Najbardziej poszukiwana Polka niedługo cieszyła się wolnością. Dwa dni temu została zatrzymana przez hiszpańską policję. Obecnie przebywa w więzieniu, czekając na ekstradycję do Polski.
Historia pochodzącej Joanny S. (53 l.) brzmi jak scenariusz filmu akcji. Poszukiwana przez 190 państw Polka została zatrzymana wraz ze swoim synem Mikaelem 20 października. Hiszpański sąd zgodził się na jej ekstradycję do Polski, ale nie objął kobiety aresztem. Joanna S. wykorzystała ten fakt, by... uciec.
Dwa dni temu hiszpańskiej policji udało się zatrzymać podejrzewanych o fikcyjny obrót artefaktami oraz organizację tzw. piramidy finansowej stworzonej wokół Galleri New Form wadowiczankę i jej syna.
Przebywający aktualnie w Hiszpanii Wojciech Koszczyński z agencji detektywistycznej InvestProtect, która w imieniu poszkodowanych poszukuje 53-latki, poinformował nas, że kobieta w tej chwili przebywa wraz z synem w areszcie.
– Prawdopodobnie tym razem będą przebywać w areszcie do czasu ekstradycji, ale mają prawo do odwołania się od tej decyzji. To nie jest tak, że już w tej chwili wszystko jest jasne i można się ich spodziewać w Polsce, więc droga nie jest taka prosta
– wyjaśnia Koszczyński.
Polska agencja detektywistyczna postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce, od razu po otrzymaniu komunikatu od prokuratury.
– Po komunikacie prokuratury, który był jasny, że uciekli i nikt nie wie, co się stało, podjęliśmy działania po to, żeby ustalić aktualne miejsce pobytu i to zrobiliśmy. Udało nam się potwierdzić, że przebywają w luksusowym apartamencie widokiem na ocean. Tę informację przekazaliśmy swoim kanałem, natomiast, jak sąd skorzystał z tej informacji, trudno mi ocenić
– mówi redakcji Głos24 detektyw.
Hiszpański sąd twierdzi, że poszukiwani sami się zgłosili na policję, ale prokuratura uważa inaczej. Jak informuje nas Wojciech Koszczyński, na obecną chwilę w kwestii skradzionych przez Joannę S. i jej syna pieniędzy nie ma postępu.
– Dalej prowadzimy śledztwo dotyczące odnalezienia pieniędzy. Nikt o tym nie mówi, koncentrujemy się na osobach, ale pokrzywdzeni pytają co z majątkiem, który stracili. Tu należy zadać kolejne pytanie, bo potwierdziliśmy to, że Mika i Joanna, przebywając na wolności po pierwszym zatrzymaniu, korzystali w pełni z Internetu, mieli dostęp do telefonów, do komputera, więc z pieniędzmi mogli zrobić wszystko.To jest najtrudniejszy wątek, ale też najważniejszy dla pokrzywdzonych
– ocenia Wojciech Koszczyński.
Na przyszły tydzień planowane jest spotkanie detektywów z pokrzywdzonymi. Na obecną chwilę nie wiadomo, kiedy zatrzymani trafią do kraju. Zdaniem Koszczyńskiego, nie ma na co czekać:
– Uważam, że nie ma na co czekać, tylko powinno się podjąć czynności w tej chwili, żeby odnaleźć zagrabiony przez nich majątek. Rozmawianie o osobach, o tym, czy one przyjadą do nas, czy nie przyjadą, czy powiedzą coś na temat pieniędzy, czy też nie naprawdę nie ma sensu. Trzeba podjąć działania, które przybliżą do odnalezienia majątku.
Wojciech Koszczyński informuje, że w grę chodzi odzyskanie kwoty w wysokości miliarda złotych (250 milionów euro).
Fot.: Interpol