czwartek, 25 kwietnia 2019 18:44

Pudzian nie może skończyć remontu w Andrychowie. Komentuje aferę z hotelem

Autor Anna Piątkowska-Borek
Pudzian nie może skończyć remontu w Andrychowie. Komentuje aferę z hotelem

O Andrychowie głośno od kilku dni w całej Polsce. A wszystko za sprawą Pudziana.

Niektóre ogólnopolskie media przed Świętami Wielkanocnymi rozdmuchały „aferę hotelową” z udziałem Mariusza Pudzianowskiego. Szkalowano znanego strongmana, twierdząc, że „najechał na hotel”, „pobił klientów”, „przejął pół hotelu z kolegami”, „włamał się do hotelu” itd.

Mariusz Pudzianowski postanowił sprawę wyjaśnić i na swoim kanale na YouTube opublikował oświadczenie „Pudzian wyjaśnia aferę z hotelem! Kto ma rację?”

Pudzian wyjaśnia sprawę z hotelem

Jak się okazuje, w lipcu zeszłego roku Mariusz Pudzianowski nabył 50% udziałów w hotelu w Andrychowie, o czym poinformował nowego wspólnika. Ten jednak powiedział, że skoro toczy się postępowanie o podział majątku z jego byłą żoną, na sprzedaż części majątku musi wyrazić zgodę. A tej zgody nie wyraził. Sprawa trafiła więc do sądu.

Jak przekazał Mariusz Pudzianowski, zarówno sąd pierwszej i drugiej instancji potwierdził, że mógł on nabyć część udziałów. Podobnie była żona jego wspólnika mogła te udziały sprzedać.

Była współwłaścicielka hotelu, która w ubiegłym roku sprzedała swoje udziały Mariuszowi Pudzianowskiemu, przekazała mu klucze do pokojów znajdujących się na trzecim i czwartym piętrze. Skoro zatem wspólnik nie uznał własności „Pudziana”, strongman wejść mógł tylko do tych pomieszczeń, do których miał klucze.

Hotel ma dwadzieścia pokoi. Jak mówi Mariusz Pudzianowski, przez jakiś czas użytkował siedem z nich (na trzecim i czwartym piętrze), wynajmując je swoim gościom. W tym czasie wspólnik wynajmował trzynaście pozostałych pokoi.

Mariusz Pudzianowski tłumaczy w swoim oświadczeniu, że gdy któregoś dnia jego pracownik sprzątał pokoje po jego gościach hotelowych, klucze „zaginęły”. Sprawę oczywiście zgłosił na policję. Gdy kilka dni później „Pudzian” przyjechał do Andrychowa z drugim kompletem kluczy, zlecił swoim pracownikom, by wymienili zamki w drzwiach do pokojów, do których klucze zaginęły, co jest rzeczą jak najbardziej normalną w podobnych sytuacjach. Jego wspólnik wezwał wówczas policję.

Z kolei gdy Mariusz Pudzianowski postanowił wyremontować pomieszczenia, do których miał dostęp, również spotkało się to ze sprzeciwem ze strony wspólnika. Ten zablokował główną rozdzielnię w budynku, by „Pudzian” i jego pracownicy nie mieli dostępu do żadnych mediów. Światło zgasło, woda została odcięta itd. Gdy Mariusz Pudzianowski próbował dostać się do rozdzielni, współwłaściciel hotelu ponownie wezwał policję.

– Kupiłem 50% udziałów, co za tym idzie mam prawo czerpać korzyści finansowe z tego hotelu – podkreśla Mariusz Pudzianowski.

Tymczasem, jak dodaje, za pokoje, które wynajmował klientom od lipca jego wspólnik, do tej pory nie otrzymał ani złotówki.

– Przecież pierwsza instancja uznała, że jestem pełnoprawnym właścicielem, druga instancja też uznała, że jestem pełnoprawnym właścicielem, trzech notariuszy, trzech adwokatów… To ja jestem tym przestępcą? – pyta Mariusz Pudzianowski.

– I do dnia dzisiejszego nie mogę tego hotelu umalować – mówi znany strongman.

Anna Piątkowska-Borek

Wadowice

Wadowice - najnowsze informacje

Rozrywka