburzenie tym, co dziej się teraz za wschodnią granicą.

Niektórzy przynieśli flagi, transparenty. Są też rodziny z małymi dziećmi w wózkach. - Nasz protest będzie trwał do końca - zapowiadają. - Przyjdziemy tu jutro i w kolejne dni - słyszymy.

- Zebraliśmy się tutaj wszyscy, żeby pokazać, że Ukraina jest jedyna, że boimy się z naszą suwerenność, że to, co się dzieje w Rosji, to nie jest ok i nie może tak po prostu przejść - mówi Daria Piekarska, Ukrainka ucząca się w Krakowie. Jej rodzina jest na Ukrainie, gdzie toczy się wojna. - Moja rodzina, tak samo jak wiele innych rodzin, teraz jest w Kijowie. Moja siostra i mama nie mogą wyjechać, bo drogi są zablokowane. I nikt nie wie, co tam będzie teraz - mówi ze łzami w oczach. - Chcemy tylko pokazać, że trzeba coś robić, że milczenie zabije ludzi - dodaje.

- Trzeba coś robić, nie możemy po prostu siedzieć i patrzeć na to. Przynajmniej w ten sposób dawać im wsparcie, dawać nadzieję i jakąś otuchę, że, takie złe imperia upadają i to imperium też upadnie. Trzeba przynajmniej dzisiaj być z nimi - mówi Artur Więcek "Baron", znany krakowski reżyser, którego spotykamy na proteście pod rosyjskim konsulatem. -  Większość Polaków jest zdecydowanie świadoma tego, co się dzieje na Wschodzie. To jest po prostu bandycki, barbarzyński napad i my się tutaj chyba absolutnie nie dzielimy w tym poczuciu niesprawiedliwości, które dotyczyły Ukrainy. Dajemy na pewno im mocne wsparcie - zapewnia. Apeluje też o konkretna pomoc materialna. - Pomoc jest potrzebna, wolontariat jest potrzebny, być może za chwilę będą potrzebne miejsca do spania, rzeczy do jedzenia, które trzeba będzie wysłać do Ukrainę, bo taki ludzki odruch jest w tej chwili potrzebny - mówi krakowianin. - Nie możemy walczyć, prawda? Nie możemy jechać na front, więc przynajmniej sercami bądźmy z Ukrainą, która, jestem o tym przekonany, na końcu zwycięży - dodaje.

fot. Mateusz Łysik / Głos24

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka