wtorek, 23 stycznia 2024 11:58, aktualizacja rok temu

"Szkoły nie dbają o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży!". Specjalista apeluje do rządzących

Autor Katarzyna Domagała
"Szkoły nie dbają o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży!". Specjalista apeluje do rządzących

W zdrowiu psychicznym dzieci i młodzieży w Polsce nie widać znaczących zmian, mimo trwającej od 2020 roku reformy tego sektora. Raport z 2023 roku "MŁODE GŁOWY. Otwarcie o zdrowiu psychicznym" pokazuje, jak liczne i budzące trwogę są problemy psychiczne młodych ludzi w Polsce. – Boli mnie wszelkiego rodzaju przemoc, jakiej dzieci i młodzież doświadczają w środowiskach, którym pozornie mogą ufać. Najgorsze problemy widzę w rodzinach i szkołach – mówi dr. hab. Maciej Pilecki, psychiatra i psychoterapeuta dzieci i młodzieży.

W 2020 r. rozpoczęła się reforma sektora psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej. Specjaliści od lat apelowali do rządzących o jej przeprowadzenie. Najważniejsze problemy dotyczyły braku psychiatrów dziecięcych, jak również ośrodków pomocy środowiskowej. Wśród młodych ludzi obserwowano narastający lęk, wzrost zaburzeń i chorób psychicznych, w tym myśli i tendencji samobójczych, szczególnie w dobie pandemii COVID-19.

W 2023 fundacja UNAWEZA Martyny Wojciechowskiej wydała raport pt. "MŁODE GŁOWY. Otwarcie o zdrowiu psychicznym", w którym czytamy:

Obraz dzieci i młodzieży, jaki wyłania się z pozyskanych wyników, to obraz przepełniony samotnością, skrajnie niską samooceną i niskim poczuciem sprawczości. Roboczo nazwaliśmy ten stan „triadą kryzysu psychicznego dzieci i młodzieży”, która przyczynia się między innymi do dramatycznego wzrostu myśli samobójczych wśród młodych ludzi, zachowań samobójczych i podejmowanych zamachów samobójczych. W dużym uproszczeniu dzieci w kryzysie psychicznym to dzieci przekonane o tym, że nic nie znaczą, niczego nie potrafią i dla nikogo nie są ważne. Obraz ten dopełnia niski poziom zaufania społecznego młodych, brak wiary w skuteczność profesjonalnej pomocy czy wsparcia społecznego i skala doświadczanej przemocy rówieśniczej, domowej oraz doświadczania hejtu. (...) W badaniu wzięło wzięło udział ponad 184 tys. osób z całej Polski i wszystkich jej województw.

Katarzyna Domagała: Od lat apeluje pan wraz z innymi specjalistami o zmiany w sektorze psychiatrii dziecięcej w Polsce. Cztery lata temu rozpoczęła się reforma tego obszaru. Czytałam niedawno raport "MŁODE GŁOWY. Otwarcie o zdrowiu psychicznym". Niestety, sytuacja nie poprawia się, jeśli chodzi o stan zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży w Polsce. Skąd te wszystkie problemy?

Dr hab. Maciej Pilecki: Narastanie zaburzeń psychicznych u dzieci i młodzieży obserwujemy od początku lat 90. W pewnym momencie okazało się, że możliwości, którymi dysponujemy, są niewystarczające, co oznacza, że system psychiatrii dziecięco-młodzieżowej w Polsce nie działa sprawnie. Przede wszystkim brakowało lekarzy, którzy pomagaliby tak dużej liczbie pacjentów oraz innych specjalistów zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Niektóre z tych problemów wciąż są nierozwiązane, ale powoli idziemy do przodu.

Najważniejszym celem reformy było m.in. stworzenie kilkuset ośrodków pomocy środowiskowej w całej Polsce oraz wprowadzenie zmian w funkcjonowaniu już istniejących placówek. Czy te zmiany się udały?
Istnieje ich teraz w Polsce około 400. Jako specjalista wojewódzki dr psychiatrii dzieci i młodzieży w województwie małopolskim rozmawiam z osobami zatrudnionymi w ośrodkach działających w małych miejscowościach, w których wcześniej w ogóle nie słyszano o opiece psychologicznej czy psychoterapeutycznej nad dziećmi albo terapii środowiskowej.

Jakie osoby zgłaszają się do tych ośrodków?
Te, których rodziców nie stać na opiekę prywatną lub trudno im ją zorganizować. Zgłaszane do ośrodków są osoby nastoletnie w ostrym kryzysie, ale też dzieci, w wypadku których sensowna terapia może uchronić przed poważniejszymi problemami czy samobójstwem w nastoletniości. Ośrodki współpracują ze szkołami, poradniami psychologiczno-pedagogicznymi i pomocą społeczną. Tworzą się sieci osób i instytucji wspierających dzieci w kryzysie psychicznym i ich rodziny. Ważne jest też to, że kontakt z psychologiem czy psychoterapeutą pomaga uniknąć nadmiernej medykalizacji problemów dziecka czy nastolatka.

W jaki sposób?
Pacjent otrzymuje psychoterapię czy pomoc psychologiczną, a nie lek. Istotnym problemem jest jednak różne, czasami niestety małe, wyszkolenie kadr. W ośrodkach pierwszego poziomu pracują nierzadko osoby o małym doświadczeniu zawodowym, które dotąd mało miały wspólnego z pomaganiem dzieciom i młodzieży.

Jakie jeszcze efekty w praktyce przyniosła reforma?
Bez wątpienia więcej dzieci w kryzysach psychicznych otrzymuje pomoc. Niestety, coraz większa liczba dzieci i nastolatków wymaga wsparcia specjalistów zdrowia psychicznego, zwłaszcza po pandemii COVID-19. Dlatego być może na pierwszy rzut oka nie widać efektów reformy. Warto jednak zaznaczyć, że pomogła nam ona przetrwać i  uchroniła przed całkowitym załamaniem systemu opieki psychiatrycznej nad dziećmi i młodzieżą w Polsce. Co istotne zmiana dokonuje się nie tylko w systemie, ale też w naszym myśleniu.

Skąd ten wniosek?
Wiedza o tym, jak ważne jest zdrowie psychiczne dzieci staje się powszechna. Psychiatria dzieci i młodzieży cieszy się teraz też większym zainteresowaniem wśród lekarzy. Psychiatra to był często taki lekarz drugiej kategorii. Teraz chętnych jest więcej niż możliwości szkolenia. Niestety, większość lekarzy odchodzi po szkoleniu do sektora prywatnego. Koleżanki i koledzy wybierają też lżejszą pracę w ośrodkach ambulatoryjnych działających w ramach NFZ. Coraz trudniej jest znaleźć psychiatrę, który chce pracować z w oddziale stacjonarnym z najtrudniejszymi pacjentami.

Mam krytyczną refleksję na temat reformy – wydarzyła się ona zbyt późno.
Owszem, reforma rozpoczęła się późno i obejmowała tylko jeden sektor – psychiatrię dzieci i młodzieży. Pozostałe obszary, mające wpływ na zdrowie psychiczne dzieci młodzieży zostały bez zmian.

Myśli pan m.in. o systemie szkolnictwa?
Między innymi. W ramach systemu oświaty, w szkołach można zrobić bardzo wiele dla stabilizacji zdrowia psychicznego dzieci. Z drugiej strony system szkolny może też temu zdrowiu bardzo szkodzić.

Pod jakim względem?
Z jakiegoś powodu uczniowie polskich szkół mają zarówno wysoki poziom braku satysfakcji z nauki, jak i wysoki poziom stresu związanego z uczeniem się. Poza tym, przemoc rówieśnicza jest w szkołach powszechna. Brakuje tolerancji dla odmienności i myślenia wspólnotowego. Nie ma w systemie oświatowym rzetelnego organizowanego systematycznie i profesjonalnie wsparcia dzieci i młodzieży, które przechodzą kryzys psychiczny. Brakuje działań prewencyjnych.

No ale przecież obecnie jest obowiązek obecności psychologa w szkole. Czy to nie wystarczy?
Nie, choćby ze względu na to, że nie jest on dostępny w czasie wakacji, kiedy młodzi ludzie jego pomocy również potrzebują. Dziecko nie przestaje być w kryzysie w czasie przerw w nauce! Tak samo, w tym czasie powinny działać świetlice. Gdy ich nie ma, często pozostaje spędzanie czasu na osiedlowym skwerku. To tam często dochodzi na przykład do inicjacji narkotykowej. Tak jak w poradniach pierwszego poziomu są terapeuci środowiskowi wspierający prace psychologów, tak w szkołach bardzo ważną funkcję stabilizowania zdrowia psychicznego dzieci pełnią nauczyciele. Nauczyciel to jedna z najważniejszych osób, jakie spotykamy na naszej drodze. Jakość tej relacji może wpłynąć na całe życie.

Kto powinien nauczycielom taką wiedzę zapewnić?
Powinien zostać stworzony system szkoleń i edukacji o zdrowiu psychicznym dla nauczycieli. I znowu, nie oparty o tą czy inną fundację, ale system państwowy oferujący bezpłatne i sprawdzone w swej skuteczności szkolenia.

Wielu z naszych pacjentów, to dzieci, które nie uzyskały odpowiedniej pomocy w szkołach na wczesnym etapie edukacji. Niedostrzeżone zaburzenia umiejętności szkolnych takie, jak na przykład dysleksja, dysgrafia czy ADHD, są czynnikiem ryzyka pojawiających się później problemów emocjonalnych, trudności relacyjnych czy autoagresji. Szkoły nie mogą być nastawione na produkcje olimpijskich czempionów, ale na stwarzanie szansy na rozwój zarówno tym, którzy radzą sobie bardzo dobrze, jak i tym mającym ograniczenia.

Mam również wrażenie, że nauczyciele to grupa bardzo rozgoryczona i sfrustrowana źle działającym systemem.

Jak można zmienić to poczucie?
Jeśli nie będą oni docenieni w tym finansowo; jeśli nie będą mieli poczucia sensu tego, co robią, trudno będzie oczekiwać od nich, że będą brali na siebie odpowiedzialność związaną z troską i pomocą dzieciom z problemami emocjonalnymi.

Czy nauczyciele mogą czuć się w jakiś sposób winni, że nie mogą pomóc dzieciom w kryzysie psychicznym w odpowiedni sposób?
Gdy rozmawiamy z nauczycielami, podczas różnych szkoleń i konferencji, przeważają głosy o osamotnieniu, bezradności, trudnościach we współpracy z rodzicami, braku wsparcia ze strony systemu ochrony zdrowia czy nadzoru edukacyjnego.

Wspomniał pan o obciążeniu młodych ludzi nauką. Gdzie leży źródło tego problemu? Pojawia się presja?
Moim zdaniem jest to presja przede wszystkim rodziców, która nie spotyka się z mądrą reakcją szkół. Wspiera ją też sama organizacja systemu edukacji. Dzieci z czasem dołączają do tego wyścigu szczurów. Patologiczne wydaje mi się już samo publikowanie rankingów najlepszych szkół. Jednak by odzwierciedlały one rzeczywistość, trzeba je uzupełnić o dane dotyczące liczby dzieci rozpoczynających leczenie psychiatryczne w czasie nauki w danej szkole, liczbę prób samobójczych uczniów czy konieczności odejścia dzieci ze szkoły. Zdarza się, że rezygnacja z nauki jest wymuszona, by dziecko nie psuło rankingu. Dla rodziców najważniejszym kryterium oceny szkoły powinno być nie to jak wysoko jest na liście najlepszych szkół, ale to, czy uczące się w niej dzieci poprawiają swoje osiągnięcia edukacyjne i czy są zadowolone z nauki i z siebie.

Co w takim razie trzeba zmienić w polskich szkołach, by nie szkodziły, a wspierały psychikę dzieci?
Podejście systemu szkolnictwa do zdrowia psychicznego młodych powinno być przede wszystkim bardziej aktywne.

To znaczy?
Nowoczesne, a nie oparte na karaniu systemy wychowawcze. Zajęcia profilaktyczne powinny być wdrażane od pierwszych dni nauki szkolnej. Część z nich powinna być też realizowana jeszcze w przedszkolach. Z kolei zajęcia profilaktyczne niech obejmuję zajęcia z treningu umiejętności społecznych, odporności psychicznej, budowania wspólnot i tolerancji. Ponadto, powinno się zwracać uwagę na wszelkie problemy dzieci oraz reagować na nie od razu.

A kto powinien prowadzić takie treningi?
Niech nas nie uspakaja myśl o obecności w szkołach psychologów. Trzeba zdefiniować ich obowiązki i cele pracy. Istotne jest tutaj monitorowanie występujących w szkole problemów, wspieranie uczniów, prowadzenie zajęć profilaktycznych, edukacja rodziców i nauczycieli. To nie rola pojedynczych osób ale organizacja całego systemu.

Najważniejsze zmiany dotyczące zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży muszą się obecnie zadziać poza systemem opieki psychiatrycznej. Zadbanie o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży to dziś najważniejsze zadanie polskich szkół.

Pan jest sfrustrowany jako specjalista tak słabo działającym systemem szkolnictwa w Polsce?
To raczej nadzieja na zmiany. Psychiatria dzieci i młodzieży dziś i ta sprzed kilku lat bardzo się od siebie różnią. Mamy jeszcze kilka spraw do zrobienia. Mamy nadzieję na to, że wdrożone zostaną wreszcie opracowane przez nas jakiś czas temu programy specjalistyczne. Wyzwaniem jest nadal współpraca między różnymi poziomami opieki psychiatrycznej nad dziećmi i młodzieżą.

Pan myśli, że decydenci udają, że nie ma problemu; tuszują go, a może wypierają?
Wyparcie to pojęcie pochodzące z psychoanalizy. Określa sytuacje w której usuwamy ze swojego myślenia coś, co jest dla nas zbyt trudne do przyjęcia. Być może coś w tym jest. Im wyższą pozycję zajmujemy w hierarchii społecznej, tym bardziej boimy się słabości z jaką kojarzone są problemy psychiczne. Może przekładać się to na decyzje polityczne. Mam nadzieje, że takie teksty, jak ten, nie pozwolą politykom usunąć ze swojego myślenia kwestii związanych ze zdrowiem psychicznym dzieci i nastolatków. Bardzo ważny jest w tym względzie wspólny namysł nas dorosłych.

A czy polskie społeczeństwo jest gotowe na zmiany?
Uważam, że tak. Przez wiele lat po 1989 politycy nie interesowali się zdrowiem psychicznym dzieci, bo nie interesowali się nim ich wyborcy. To się zmieniło. Zwłaszcza młodsze osoby bardziej otwarcie mówią o swoich kryzysach psychicznych. Mają też świadomość znaczenia wspierania osób z problemami psychicznymi. Duże kampanie o zdrowiu psychicznym robią znane i szanowane firmy. Coraz częściej chcemy słuchać, oglądać i czytać o kwestiach związanych ze zdrowiem psychicznym.

Mówiliśmy dużo o szkole jako o jednostce, która ma duży wpływ na dziecko, ale jest przecież również rodzina. Jak polskie rodziny radzą, albo nie radzą, sobie z problemami psychicznymi dzieci i młodzieży?
Są w podobnym kryzysie jak psychiatria dzieci i młodzieży. Część rodzin wciąż nie radzi sobie z transformacją socjoekonomiczną. Dzieci rodziców, którzy odnieśli sukces, traumatyzowane są ich ciągłą nieobecnością czy skołatanymi nerwami. Samotne rodzicielstwo i rozwody stają się normą. Zarówno nasza praktyka, jak badania naukowe wskazują na to, że brak stabilności w relacjach rodzinnych czy przemoc domowa to jedne z głównych czynników ryzyka wystąpienia zaburzeń psychicznych u dzieci. Dlatego zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży zakorzenione jest w dobrym funkcjonowaniu rodzin. Warto zastanowić się nad tym jak we współczesnym świecie dla części dzieci je zastąpić.

Ma pan pomysł jak to zrobić?
Kluczem jest tutaj nie samo pojęcie rodziny, ale wartości jakie się z nią kojarzą: stabilność relacji, troska, lojalność, wsparcie emocjonalne.

A co pana najbardziej boli jako człowieka, jeśli chodzi o problemy psychiczne dzieci i młodzieży?
Wszelkiego rodzaju przemoc, a szczególnie ta, której dzieci doświadczają w rodzinach i środowiskach, którym pozornie mogą ufać. Cierpienie dzieci w takich sytuacjach jest ogromne. To również kwestia, o której bardzo trudno się rozmyśla i rozmawia.

Ma pan na myśli również przemoc w Kościele? Trudno mi nie poruszyć tego tematu wobec tylu spraw, które w ostatnich latach wyszły na jaw.
Nadal wśród naszych dziecięcych czy nastoletnich pacjentów zdarzają się osoby molestowane przez osoby związane z Kościołem Katolickim czy innymi wspólnotami religijnymi. Jest ich jednak więcej wśród starszych, dorosłych pacjentów, którzy nadużyci zostali w okresie w którym temat ten nie był tak intensywnie poruszany. Pamiętajmy jednak, że do podobnego rodzaju przemocy dochodzi również w innych środowiskach, a także nadal w rodzinach.

Co dzieje się w psychice dziecka, które doświadcza takiej przemocy?
W klasyfikacji zaburzeń psychicznych ICD 11 pojawiła się nowa kategoria diagnostyczna tzw. Złożony Zespół Stresu Pourazowego – Complex PTSD. Przemoc powoduje, że negatywnie myślimy o sobie, mamy trudności w radzeniu sobie ze swoimi emocjami, nie potrafimy zaufać innym ludziom. Może prowadzić to do tzw. złożonych zaburzeń dysocjacyjnych w wieku późniejszym.

Czy może pan przedstawić wzorcowy model działania w sytuacji, w której dziecko doświadcza myśli samobójczych?
W praktyce klinicznej bardziej obawiamy się sytuacji w których ktoś, kto podejmuje próbę samobójczą, nie mówił nikomu o myślach samobójczych.

Jeśli nasze dziecko mówi nam o tym, że doświadcza myśli samobójczych, to najczęściej oznacza, że ma do nas na tyle zaufania by nam o tym powiedzieć – to pozytywny sygnał. Liczy też na to, że możemy mu jakoś pomóc.

To, czego rodzice na pewno nie powinni robić, to nadmiernie przerazić się i stracić panowanie nad sobą. Nie powinni też wzbudzać poczucia winy czy dążyć do tego, by to dziecko ich uspokoiło – „ale powiedz, że na pewno niczego sobie nie zrobisz”. Nie bardzo też skutkują wszystkie próby przekonania dziecka, że życie ma sens. Przede wszystkim warto podziękować za zaufanie, jakim obdarzyło nas nasze dziecko, mówiąc o tym, co czuje i myśli. Potem powinniśmy zainicjować rozmowę z dzieckiem, w której damy mu szansę na wypowiedzenie się. Następnie można szukać profesjonalnej pomocy. W zależności od sytuacji można wtedy zawezwać do domu karetkę, pojechać do szpitalnego oddziału ratunkowego, izby przyjęć szpitala psychiatrycznego. W wielu miastach działają też ośrodki interwencji kryzysowej. Wsparcie może okazać nam psycholog szkolny, pracownik środowiskowej poradni psychologicznej. Można też umówić wizytę u psychiatry. Pomoc w decyzji co robić można uzyskać poprzez rozmowę z interwentem z telefonu zaufania.

***

Dr hab. n. med. Maciej Pilecki – specjalista psychiatrii ogólnej oraz dzieci i młodzieży; specjalista psychoterapii dzieci i młodzieży; superwizor psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Ponadto, kierownik Kliniki Psychiatrii i Psychoterapii Dzieci i Młodzieży, Katedry Psychiatrii UJ CM oraz Oddziału Klinicznego Psychiatrii Dorosłych Dzieci i Młodzieży Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Dr hab. Maciej Pilecki / Źródło: Archiwum prywatne

Foto: Pixabay, archiwum prywatne

Małopolska - najnowsze informacje

Rozrywka