Dużo szczęścia i dobrych sąsiadów miał mieszkaniec Chorągwicy. Gdy nie można było nawiązać z nim kontaktu, na pomoc wezwano dzielnicowego. Jak się okazało, pomoc przyszła w sama porę...
Dzielnicowy dzielnicowy rejonu X, mł. asp. Łukasz Czub odwiedził niepełnosprawnego 65-latka w mieszkającego w Chorągwicy. Pod wskazanym adresem pomimo kilkukrotnego dzwonienia oraz pukania do drzwi, nikt nie otworzył, światła w domu były wygaszone, jedynie w jednym z pokojów paliło się światło. Z posiadanych przez dzielnicowego informacji w domu w tym czasie powinien przebywać niepełnosprawny 65-letni mężczyzna, jednak pomimo dobijania się do drzwi jak i okien, nikt nie otwierał.
Dzielnicowy udał się do sąsiadów, którzy powiedzieli, że tego dnia nie mieli kontaktu z 65-latkiem. Podczas oświetlania latarką wnętrza domu, w jednym z pokojów, na łóżku policjant zobaczył leżącego mężczyznę, który nie reagował na pukanie w okno oraz wołanie. Dzielnicowy zaczął sprawdzać możliwość wejścia do domu. Okazało się, że jeden z sąsiadów posiadał klucz do drzwi wejściowych domu sąsiada.
Jak się okazało pomoc przyszła w odpowiednim momencie. 65-latek był nieprzytomny, ale oddychał samodzielnie. Dzielnicowy ułożył go w bezpiecznej pozycji i wezwał karetkę. Od sąsiada uzyskał informacje, że 65-latek choruje na cukrzycę. Po przybyciu na miejsce ratownicy medyczni udzielili pomocy medycznej 65-latkowi, który po kilku minutach odzyskał przytomność.
fot. KPP w Wieliczce